A A+ A++

Myślę, że raczej ma to negatywny wpływ na to skłanianie się do szczepienia. Te szczepienia od kilkudziesięciu godzin obarczane są kontekstem aferowym” – mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk, o szczepieniu celebrytów poza kolejką.

wPolityce.pl: Jak w społeczeństwie może być odbierany fakt, że niektóre osoby z pierwszych stron gazet zaszczepiły się przeciw koronawirusowi poza kolejnością?

Prof. Henryk Domański: Jako niesprawiedliwość społeczną. Jako niesprawiedliwość społeczną, biorąc pod uwagę zwłaszcza to, że jeżeli chodzi o stosunek do zdrowia, to zdecydowana większość Polaków, jak wynika z badań, ma takie podejście, że akurat w tej dziedzinie powinniśmy być wszyscy traktowani równo. Będzie to odebrane bardzo silnie jako efekt niesprawiedliwości społecznej – coś takiego, co nie powinno się zdarzyć, bo odbiega od normy. Tym bardziej, że prawdopodobnie większość Polaków zakłada, że ci, którzy to zrobili, doskonale wiedzieli, że zostały ustalone bardzo określone reguły i akurat ci, którzy to zrobili, nie klasyfikują się, nie należą się do tej grupy zero. To jest traktowane jako odstępstwo od normy i pewnie te osoby, które to zrobiły, spotykają się z krytyką, ale to jest dosyć oczywiste.

A jakie może mieć to konsekwencje dla popularyzacji szczepień?

Myślę, że raczej ma to negatywny wpływ na to skłanianie się do szczepienia. Te szczepienia od kilkudziesięciu godzin obarczane są kontekstem aferowym. Chociaż oczywiście nie ma żadnego związku, jak sądzę, szczepionek z aferami. Ale tak to będzie odbierane – na zasadzie generalizacji. Ten fakt, że zostały uprzywilejowane osoby poza kolejką, jest traktowany jako naruszenie czegoś istotnego i że w związku z tym można zakładać, że również inne osoby będą korzystały z takich przywilejów, niekoniecznie celebryci, że trudno będzie to mieć pod kontrolą. To jest pretekst dla niechętnych – mających negatywny stosunek do szczepień – tych 43-44 proc., jak to wynika z badań CBOS, taka zachęta do tego, żeby się nie szczepić, a być może i namawiać do tego innych: bo sami widzicie jak to jest z tymi szczepieniami. To nie ma żadnego związku ze skutecznością tej szczepionki, ale to nie o to chodzi w tym momencie. To jest dodatkowy kontrargument, żeby się nie szczepić. Nie będzie to jakiś efekt dramatyczny, ale głównie chodzi tutaj o tych wątpiących. To jest zjawisko osłabiające motywacje i stymulowanie się do tego.

Czy nie utrwala to również w społeczeństwie przekonania o tym, że osoby uprzywilejowane, ze znajomościami, mogą sobie lepiej radzić, również w kryzysowych sytuacjach, a ci słabsi są pozostawieni sami sobie?

Może wzmacniać takie przekonanie, ale jego tak bardzo wzmacniać nie trzeba, ponieważ wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w każdym społeczeństwie, również w systemie demokratycznym, takie przywileje istnieją i ludzie poza kolejką mają dostęp do dóbr, które są w deficycie. Akurat w tym przypadku do szczepionki. Natomiast ma pan rację, utrwala to takie przekonanie. Aczkolwiek tutaj chyba istotne jest to, że dużo zależy od narracji. Mamy do czynienia w tej chwili z dwoma narracjami. Z jednej strony jest krytyka wychodząca głównie z obozu rządzącego, ale ona wychodzi ze strony władzy, ponieważ akurat te osoby – określane mianem celebrytów – to z nich rekrutują się krytycy obecnego rządu, więc tak to trzeba traktować. Druga narracja czy interpretacja, to stawanie w obronie tych, którzy to zrobili, że nic się w gruncie rzeczy nie stało, że dobrze chcieli, że to jest skandal, żeby ich obarczać winą itd. Mamy więc do czynienia ze zderzeniem dwóch narracji. Myślę, że jeśli chodzi o ten aspekt potępiający to będzie on raczej związany z preferencjami politycznymi. Nie chodzi tutaj o elitę, która jest jakąś abstrakcyjną, uprzywilejowaną elitą, tylko o elitę rekrutującą się z obozu krytykującego władzę. Przy czym znowu chodzi o tę elitę, nazwijmy ją, kulturalna, intelektualistów, określaną mianem celebrytów. To ci, którzy robią wszystko, żeby mieć poklask, żeby cieszyć się wysokim uznaniem, lubią być widoczne, lubią być na scenie publicznej.

Część z tych osób twierdzi, że byli przekonani, iż biorą udział w akcji promującej szczepienia, choć jak na razie brak dowodów potwierdzających ich tłumaczenia. Na ile jednak, w tego typu sytuacjach, akcje promocyjne z udziałem znanych osób mają faktycznie moc przekonywania?

Do tej pory miały, jak sądzę. To był jeden z  tych głównych argumentów, głównych narzędzi, na które wskazywano, że poprawi odsetek szczepiących się. Oprócz samego skutku, efektu szczepień w postaci zmniejszenia się liczby chorujących czy umierających na koronawirusa. Propagowanie tego przez osoby znane, nawet przez celebrytów, miało być argumentem za. Tymczasem po tych kilkudziesięciu godzinach obawiam się, że to zadziała w przeciwnym kierunku, z tego powodu, że będzie to kojarzone z aferami, że celebryci będą to wykorzystywać również dla dostępu do tych szczepionek. Mimo że przecież można coś promować, i ludzie zdają sobie z tego sprawę, ale niekoniecznie się szczepić. To jest zresztą główny punkt krytyki. Nawet jeżeli ktoś nie wiedział i mówi, że chciał promować, to niekoniecznie musiał się szczepić. Tak pewnie myśli statystyczny Polak. Raczej osłabi to skuteczność akcji promocyjnych z udziałem celebrytów.

Not. KB

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPracownicy Google'a powołali pierwszy związek zawodowy. “Mamy dość”
Następny artykułCo z Orszakami Trzech Króli? Są alternatywne propozycje