A A+ A++

Monitorujemy wszystkie ruchy związane z presją migracyjną – mówi Elżbieta Pikor z bieszczadzkiego oddziału Straży Granicznej. Obywatele Turcji na Ukrainę dostają się legalnie, najczęściej samolotami do Lwowa, stamtąd dostają się na granicę i próbują ją przekroczyć pieszo. Po polskiej stronie czekają na nich najczęściej pobratymcy, którzy mieszkają na terenie Niemiec. W ten sposób próbują ich wywieźć jak najszybciej z terenu Polski. Zatrzymane osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę, przekazywane są stronie ukraińskiej. Z ukraińskimi kolegami mamy podpisaną umowę o readmisji, mamy bardzo dobrą współpracę z ukraińskimi pogranicznikami – mówi Pikor. 

Biorąc pod uwagę naszych partnerów, zarówno z Ukrainy jak i ze Słowacji, możemy na razie o naszą granicę być spokojni. Oddział bieszczadzki ochrania także granice ze Słowacją, tam zaś zatrzymujemy najczęściej Afgańczyków korzystających ze szlaku bałkańskiego. Najczęściej podróżują oni w naczepach samochodów ciężarowych, wiozących towary przede wszystkim z Turcji. Są to najczęściej młodzi mężczyźni, którzy wydali dużo pieniędzy, by zostać przewiezionymi do Europy – podkreśla Elżbieta Pikor.

W Przemyślu jest ośrodek dla cudzoziemców: przebywa tam obecnie sto osób, głównie rodzin z dziećmi. Dominują wśród nich obywatele Afganistanu. Każdy ma inną historię: część z nich została skierowana tutaj przez służby niemieckie. 

Większość osób jest zawracana na Ukrainę, tu wielki ukłoń w stronę ukraińskiej służby granicznej, która perfekcyjnie wywiązuje się z umowy o readmisji – mówi Pikor. Istnieją wielkie grupy przemytnicze ludzi. Z Grecji do Niemiec przemytnicy pobierają nawet kilka tysięcy dolarów. Pojazdy z imigrantami są często zatrzymywanie na terenie Polski. Często ci ludzie są bardzo zdziwieni, że nie dotarli do kraju, do którego podróż opłacili, najczęściej do Niemiec. Są bardzo zaskoczeni, sprzedali czasami cały swój majątek, by móc odbyć taką podróż. Zatrzymujemy także czasami obywateli krajów afrykańskich – np. Somalii – dodaje Pikor.

Granicę nie jest jednak łatwo przekroczyć – naszpikowana jest ona nowoczesnymi technologiami. To urządzenie związane z noktowizją i termowizją. Na wieżach obserwacyjnych zmontowane są urządzenia optoelektroniczne, w podobne urządzenia wyposażone są także pojazdy pograniczników. Urządzenia te są w stanie wypatrzyć człowieka z odległości nawet 5 kilometrów. Na granicy rozstawione są także zestawy perymetrycznych – są to m.in. czujniki sejsmiczne. Osoby nielegalnie przykracające granice wzbudzają alarm urządzeń, a te są w stanie rozpoznać, czy w danym miejscu znajduje się człowiek czy zwierzę.

Bieszczady to trudny teren do ochrony granicy, ale też do jej przekraczania. Nasi funkcjonariusze wielokrotnie ratowali życie i zdrowie migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć granice. Wraz z górskim ochotniczym pogotowiem ratunkowym, funkcjonariusze na plecach znosili imigrantów z odmrożonymi stopami do czekającej karetki pogotowia. W tym roku zatrzymaliśmy dwóch Marokańczyków, to był marzec, nie spodziewali się, że w marcu w Polsce panują takie warunki atmosferyczne. Byli wychłodzeni. Pierwszej pomocy udzielili im funkcjonariusze straży granicznej, ratując im życie – mówi Pikor.

Tysiące migrantów przy granicy polsko-białoruskiej. Rozbili obóz w rejonie Kuźnicy [RELACJA]

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Raut Niepodległościowy” – lekcja historii i patriotyzmu. Gala 10 listopada w Dębicy
Następny artykułJest oświadczenie na rządowej stronie. W sprawie sytuacji na granicy z Białorusią