A A+ A++

”Są dwie narracje, którymi posługują się w kontekście stanu wojennego. Z jednej strony bronią Jaruzelskiego, z drugiej strony porównują działania PiS-u do zbrodni stanu wojennego. To jest absurd, który racjonalnie się nie broni, ale tu nie chodzi o racjonalność, tylko o pewne obrazy emocjonalne. To jest tylko gra na emocjach” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II o wykorzystywaniu przez opozycję rocznicy wprowadzenia stanu wojennego do bieżącej walki politycznej.

wPolityce.pl: Mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Z jednej strony przez lata obowiązywała narracja, wedle której wprowadzenie stanu wojennego było słuszne, z drugiej opozycja grzmi, że w Polsce jest dziś właśnie jak za czasów stanu wojennego, co ma być zarzutem pod adresem obecnej władzy. Jak pan ocenia tę niekonsekwencję?

Prof. Mieczysław Ryba: Oczekujemy od opozycji racjonalności, czyli niesprzeczności w argumentacji. To jest w naszej kulturze dialogu czy dyskursu rzecz konieczna, wręcz klasycznie rzecz ujmując, jeśli ktoś głosi sprzeczne tezy, to wyklucza się z dyskusji. Ale opozycja oczywiście tego nie przestrzega. Dziś mamy tylko narracje. Są dwie narracje, którymi posługują się w kontekście stanu wojennego. Z jednej strony bronią Jaruzelskiego, z drugiej strony porównują działania PiS-u do zbrodni stanu wojennego. To jest absurd, który racjonalnie się nie broni, ale tu nie chodzi o racjonalność, tylko o pewne obrazy emocjonalne. To jest tylko gra na emocjach. To jest tak, jak oglądam TVN i z jednej strony mówi się, jak wielkie krzywdy przedsiębiorcom czyni PiS poprzez kwarantannę, a z drugiej strony o tym jak konieczne jest szczepienie i przestrzeganie przez obywateli zasad higieny. I to są dwie następujące po sobie informacje. Tak samo jest tutaj. To jest tylko gra na emocjach, a to że nie ma w tym wszystkim logiki, pokazuje z jak katastrofalnym stanem dyskursu społecznego mamy do czynienia. Jeśli coś nie jest logiczne, to w istocie nie jest racjonalne.

Stan wojenny na sztandary wzięły również feministki ze Strajku Kobiet. Jak mają się do siebie postulaty sprzed 39 lat z tymi, które głoszą liderki tego ruchu?

Nie trzyma się to kupy. Protest się wypala, to widać. Zachowanie pani Lempart i jej koleżanek szokuje. Uczestników jest coraz mniej, więc szukają różnych inspiracji. I w sensie haseł, i w sensie symboliki. Skoro nie gra już kwestia aborcji, skoro nie gra kwestia rewolucji seksualnej, to może kwestia wolności w relacji do stanu wojennego. Próba stworzenia emocjonalnego wrażenia, że one walczą o wolność. Skoro stan wojenny był ograniczeniem wolności, to one o tę wolność, w tym wypadku do aborcji, walczą. Tak samo jak przyklejają się do protestów antycovidowych czy gospodarczych, które mówią: trzeba uwolnić gospodarkę, bo firmy się duszą. To paniczna próba szukania wiatru w żagle, w które stary wiatr już nie dmucha.

A z czego wynika upodobanie tej grupy do ataków nie tylko na symbole, ale również fizycznie np. na pomniki? Mieliśmy ostatnio do czynienia chociażby z oklejeniem pomnika Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie wizerunkami Wojciecha Jaruzelskiego.

Po pierwsze, one chcą zohydzić Kaczyńskiego, bo chcą zohydzić PiS. Jeśli mówimy z kolei o atakowaniu innych pomników, symboli narodowych, to jest to najgłębszy wyraz ich poglądów, neomarksistowskiej dekonstrukcji kulturowej – w zakresie historii, poczucia patriotycznego, wspólnoty narodowej, religijnej itd. Manifestują to, co stoi u samego spodu tej rewolucji. Ona jest głęboko ateistyczna i dekonstruktywistyczna, jeżeli bierzemy pod uwagę wszystko, co stanowi o naszej klasycznej tożsamości.

Strajk Kobiet bardzo ostro atakuje również Kościół, który przecież bardzo ucierpiał w czasach PRL, w okresie stanu wojennego. To kolejna niespójność w narracji. Jak udaje się to połączyć?

Nie udaje się. To się próbuje robić, ale to aż krzyczy absurdem. Pamiętajmy, że wielu młodych ludzi przyłączało się do tych protestów, bo miało dość obostrzeń covidowych, chciało odreagować itd. Dzisiaj kiedy Marta Lempart spotyka się z Donaldem Tuskiem, w otoczeniu Sorosa, to pokazuje, że to wszystko jest w pewnym starym projekcie. Cokolwiek teraz robią, popełniają bardzo duże błędy wizerunkowe. Czekają na jakiś nowy impuls, marzą o takim impulsie, bo marzą o rewolucji, ale to się wypala. Ostatecznie tak nieracjonalne zachowania, sprzeczne, bigos jaki tam jest, powodują, że to zaczyna fermentować, wręcz cuchnąć w niektórych momentach.

Politycy opozycji cały czas jednak wspierają te protesty. Czy będą próby ich podtrzymania?

Będą podtrzymywane, tylko proszę zwrócić uwagę, że wypalił się niegdyś ten radykalizm KOD-u, bo on również obrzydził się Polakom, a to jest jeszcze większy radykalizm i to się też wypala. Opozycja nie rozróżnia materii – uważa, że każdy protest, jeśli tylko jest antypisowski, jest dobry i koniec, więc się w niego wpisuje. Może przez jakiś czas to gra, bo jest jakaś fala poparcia, ale kiedy kompromitują się te protesty, kompromituje się też opozycja.

Czy finałem popierania przez całą opozycję wszystkich protestów antyrządowych będzie wspólna lista w wyborach za kilka lat? Trudno pokazać różnice w kampanii wyborczej, jeśli przez lata mówi się jednym głosem niemal w każdej sprawie.

Opozycja poszła już razem w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. na fali tęczowych demonstracji, ale nie dało to spodziewanego efektu. Pamiętajmy, że elektorat PSL-u nie klei się ze skrajnym elektoratem z tych marszy. To są rzeczy wykluczające się, to ludzi przestrasza. To nie jest tak, że zsumujemy głosy opozycji od środka do skrajnego lewa i jak na papierze wychodzi więcej, niż ma PiS, to w realnym głosowaniu wyjdzie to samo. To już przećwiczono, więc wydaje mi się, że do tego powrotu nie ma.

Not. kb

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrener Lechii Gdańsk Piotr Stokowiec: Ten zespół nie może tak grać, jestem wściekły!
Następny artykułCoś pięknego! Z wyzywającym kurewstwem w tle