„Dla mnie przede wszystkim był gwarantem kontynuacji dziedzictwa Świętego Jana Pawła II, a więc dziedzictwa tego co jest uwiarygadnianiem Kościoła, co jest wiernością prawdzie, wiernością Chrystusowi. To był człowiek głębokiej wiary, głębokiej modlitwy, głębokiej wiedzy teologicznej i bezwarunkowej wierności Chrystusowi” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks.prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Europejscy biskupi o Benedykcie XVI: „Rzadko papież był tak źle rozumiany i błędnie interpretowany przez media”; „Był człowiekiem dialogu”
— Światowi przywódcy składają hołd zmarłemu Benedyktowi XVI. „Widział siebie przede wszystkim jako sługę Boga i Jego Kościoła”
wPolityce.pl: W swojej posłudze Benedykt XVI często krytycznie oceniał niektórych hierarchów i duchownych kościelnych. Widział uległość Kościoła wobec tzw. nowej rzeczywistości i nie krył się ze swoimi uwagami…
Ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz: Tutaj niewątpliwie trzeba odwołać się do listu już z okresu emerytury papieża Benedykta XVI, w którym rzeczywiście odsłonił źródła kryzysu w Kościele. Oczywiście list jest bardzo obszerny i trudno go tutaj streścić, ale zwróciłbym w nim uwagę na uległość Kościoła zwłaszcza lat 60., czyli tej doby soborowej i posoborowej wobec presji ducha czasu. Mówił o rewolucji seksualnej, której kulminacją był 1968 rok, która bywała bezkrytycznie przyjmowana przez kręgi wewnątrz Kościoła. Mówił o kryzysie rozumienia moralności chrześcijańskiej, o pewnej relatywizacji wartości moralnych i norm moralnych. Wspominał, że dokonywało się na przykład odrzucenie pojęcia „czynów wewnętrznie złych”, czyli takich, które nie mogą być usprawiedliwione żadnymi okolicznościami. Sygnalizował, że właśnie Jan Paweł II, próbował właśnie tym wypaczeniom i dewiacjom przeciwstawić się w swojej encyklice „Veritatis splendor”. Podkreślał zarazem, że ta encyklika była odrzucana przez grono wielu teologów, zwłaszcza niemieckich. Benedykt przywoływał słowa jednego z nich, który bardzo buńczucznie wypowiadał się, że nie chciałby dożyć czasu publikacji tej encykliki. Rzeczywiście nie dożył, spodziewając się jaką treść ona przyniesie. Papież Benedykt zwracał uwagę, że walka o prawdę moralną, prawdę o człowieku w Kościele trwa i jest walką bardzo dramatyczną w dobie współczesnej.
Mam poczucie, że po śmierci Benedykta XVI zostaje wielka wyrwa w pilnowaniu Kościoła i kierunku w jakim zmierza. Co zrobić, żeby wypełnić tę pustkę po Jego śmierci? Jakie są możliwe scenariusze?
To są bardzo trudne spekulacje. Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł mówić o tym w tej chwili z jakąś dozą pewności czy przekonania. Jeden z możliwych scenariuszy jest oczywiście taki, że rzeczywiście odszedł strażnik wiary i prawowierności w Kościele i te siły idące na kompromis z „duchem czasu”, które są bardzo znaczące dzisiaj w Kościele Katolickim zyskają na sile. Można tak spekulować. I jest to spekulacja, patrząc z ludzkiego punktu widzenia, bardzo uprawniona. Być może będzie inny rozwój sytuacji, mianowicie śmierć papieża Benedykta XVI spowoduje jakąś konieczność uzupełnienia tej luki, czy to poprzez nowego, ośmielę się tak powiedzieć patetycznie, proroka, który będzie stał na straży wiarygodności Kościoła, czy poprzez jakieś instytucje charyzmatyczne. Może poprzez samego papieża Franciszka, który przyjmie bardziej, konserwatywny, nie lubię tego słowa, ale w bardziej uproszczony sposób powiem, bardziej konserwatywny nurt w Kościele. Tego w tej chwili nie jesteśmy w stanie stwierdzić. Możemy natomiast głęboko wierzyć, w to, że Duch Święty nie opuści Kościoła i w sytuacji takiego kryzysu jaką jest śmierć papieża Benedykta będzie On interweniował w sposób sobie możliwy.
Czy po odejściu Benedykta papież Franciszek jest w stanie unieść ciężar swojej posługi wobec Kościoła?
To trudne pytanie. Faktem jest, że obu papieży dzieliła różnica zaledwie 9 lat życia, to jednak czasami można było odnieść takie wrażenie, że Benedykt jest dla Franciszka „ojcowską” postacią, która w sposób subtelny, ale jednak, troszczy się o jego wypowiedzi i działania. Dzisiaj papież Franciszek zostaje, tak jak i my wszyscy w jakiś sposób osierocony poprzez tę śmierć. Trudno naprawdę powiedzieć jak teraz się zachowa. Wiemy, że widzimy w Kościele narastające siły kompromisu z „duchem czasu”, tak bym to określił, widać to i w nominacjach w składzie Papieskiej Akademii Życia i w obsadzie niektórych dykasterii watykańskich… Czy Franciszek będzie szedł dalej tą drogą? Naprawdę trudno mi powiedzieć. Wciąż jednak podkreślam, że mając właśnie słabość poznania intelektualnego, tym bardziej głęboko wierzę w to, że Chrystus nie opuści swojego Kościoła.
W Nowy Rok wchodzimy z wielką stratą, bez Benedykta XVI. Jaki to bedzie rok?
Będzie rokiem wyzwań. Zdajemy sobie sprawę z tych ogólnych uwarunkowań geopolitycznych związanych z kryzysem wywołanym wojną na Ukrainie. Ja też zwracałbym uwagę na to, co rysuje się przed nami w postaci realizacji „wielkiego resetu” i w postaci pewnych aspektów tego resetu związanych z procesem radykalnej ateizacji. Mówiąc o „wielkim resecie” mamy na myśli zwłaszcza dwa nazwiska Klausa Schwaba i Juwala Noacha Harariego. Projekty Harariego dotyczące całkowitego odrzucenia i ignorowania obecności Boga w życiu człowieka i świata muszą wywołać pewną reakcję Kościoła. Oby ta reakcja nastąpiła już teraz ponieważ te poglądy sieją ogromne spustoszenie. Dla nas w Polsce ogromnym problemem pozostają kwestie związane z wydarzeniami kryzysowymi jakimi są z jednej strony ujawniane i mnożone, często w sposób też nieuprawniony, ataki czy krytyka Kościoła. Mam tutaj na myśli zwłaszcza ataki na Świętego Jana Pawła II, które zastępują fakty domniemaniami i mylą pewne pojęcia, nie stosują żadnej rzetelnej metodologii. Powiedziałbym, że są bardzo perwersyjnymi atakami i co bardzo bolesne wychodzące z wnętrza Polski i są właściwie typowo polskimi. Druga natomiast sprawa, która tutaj wymaga też naszej odpowiedzi, to jest kwestia, tych mnożących się publicznych apostazji. To również jest sprawa bardzo bolesna i zarazem wymagająca odpowiedzi, ale jedyną odpowiedzią tutaj nie może być odpowiedź intelektualna czy werbalna. Tą odpowiedzią musi być żywe świadectwo naszej wiary. Myślę, że ten rok będzie szczególnie zobowiązującym nas do tego abyśmy jak mówił Jan Paweł II „wymagali do siebie, nawet gdyby inni od nas nie wymagali i abyśmy nie lękali się świętości” – o co apelował Papież w 1997 w Gorzowie Wielkopolskim. Wymaganie od siebie i odwaga świętości życia. To są te zadania, które w moim przekonaniu stoją przed nami w sposób szczególny w Nowym Roku.
Bardzo dziękuję Księdzu za rozmowę.
Szczęść Boże! Wszystkiego dobrego dla Redakcji i Czytelników.
Rozmawiał Maciej Marcinek
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS