Dzisiaj, 18 stycznia (14:57)
Odkąd jestem mężatką nie przyjmowałam jeszcze nigdy księdza po kolędzie. Wiele osób dziwi mi się i często słyszę od nich, że to nie wypada, zwłaszcza osobie po ślubie kościelnym i z ochrzczonymi dziećmi. Gdy to słyszę jest mi trochę głupio, ale mój mąż ma bardzo negatywny stosunek do księży i uważa, że ich wizyta po kolędzie nie jest nam do niczego potrzebna – pisze w liście do naszej redakcji pani Krystyna. Poniżej przytaczamy jej historię.
Pochodzę z religijnej rodziny, gdzie zawsze przyjmowaliśmy księdza po kolędzie. Gdy byłam jeszcze dzieckiem zawsze czekałam na te wizyty z przygotowanym zeszytem do religii i dużym zafascynowaniem, bo uwielbiałam poczucie humoru naszego proboszcza ks. Grzegorza. Myślałam, że gdy będę mieć już swoją rodzinę, będę kontynuowała rodzinne tradycje i w dalszym ciągu przyjmowała księdza. Tak się jednak nie dzieje.
Zobacz także: Ksiądz otworzył koperty z kolędy. Zdradza, ile zebrał
Po ślubie z Jackiem moje poglądy na temat kościoła mocno się zmieniły. Mąż nie akceptuje polityki kościoła i ma negatywny stosunek do księży, czego nigdy nie ukrywał. Nigdy mi to nie przeszkadzało, bo jednak inaczej się odczuwa słowa, a inaczej czyny, które można zaobserwować na żywym organizmie.
Odkąd zamieszkaliśmy razem nigdy nie przyjęliśmy księdza po kolędzie. Jacek uważa, że duchowni wykorzystują ten moment tylko po to, by wyciągnąć od nas pieniądze i ich intencje są nieszczere.
Ja początkowo z tym się nie zgadzałam, ale kiedy słyszysz coś czwarty, piąty, czy dziesiąty raz, to zaczynasz się zastanawiać, czy nie ma w tym faktycznie prawdy. Jacek podawał mi wiele argumentów, które w końcu i do mnie trafiły, przez co nie byłam już na niego o to zła, a zaczęłam podzielać jego zdanie. Gdy tylko przypada dzień, w którym duchowni mają nas odwiedzić, gasimy światła i udajemy, że nie ma nas w domu.
Przeczytaj również: K … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS