Kancelarie komornicze w całym kraju były dziś nieczynne. W związku z zabójstwem 44-letniej komorniczki w Łukowie jej koledzy prowadzą ogólnopolski protest. Także w Limanowej komornicy sądowi biorą udział w proteście. – Komornicy często słyszą „Zobaczysz, zabiję cię, ty k…”. Każdy patrzy na nas jak na zło konieczne A my nie zabieramy. My oddajemy to, co należy się innej osobie – mówi w rozmowie z nami Dominika Barańska, wiceprzewodnicząca Rady Izby Komorniczej w Krakowie.
W piątek w jednej z kancelarii komorniczych w Łukowie (woj. lubelskie) 42-letni mieszkaniec powiatu Karol M. zaatakował nożem komornik Ewę Kochańską i pracownika kancelarii. Kobieta została przewieziona do szpitala, gdzie przeszła operację, ale jej życia nie udało się uratować. Do szpitala trafili również: pracownik i postrzelony w okolicę brzucha napastnik. Mężczyzna usłyszał w niedzielę pięć zarzutów w tym zabójstwa, usiłowania zabójstwa policjanta i pracownika kancelarii. Grozi mu za to nawet dożywotnie pozbawienie wolności.
Rozpoczęty dzisiaj protest to reakcja środowiska na brutalne zabójstwo. Komornicy chcą w ten sposób dać wyraz sprzeciwu wobec hejtu i mowy nienawiści. Ich kancelarie były dziś nieczynne, będą zamknięte także w dzień pogrzebu zamordowanej kobiety. W ramach protestu komornicy przez cały tydzień nie będą obsługiwać stron postępowań.
– Wyzwiska, obelgi, groźby – to nasz chleb powszedni. Niestety, wobec braku reakcji ze strony władz, komornicy nawet nie zgłaszają takich sytuacji – mówi w rozmowie z nami Dominika Barańska, wiceprzewodnicząca Rady Izby Komorniczej w Krakowie i komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Jak twierdzi nasza rozmówczyni, w małych miejscowościach bywa jeszcze gorzej, bo tam „wszyscy się znają”.
– Powszechnie wiadomo, gdzie komornik pracuje, gdzie mieszka, którędy chodzi. Jesteśmy przede wszystkim ludźmi, my tylko wykonujemy zawód. Niestety, niemożliwe jest odgraniczenie sfery zawodowej od sfery prywatnej. Często się zdarza, że komornik idzie po zakupy, a musi słuchać inwektyw pod swoim kierunkiem. Wyobraźmy sobie, że komornikiem jest kobieta, która odbiera swoje dzieci z przedszkola, a musi w ich obecności wysłuchać szykan i gróźb od osoby, wobec której podejmowała czynności – wskazuje. – Trzeba przy tym pamiętać, że komornik najczęściej nie doświadcza „normalnych” sytuacji, zazwyczaj ma do czynienia z patologią. Wykonujemy prawomocne orzeczenia sądowe i działamy w imieniu państwa, a skutek jest taki, że stajemy się ogniwem odpowiedzialnym za całe zło tego świata.
Z informacji przekazanych nam przez wiceprzewodniczącą Rady Izby Komorniczej w Krakowie, wynika, że w Małopolsce zdarzały się próby nawet podpalenia kancelarii komorniczych. – Komornicy często słyszą „Zobaczysz, zabiję cię, ty k…”. Ja w swojej kancelarii mam nawet tzw. guzik szybkiego reagowania, który wzywa ochronę i musiałam z niego korzystać. Mówimy o kancelarii, gdzie mimo wszystko czuję się bezpieczniej, a co dzieje się w terenie? Tam zawsze idziemy z duszą na ramieniu, bo najczęściej na czynności nie chodzimy w asyście policji, następuje to dopiero wtedy, gdy przekonamy się, że strona jest agresywna i niebezpieczna. Jako środowisko zgłaszaliśmy ten problem od dawna, mamy zresztą pisma do władz, które kierowaliśmy w poprzednich latach – przyznaje.
– Jesteśmy komornikami sądowymi. Nie ściągamy wymyślonych długów, jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi. Ludzie zapominają, że egzekwujemy alimenty, że odzyskujemy należne wynagrodzenia pracowników, że bez egzekucji niezapłaconych faktur niektóre firmy mogłyby upaść. Mimo tego każdy patrzy na nas jak na zło konieczne. A my nie zabieramy. My oddajemy to, co należy się innej osobie, a co zostało potwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu – dodaje Dominika Barańska.
Od innego z małopolskich komorników usłyszeliśmy natomiast, że często zdarzają się także mniej natarczywe przypadki werbalnej agresji, które pod adresem komorników kierują strony postępowań. Bardzo często są to aluzje dotycząca ich rzekomej „pazerności” lub bezwzględności.
W Sądzie Rejonowym w Limanowej dowiedzieliśmy się, iż w toku postępowania sądowego często dochodzi także do kierowania gróźb pod adresem na przykład orzekających sędziów. Jak w każdym innym sądzie, również w Limanowej można znaleźć takie osoby, które „ciągle się procesują”, żądają zmiany adwokatów, a nawet – jak usłyszeliśmy – „straszą i pomawiają” sędziów.
W przeszłości zdarzały się i takie sytuacje, w których zachodziła konieczność wyprowadzenia kogoś z sali rozpraw czy budynku sądu właśnie z uwagi na agresywne zachowanie.
Józefa Czechowska, prezes Sądu Rejonowego w Limanowej w rozmowie z nami przyznaje, że tragedia, która wydarzyła się w piątek, pokazuje jak ważna jest odpowiednia ochrona, która powinna dotyczyć wszystkich służb działających przy sądzie. Na Limanowszczyźnie do tej pory na szczęście nikt nie zgłaszał żadnych poważniejszych incydentów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS