78 lat temu urodził się Krzysztof Klenczon. Od dziecka zachwycał swoją wrażliwością i muzykalnością, co po latach zaowocowało stworzeniem takich hitów jak m.in. Wróćmy nad jeziora. I chociaż urodził się w Pułtusku, to właśnie w Szczytnie spędził młodzieńcze lata swojego życia i stąd wyruszył w świat z gitarą.
Szczytno Klenczona, albo Lolka jak nazywali go w młodości koledzy i koleżanki ze szkolnej ławki, to przede wszystkim dom przy ul. 3 Maja 8, gdzie późniejszy muzyk Czerwonych Gitar mieszkał wraz z rodziną. To także szkoła podstawowa i średnia, gdzie uczęszczał i zdał maturę, wody jezior po których chętnie żeglował i opiewał je w swoich utworach m.in. „10 w skali Beauforta” oraz przyjaźnie, które przetrwały wiele lat.
Po ukończeniu szkoły Klenczon opuścił Szczytno by podążać za marzeniami. Swoją przystań znalazł w Gdańsku, gdzie dołączył do gwiazdorskich Niebiesko-Czarnych. Z tym właśnie zespołem odbył pierwsze zagraniczne tourne i w 1963 roku wystąpił w paryskiej „Olimpii”, co było nie lada wyczynem. Jednak formuła zespołu, w którym grał jedynie rolę gitarzysty szybko przestała Krzysztofowi wystarczać, dlatego opuścił szeregi Niebiesko-Czarnych i założył własną grupę – Pięciolinie. Po kilkumiesięcznej aktywności koncertowej i ustabilizowaniu się składu zespół zmienił swoją nazwę… w ten sposób narodziły się legendarne Czerwone Gitary.
Duet kompozytorski jaki Krzysztof Klenczon stworzył z Sewerynem Krajewskim przyniósł kilkanaście hitów, które na trwałe weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. W Czerwonych Gitarach „Lolek” grał w latach 1965–1970. W tym czasie poznał też wybrankę swojego życia Alicję „BiBi”, dla której napisał utwór „Historia jednej znajomości”. Niestety, rozbieżności artystyczne sprawiły, że po trzech płytach polski Lennon opuścił swoją macierzystą grupę i założył progresywne Trzy Korony, z którym nagrał jedną płytę „Krzysztof Klenczon i Trzy Korony”. Mimo sukcesu trudna sytuacja polityczna w kraju i brak perspektyw na dalszy rozwój muzyczny sprawiły, że zdecydował się opuścić Polskę i na stałe osiedlić się w Stanach Zjednoczonych.
Tam od razu zabrał się do pracy nad nową płytą, tym razem anglojęzyczną. Płyta długogrająca „The Show Never Ends” ukazała się w 1977 roku i przyniosła 12 całkiem nowych kompozycji, którym stylistycznie było bliżej do The Beatles niż do Czerwonych Gitar. Klenczon nie zapomniał także o swoich polskich fanach, dla których już rok później nagrał album „Powiedz stary gdzieś ty był”, który zawierał kilka znanych przebojów w nowych aranżacjach, ale także nowe utwory m.in. balladę dedykowaną córce „Natalie – Piękniejszy świat”, „Muzyko z tamtej strony dnia”, „Wiśniowy sad”. Wraz ze swoim amerykańskim zespołem regularnie odwiedzał też Polskę, gdzie witany był przez rzesze oddanych mu fanów. Planował też wrócić na ukochane Mazury, niestety los zdecydował inaczej. W 1981 roku, wracając z koncertu charytatywnego, który zagrał w Chicago, miał wypadek samochodowy. W wyniku odniesionych ran kilka dni później zmarł. Dzięki staraniom najbliższych urnę z jego prochami złożono na cmentarzu komunalnym przy ulicy Mazurskiej w Szczytnie. Grób legendy polskiego rocka (główna aleja – wejście od ul. Mikołaja Reja) nigdy nie stoi pusty. Każdego roku odwiedzają go setki fanów, którzy zostawiają znicze, kwiaty i kartki.
W Szczytnie, pomimo upływu lat, legenda Krzysztofa Klenczona jest wciąż żywa. Każdego roku podczas Dni i Nocy Szczytna odbywa się koncert poświęcony jego pamięci, gdzie można posłuchać m.in. jego macierzystej formacji Czerwonych Gitar. Fani „Lolka” mogą odnaleźć jego dom, gdzie znajduje się tablica pamiątkowa i nota na temat artysty.
Muzyk przypomina o swojej obecności także pomnikami przed Miejskim Domem Kultury i na pasażu w pobliżu Plaży Miejskiej.
Pomnik pamięci Krzysztofa Klenczona (MDK w Szczytnie)
Rodzina i koledzy Krzysztofa Klenczona z zespołu Czerwone Gitary
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS