Co ma piernik do wiatraka? Jeśli nie znamy genealogii nazwy i szukamy powiązań między wyspą a wiosennymi świętami, takie pytanie z pewnością może się nam nasunąć. Nie mieszka tu bowiem wielkanocny zajączek, nie stoją wielkie pisanki, miejsce to nie jest też w żaden sposób związane z historią śmierci i zmartwychwstania Jezusa.
Dlaczego więc Holendrzy, którzy pod wodzą Jakuba van Roggeveena odkryli to niezwykłe, zagubione na oceanie miejsce i nadali mu taką nazwę? Odpowiedź jest prosta. Po prostu przybyli na wyspę w niedzielę wielkanocną 1722 r.
Pozostałe dwie nazwy także są zaskakujące. Wyspa Wielkanocna ma zaledwie 163 km kw. powierzchni. A jednak to właśnie ten skrawek lądu nazywany jest Wielką Ziemią, do tego ziemią, która – zgodnie z jej trzecim imieniem – jest pępkiem świata.
Jest to pępek szczególny – znajduje się bowiem w jednym z najbardziej odizolowanych od stałego lądu miejsc na Ziemi. Od zachodniego wybrzeża Chile dzieli wyspę blisko około 3,7 tys. km, od Tahiti przeszło 4 tys. km. “Po sąsiedzku” znajduje się maleńka wysepka Pitcairn – najbliższy zamieszkany ląd – ale i do niej dotrzeć nie jest łatwo. Trzeba bowiem pokonać dystans 2 tys. km. Prawdziwy koniec świata.
Wyspa Wielkanocna to marzenie wielu podróżników. Turystyka jest z resztą głównym źródłem dochodu mieszkańców wyspy, a zagranicznych gości nie brakuje. Nie odstrasza ich ani wielogodzinny lot, ani wysokie ceny biletów. Dlaczego? Przecież nie ściągają tu po to, by postawić nogą na końcu świata. Nazwy, choć zaskakujące i budzące ciekawość, też nie byłyby wystarczającym magnesem. A jednak na tej niemal niezalesionej, pokrytej wygasłymi wulkanami wyspie jest coś, co przyciąga tak wielu – tajemnica. Tajemnica, którą widać gołym okiem, która zachwyca i fascynuje. Moai.
Moai to słynne kamienne posągi. Gigantyczne monolity wykute w wulkanicznych skałach, z których największa – Paro – mierzy 10 metrów i waży 20 ton. Kto je zbudował? Kogo przedstawiają? Dlaczego zwrócone są tyłem do morza? I przede wszystkim, jak w czasach, gdy nie dysponowaliśmy dźwigami, udało się ustawić te niezwykłe kolosy?
Na wyspie znajduje się 887 posągów. Niektóre są przewrócone, inne ledwo wystają z niemi. Część została jednak zachowana w świetnym stanie. Najbardziej znana jest grupa piętnastu figur, ustawionych plecami do oceanu na wspólnym postumencie, to Ahu Tongariki.
Ogromne zainteresowanie budzi też “Siedmiu odkrywców”, czyli Ahu Akivi. Lokalni przewodnicy mówią, że figury te, jako jedyne zwrócone twarzami w stronę wody, stanowiły przyboczną straż króla i jako zwiadowcy wypatrywali niebezpieczeństw przybywających na wyspę od strony oceanu.
Naukowcy od lat próbują znaleźć odpowiedź na pytanie, kogo przedstawiają figury z Rapa Nui. W tej chwili najbardziej popularna teoria głosi, że to potomkowie żyjących na wyspie arystokratów, zwanych od noszonych przez nich ciężkich kolczyków rozciągających małżowiny uszne, “długouchymi”.
Długousi najprawdopodobniej przybyli na wyspę przeszło 1000 lat temu z Polinezji i stali się kastą panującą. Służyli im przedstawiciele klanu “krótkouchych”, którym przypisuje się autorstwo posągów.
Dziś o obu klanach wiadomo niewiele. Plotki i legendy przeplatają się tu z faktami. Wiadomo, że w XIX w. wielu mieszkańców wyspy zostało wywiezionych przez łowców niewolników z Peru. Potwierdzono też, że wyspa została dotknięta przez epidemie. Lokalną ludność zdziesiątkowały m.in. gruźlica i trąd.
Mniej pewne są doniesienia o wojnie domowej, w której krótkousi mieli pokonać kastę panującą. Przyczyną wybuchu wojny miał być głód na wyspie. Urodzajna ziemia, o której Jakub van Roggeveen donosił na początku XVIII w., już kilkadziesiąt lat później, gdy wyspę odwiedził James Cook, była ponoć jałowa i nie rodziła bogatych plonów. Być może stało się tak za sprawą masowej wycinki lasów. Mieszkańcy wyspy potrzebowali drewna by budować domy i łodzie, a zgodnie z jedną z teorii nadmierna wycinka drzew mogła być też związana z budową Moai.
W jaki sposób mieszkańcy wyspy, bez dźwigów i nowoczesnych sprzętów budowlanych, byli w stanie budować i transportować ważące kilka – kilkanaście ton posągi? To pytanie doczekało się przez lata wielu odpowiedzi.
Pisarz i paleoastronauta Erich von Däniken, przekonywał, że prawdziwymi autorami kolosów są istoty pochodzące z innej niż ziemska – znacznie bardziej rozwiniętej – cywilizacji.
Część mieszkańców Wyspy Wielkanocnej wierzy z kolei, że Moai to istoty magiczne, które mają – a przynajmniej miały – zdolność samodzielnego poruszania się. Nikt nie musiał ich więc transportować na miejsce. Przeszły tam same na własnych nogach, których z resztą nie mają.
Odrzucający argumenty magiczne i kosmiczne naukowcy dopatrują się związku między koniecznością transportowania figur, a przynajmniej bloków skalnych, w których były rzeźbione, a masową wycinką lasów. Zgodnie z jedną z teorii, pnie drzew miały być układane jak chodnik, po których można było łatwiej przesuwać, a właściwie przetaczać kamienne kolosy.
Nie wiadomo, czy naukowcy kiedykolwiek znajdą jednoznaczne odpowiedzi na pytania, które nasuwają się w związku z figurami z Wyspy Wielkanocnej. Trudno też zakładać, że kiedykolwiek potwierdzą lub zaprzeczą licznym legendom, które w tym miejscu są wciąż żywe.
Na razie to turyści odwiedzający wyspę muszą sami decydować, czy wierzą, że w jaskini Ana Kai Tangata – “jaskini, gdzie zjada się ludzi”, krótkousi, którzy pokonali długouchych, faktycznie zjadali ich ciała, a sławne figury to dzieło kosmitów lub magów?
Brak jednoznacznych odpowiedzi z pewnością dodaje wyspie tajemniczego uroku, który przyciąga podróżników równie skutecznie co słynne posągi, stanowiące wizytówkę Wyspy Wielkanocnej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS