-Czy takie miasto, jak Ostrowiec Świętokrzyski powinno mieć swojego architekta, który mógłby kształtować własną politykę ładu przestrzennego? Pytam o to, bo w Ostrowcu architekci miejscy działali już w latach międzywojennych, kształtując jakby nie było obraz współczesnego, naszego miasta…
-Dziś pod tym względem nie ma w Polsce jednolitego systemu nadzoru nad architektonicznym wyrazem miasta. W większych miastach, takich jak np. Kraków stanowiska, dotyczące biura planowania przestrzennego i architekta, który spełnia jednak tylko funkcję doradczą lub pełnomocnika prezydenta miasta np. do spraw kształtowania ładu przestrzennego, są rozdzielone – mówi architekt, Kacper Kępiński. -W mojej opinii architektura jest tak ważnym obszarem rozwoju miasta, czy chociażby codziennego funkcjonowania społeczeństwa i mieszkańców, że taka domena działania władz miasta powinna być jasno wydzielona i mieć równie jasno sprecyzowaną odpowiedzialność. Funkcjonujące biura architektów miast, mających swoje umocowanie polityczne, mają większą sprawczość zarówno przy uchwalaniu planów zagospodarowania przestrzennego, jak i negocjacji z mieszkańcami i potencjalnymi deweloperami. W takich ośrodkach, jak Ostrowiec Świętokrzyski decydująca jest w mojej opinii wspomniana przeze mnie sprawczość.
-Niegdyś w Ostrowcu prowadzono dyskurs społeczny, dotyczący planów budowy czy to obiektów mieszkalnych, czy też użyteczności publicznej. Dziś mieszkańcy zastanawiają się jedynie, czy na uwolnionym po byłej bazie MZK terenie, stanie kolejny market, czy też prezydenci i radni wymyślą coś bardziej ambitnego…
-Sądzę, że poziom ambicji mieszkańców Ostrowca Świętokrzyskiego jest wysoki i nie wiem, czy nadąża za nim dotychczasowy rozwój miasta. Uwidacznia się w dotychczas przyjętych planach, np. przy projektowaniu szerokich arterii komunikacyjnych głównych ulic. Jeśli chodzi o wspomnianą przez pana działkę po byłej bazie MZK, to myślę, że pomysł z budową bloków mieszkalnych na wynajem w otoczeniu innych funkcji – usługowych, handlowych, kulturalnych, czy np. rekreacyjnych, jest dobrym rozwiązaniem. Ważne jest, by te nowe obiekty były gotowe do funkcjonowania w ramach miasta. Musimy pamiętać, że budowa osiedli mieszkaniowych na obrzeżach miasta jest dla wszystkich mieszkańców kosztowna. Takie tereny najpierw trzeba przecież uzbroić, skanalizować, wyposażyć w media, a to koszty, które nie obciążają mieszkańców kilku czy kilkunastu domów, a cała społeczność miejską. Wydaje mi się, że niezwykle ważne jest także jakieś strategiczne podejście do tych terenów, które już są zabudowane.
-W naszym mieście sporo budynków, które co prawda nie były zabytkami, ale miały ogromną wartość sentymentalną, wyburzono. Z drugiej strony miasto zamiast remontować pozbywa się zabytkowych obiektów, jak młyn i dworek Saskiego, które przy nowych właścicielach ze względu na koszty nie mają szans renowacji. Jak więc chronić takie obiekty?
-To jest problem występujący w całej Polsce. Musimy pamiętać o tym, że dany budynek nie zawsze jest zabytkiem li tylko ze względu na upływ czasu i historii. Często jest nim stosunkowo niedawno wybudowany obiekt, który ma swoją wartość ze względu na unikalność i formę, dający możliwości przebudowy lub rozbudowy. Wszystko zależy w tym przypadku od jakości planowania, od którego rozpoczęliśmy naszą rozmowę. Różne formy ochrony dają różny wachlarz możliwości, np. pozyskiwania środków zewnętrznych na modernizację zabytku, których nie pozyskałoby się na zwykły budynek. Natomiast w przypadku zabytków, które są własnością miasta, musimy mówić o naszej wspólnej odpowiedzialności za magazynowane w nich wartości zapisane w murach i materii, tym bardziej jeśli chcemy potomnym pozostawić po sobie jakiś ślad. W takich kwestiach nie możemy myśleć w kategoriach zysku i racji ekonomicznych, bo też miasto i wspólnota nie są deweloperami. Dlatego władze miasta muszą uwzględniać wartość historyczną budynków. Nie zawsze także decydenci biorą pod uwagę koszty pewnych procesów inwestycyjnych. Zawsze adaptacja budynków jest przecież bardziej opłacalna, niż wyburzanie budynków i na ich miejscu stawianie innych. Tak się dzieje chociażby w przypadku starachowickiego szpitala, ale tamtejsze władze ignorują te fakty. Jeśli więc jest w danym mieście osoba lub zespół osób, które fachowo potrafią ocenić takie procesy, to jesteśmy w stanie podejmować bardziej odpowiedzialne decyzje, bo przecież architektura wpływa na to, czy dane miejsce jest żywsze, piękniejsze, ciekawsze, wygodniejsze, a przede wszystkim czy poprawia jakość życia mieszkańców i korzystnie wpływa na ich zdrowie.
-Dziękuję za rozmowę.
Kacper Kępiński jest architektem, krytykiem architektury, kuratorem wielu wystaw architektonicznych. Jest kierownikiem Działu Projektów Zewnętrznych i Wystaw w Narodowym Instytucie Architektury i Urbanistyki. Był współzałożycielem Stowarzyszenia Przestrzeń – Ludzie – Miasto. Pełni funkcję członka rady fundacji Instytut Architektury. Współpracuje z kwartalnikiem „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni” oraz prowadzi portal Architektura & Biznes. Był kuratorem takich wystaw, jak m.in. „Ściana Wschodnia. Architektura Zbigniewa Karpińskiego” i „Antropocen”. Współprowadzi zajęcia z projektowania na Wydziale Architektury VUT w Brnie, dotyczące inkluzywnej architektury mieszkaniowej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS