A A+ A++

W Stanach Zjednoczonych nadchodzi dzień wyborów prezydenckich, więc NBA będzie miała przerwę. Z tego właśnie względu minionej nocy na parkiety wybiegły wszystkie zespoły, dzięki czemu mogliśmy oglądać aż 15 spotkań. San Antonio Spurs rywalizowali z Los Angeles Clippers i choć w pierwszej kwarcie wypracowali sobie 26-punktowe prowadzenie, to ostatecznie to LAC odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w Intuit Dome. Kontuzji nabawił się jednak Jeremy Sochan, który nie powrócił na parkiet w drugiej połowie. Debiut w barwach Philadelphia 76ers zaliczył Paul George, ale jego Philadelphia 76ers musieli uznać wyższość Phoenix Suns. Porażki zaliczyli również m.in. Milwaukee Bucks, Dallas Mavericks czy Los Angeles Lakers. Jeziorowców ograli dużo niżej notowani Detroit Pistons. Koncertowo zagrali Boston Celtics, którzy zdemolowali Atlanta Hawks.


Cleveland Cavaliers – Milwaukee Bucks 116:114

Statystyki

  • Trudno wytłumaczyć, co obecnie dzieje się w Wisconsin. Pod nieobecność Giannisa Antetokounmpo Milwaukee Bucks przegrali właśnie kolejne spotkanie, a ich bilans pogorszył się do fatalnego 1-6. Podopieczni Doca Riversa są obecnie najgorszym zespołem Konferencji Wschodniej i drugą najgorszą ekipą całej NBA.
  • Był to już drugi z rzędu pojedynek obu ekip i jednocześnie drugi, którego losy rozstrzygnęły się w ostatniej minucie rywalizacji. Jeszcze na 1:18 przed końcową syreną po trafieniu zza łuku Damiana Lillarda Bucks objęli trzypunktowe prowadzenie. Dwukrotnie odpowiedział jednak Darius Garland (113:111), a kiedy Lillard ponownie spudłował, to przy 12 sekundach na zegarze prowadzenie Cleveland Cavaliers podwyższył Jarrett Allen.
  • Po przerwie na żądanie gracze Milwaukee mieli okazję na zbliżenie się z wynikiem, co wiązałoby się następnie z przymusowym faulowaniem rywala i wysyłaniem go na linię rzutów wolnych. Konieczności tej pozbawił ich jednak Jarrett Allen, który zablokował Lillarda. Osobiste egzekwował następnie Donovan Mitchell i choć spudłował jeden z nich, to Cavs nie wypuścili już zwycięstwa z rąk.
  • Fantastyczne zawody rozegrał Darius Garland, autor 39 punktów i ośmiu asyst (7/11 za trzy). Double-double w postaci 14 „oczek” i 15 zebranych piłek zaliczył Jarrett Allen. Evan Mobley dorzucił 17 punktów, z kolei nieskuteczny długimi momentami Donovan Mitchell (5/15) zapisał na swoim koncie 14 punktów.
  • Po stronie Bucks prym wiódł Damian Lillard, który po 41 punktach w poprzednim spotkaniu tym razem zaaplikował rywalom 36 „oczek” i siedem asyst (5/9 zza łuku). Efektownym double-double popisał się Bobby Portis (21 punktów, 18 zbiórek). Również 21 punktów dorzucił wchodzący z ławki rezerwowych AJ Green.

Washington Wizards – Golden State Warriors 112:125

Statystyki

  • Golden State Warriors to jeden z najlepiej dysponowanych zespołów na początku nowego sezonu i trudno było wyobrazić sobie scenariusz, w którym nie wykorzystują spotkania z dużo niżej notowanymi Washington Wizards, by jeszcze bardziej poprawić swój dotychczasowy bilans.
  • Przyjezdni od początku utrzymywali się na skromnym prowadzeniu, którego nie oddali już do końcowej syreny, choć momentami robiło się nieco cieplej. Podopieczni Steve’a Kerra zawsze znajdowali jednak odpowiedź, jak np. w trzeciej kwarcie, w której to ofensywa Czarodziei zdobyła 36 „oczek”, a więc Wojownicy odpowiedzieli 39.
  • Dobre zawody rozegrał Stephen Curry, autor 24 punktów i sześciu asyst, ale zwycięstwo to zasługa co najmniej kilku zawodników. Buddy Hield zdobył 20 „oczek” w roli zmiennika, Jonathan Kuminga również z ławki rezerwowych dorzucił 15 punktów, z kolei Draymond Green zapisał na swoim koncie 18 punktów, osiem zbiórek i pięć asyst (3/4 za trzy).
  • Po stronie Wizards swoich sił próbował Jordan Poole, ale nie mógł wstrzelić się zza łuku (24 punkty, 3 przechwyty, 4 bloki; 2/10 za trzy). Problemy pod tym względem miał również Kyshawn George (20 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty; 6/17 za trzy). Alex Sarr, czyli „dwójka” tegorocznego Draftu, odnotował podwójną zdobycz w postaci 10 punktów i 11 zebranych piłek. Dobrze spisał się też Carlton Carrington (16 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst).

Detroit Pistons – Los Angeles Lakers 115:103

Statystyki

  • Obrona Los Angeles Lakers nie potrafiła sobie poradzić z dobrze dysponowanym tej nocy Cadem Cunninghamem, który zakończył noc z triple-double i w ten sposób zapewnił Detroit Pistons trzecie zwycięstwo w sezonie. Gospodarze spotkania dobrze zaczęli wygrywając pierwszą kwartę 33:22. Nie pozwolili rywalowi na żaden zryw i w gruncie rzeczy kontrolowali przebieg meczu do samego końca
  • Jaden Ivey w końcówce spotkania trafił w dwóch kolejnych posiadaniach po dwóch asystach Cunninghama. Te punkty pozwoliły Pistons przypieczętować zwycięstwo. Gospodarze wygrali walkę na tablicach 55:37 i byli 22:13 w punktach z drugiej szansy. W poprzednim sezonie na swoje trzecie zwycięstwo zespół musiał czekać do 30 grudnia, więc J.B. Bickerstaff wykonuje z zespołem dobrą pracę na początku sezonu.
  • Pod koniec czwartej kwarty Anthony Davis doznał urazu kostki, ale mimo to kontynuował grę. Skończył z dorobkiem 37 punktów (13/23 z gry, 11/14 z linii wolnych), dziewięciu zbiórek i czterech asyst. Kolejnych 20 oczek, 11 asyst, osiem zbiórek i dwa przechwyty LeBrona Jamesa. Dla Pistons 26 punktów (10/16 z gry), cztery asysty Iveya oraz 17 oczek, 11 zbiórek i 11 asyst Cunninghama.

Autor: Michał Kajzerek

Atlanta Hawks – Boston Celtics 93:123

Statystyki

  • 78 punktów zdobyli do przerwy Boston Celtics, a sam Jayson Tatum w tym czasie zapisał na swoim koncie aż 26. Obrońcy tytułu mistrzowskiego prowadzili różnicą aż 22 punktów i scenariusz drugiej połowy był bardzo do przewidzenia. Dużo minut dostaną rezerwowi, a gracze pierwszej piątki odpoczną.
  • Tatum w drugiej połowie dołozył już tylko 2 punkty, a łącznie w swojej linijce statystycznej zapisał jeszcze 6 zbiórek i 9 asyst. Celtics wygrali dzięki temu trzecie spotkanie z rzędu i w tabeli wschodu są tylko za wciąż niepokonanymi Cleveland Cavaliers.
  • 21 punktów i 6 asyst dołozył od siebie Derrick White, a jeden z bardzo wczesnych kandydatów do nagrody dla najlepszego rezerwowego ligi, Payton Pritchard, rzucił 18 punktów z ławki rezerwowych.
  • Atlanta Hawks, którzy wciąż zmagają się z problemami zdrowotnymi muszą do listy kontuzji dopisać jeszcze jedną. Urazu doznał bowiem ich lider, Trae Young. Rozgrywający doznał urazu żebra w trzeciej kwarcie, a przed urazem grał bardzo słabo. W 23 minuty zdobył tylko 2 punkty, trafiając tylko 1 z 10 rzutów z gry.

Autor: Piotr Zarychta

Brooklyn Nets – Memphis Grizzlies 106:104

Statystyki

  • Nowojorczycy po raz drugi w ciągu niespełna tygodnia pokonali Memphis Grizzlies. O zwycięstwie Nets zadecydował celny layup Dennisa Schrodera na 32 sekundy przed końcem spotkania (106:101). Łącznie sześciu graczy Brooklynu odnotowało dwucyfrową zdobycz punktową. Po 20 punktów zanotowali Cameron Johnson (8/11 z gry, 73%) i wspomniany wcześniej Schroder (6 asyst).
  • 17 punktów i 6 zbiórek dołożył Dorian Finney-Smith. Po 13 oczek zaliczyli Cam Thomas (6 asyst) i Jalen Wilson (6 zbiórek i 4 asysty). 10 punktów i 8 zbiórek padło łupem Nica Claxtona.
  • Najlepszym graczem na parkiecie był pierwszoroczniak Zach Edey. Mierzący 224 centymetry środkowy zdobył pokaźne double-double (25 punktów, 12 zbiórek). 22-latek trafił 11 z 12 rzutów z gry (92%) i zanotował 4 bloki. Tyle samo punktów zdobył Ja Morant, który uzyskał też 5 zbiórek i 9 asyst. 15 punktów i 5 zbiórek dodał Jaren Jackson Jr. Jedno oczko mniej zgarnął Scotty Pippen Jr.

Autor: Mateusz Malinowski

Miami Heat – Sacramento Kings 110:111

Statystyki

  • Zdecydowanie jeden z najciekawszych meczów poprzedniej nocy. Kluczowe punkty w samej końcówce trafił Domantas Sabonis, zapewniając swojej drużynie czwarte zwycięstwo w sezonie. Przy stanie 110:109 dla Miami Heat, goście mieli posiadanie, w którym De’Aaron Fox spudłował swoją próbę na zwycięstwo, ale dobrze pod koszem odnalazł się Litwin, który dobił piłkę na 0,7 sekundy przed końcem meczu.
  • Gracze Erika Spoelstry mieli jeszcze posiadanie, ale Terry Rozier spudłował. Miami Heat prowadzili już różnicą 15 punktów, ale przegrali w trzeciej kwarcie 17:37. We wszystkich domowych trzecich kwartach tego sezonu ekipa z Florydy ma wynik 137:71, co wskazuje na problem. Jeszcze na 1:11 przed końcem gospodarze mieli 5-punktową przewagę. Wtedy jednak akcja za cztery punkty DeMara DeRozana rozpoczęła serię 8:2.
  • Najlepiej punktującym zawodnikiem Sacramento Kings był Fox, który skończył zawody z dorobkiem 28 punktów (11/21 z gry, 3/6 za trzy), sześciu zbiórek i pięciu asyst. Kolejnych 26 oczek (10/18 z gry), sześć asyst DeRozana oraz 16 oczek, 16 zbiórek i siedem asyst Sabonisa. Dla Heat 27 punktów (9/19 z gry), sześć asyst i dwa przechwyty Jimmy’ego Butlera oraz 27 oczek (5/11 za trzy), sześć zbiórek i trzy asysty Tylera Herro.

Autor: Michał Kajzerek

Chicago Bulls – Utah Jazz 126:135

Statystyki

  • Utah Jazz wygrali swój pierwszy mecz w tym sezonie, pokonując na wyjeździe Chicago Bulls. Przyjezdni z Salt Lake City od początku prezentowali się lepiej, imponując skutecznością w ataku. Osłabieni brakiem Zacha LaVine’a Bulls przegrywali po pierwszej połowie 53-62.
  • W drugiej połowie Bulls nawiązali walkę, zmniejszając kilkukrotnie przewagę gości, ale nie potrafili odzyskać prowadzenia. W ostatnich minutach meczu Jazz odskoczyli rywalom, budując dwucyfrową przewagę (122:111) i kontrolowali spotkanie, odnoszą zasłużoną wygraną
  • Jazz byli przede wszystkim skuteczniejsi (53 proc. z gry i 16 trójek na 44 proc. skuteczności). Ponadto gracze z Utah świetnie wykorzystywali rzuty wolne (23 na 30 z linii rzutów wolnych) i dominowali w walce na tablicach, notując 13 zbiórek więcej (49 do 36)
  • Najlepiej zaprezentował się Keyonte George, który zanotował 33 punkty i 9 asyst. 28 punktów i 13 zbiórek miał John Collins, a Colin Sexton dodał 24 punkty. Dla Bulls 28 punktów i 6 asyst zaliczył Coby White, a Ayo Dosunmu zanotował 25 punktów i 5 asyst.

Autor: Janusz Nowakowski

Houston Rockets – New York Knicks 109:97

Statystyki

  • Alperen Sengun wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i poprowadził Houston Rockets do wygranej nad New York Knicks. Turecki środkowy zapisał na swoim koncie 25 punktów, w tym 10 w kluczowej czwartej kwarcie i dołożył do tego 14 zbiórek.
  • Gospodarze z Teksasu prowadzili w tym meczu różnicą nawet 15 punktów, ale w końcówce dali się dogonić i ich prowadzenie stopniało do zaledwie 1 punktu. Wtedy właśnie Sengun zaczął punktować przeciwko nie mogącemu sobie z nim poradzić Karlowi-Anthony’emu Townsowi.
  • Knicks nie pomogło aż 19 zbiórek i 17 punktów od środkowego, bo Rockets bardzo skutecznie atakowali kosz. Wygrali punkty z pola trzech sekund aż 62:38, obnażając strefę, w której dzisiejsi rywale są po prostu słabi.
  • Nie pomogło 29 punktów Jalena Brunsona, ani 21 O.G. Anunoby’ego. Knicks są jeszcze dalecy od wejścia na właściwe tory, a wygranie dwóch spotkań z rzędu to zdecydowanie zbyt mało, żeby powiedzieć, że są już zgrani.

Autor: Piotr Zarychta

Minnesota Timberwolves – Charlotte Hornets 114:93

Statystyki

  • Jeszcze po pierwszej kwarcie wydawało się, że Charlotte Hornets mogą być w statnie wykorzystywać wszelkie słabości Minnesota Timberwolves i dotrzymywać im kroku (24:24). Wymiana ciosów trwała jednak tylko jedną odsłonę, a już drugą gospodarze rozpoczęli od serii 13:2 autorstwa m.in. Nickeila Alexander-Walkera i Rudy’ego Goberta (37:26).
  • Nie do zatrzymiania byli w pierwszej połowie Anthony Edwards oraz Naz Reid i to głównie dzięki nim Leśne Wilki schodziły na przerwę z 12-punktową zaliczką (57:45). Po powrocie na parkiet obraz gry nie uległ zmianie. Leśne Wilki w dalszym ciągu pielęgnowały swoje prowadzenie, które po trafieniach Reida oraz Donte DiVincenzo wzrosło do 20 punktów. Losy spotkania były wówczas rozstrzygnięte (91:71).
  • Najlepszym punktującym ekipy z Minneapolis był tej nocy Naz Reid, który otarł się o double-double (25 punktów, 9 zbiórek; 5/7 za trzy). Solidną skuteczność zaprezentował też Anthony Edwards (21 punktów; 4/6 zza łuku). Dobrym występem popisał się również Donte DiVincenzo, który tak jak Reid zakończył mecz ze wskaźnikiem +/- na poziomie +33 (14 punktów, 5 zbiórek; 5/9 z gry).
  • Po stronie Hornets tylko czterech zawodników zeszło z parkietu z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najlepiej wypadł pod tym względem LaMelo Ball, autor 19 „oczek (6/15 z gry). Po dokładnie 10 punktów zapisali na swoim koncie Brandon Miller, Miles Bridges oraz Tre Mann.

Oklahoma City Thunder – Orlando Magic 102:86

Statystyki

  • Ofensywa Oklahoma City Thunder zaaplikowała Orlando Magic aż 39 „oczek” w pierwszej kwarcie, z czego 14 było autorstwa świetnie dysponowanego Jalena Williamsa. Gospodarze byli piekielnie skuteczni zarówno z gry, jak i zza łuku, podczas gdy „trójka” przyjezdnych nie funkcjonowała prawidłowo (1/17 do przerwy).
  • Grzmoty równie dobrze weszły w drugą odsłonę, ale wraz z upływem czasu ich ofensywa zaczęła zwalniać. Goście nie byli jednak w stanie odpowiednio zorganizować swojej gry i przebić się przez defensywę OKC, więc musieli zadowolić się tym, że ich rywale nie odskoczyli z wynikiem jeszcze bardziej (58:43).
  • Po powrocie na parkiet Magic w dalszym ciągu nie potrafili znaleźć rozwiązania na defensywne schematy Thunder. Ich skuteczność i sposób finalizacji akcji pozostawiały wiele do życzenia, a w międzyczasie podopieczni Marka Daigneaulta zdobyli wystarczającą liczbę punktów, by już po trzeciej „ćwiartce” losy spotkania były rozstrzygnięte (84:58).
  • Dobre zawody rozegrał Shai Gilgeous-Alexander (21 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek), który podobnie jak Chet Holmgren (14 punktów, 9 zbiórek, 2 bloki) otarł się o double-double. Nieco mniej aktywny po pierwszej kwarcie był Jalen Williams, który w końcowym rozrachunku skompletował 23 „oczka” i trzy przechwyty.
  • Franz Wagner zdobył 22 punkty i cztery zbiórki, z kolei Jalen Suggs dorzucił 19 „oczek”, sześć zbiórek i sześć asyst. Orlando Magic trafili tej nocy zaledwie 5 z 34 rzutów za trzy (14,7%).

New Orleans Pelicans – Portland Trail Blazers 100:118

Statystyki

  • Brandon Ingram dwoił się i troił, by pod nieobecność m.in. Ziona Williamsona i CJ’a McColluma jego zespół mógł odnieść czwarte w tym sezonie zwycięstwo. Po świetnym początku skrzydłowy zaczął jednak zwalniać i pomimo wsparcia m.in. Jose Alvarado Portland Trail Blazers przez cały czas byli w grze (55:48).
  • Przez znaczną część trzeciej kwarty wynik oscylował w granicach remisu. W ostatniej odsłonie Blazers przejęli jednak inicjatywę i całkowicie zdominowali swojego rywala (39:18 w 4Q). Brak trzonu New Orleans Pelicans był coraz bardziej widoczny, a popisy m.in. Anfernee Simonsa, Deandre Aytona czy Dalano Bantona pozwoliły przyjezdnym wyjechać z Luizjany ze zwycięstwem.
  • Anfernee Simons zaaplikował ostatecznie rywalom 24 „oczka”. Deandre Ayton skompletował double-double w postaci 19 punktów i 13 zebranych piłek. Dalano Baton zdobył 20 punktów, z kolei po 16 dorzucili Jerami Grant oraz Toumani Camara.
  • Dwoił się i troił Brandon Ingram (27 punktów, 7 asyst, 5 zbiórek), ale nie miał najlepszego dnia pod względem skuteczności za trzy (1/8). Wspierali go przede wszystkim Brandon Boston Jr. (20 punktów, 4 asysty) oraz Jose Alvarado (18 punktów, 6 asyst).

Dallas Mavericks – Indiana Pacers 127:134

Statystyki

  • Od początku spotkania oba zespoły imponowały w ataku, niezbyt przykładając się do obrony. Świetną grą imponował lider Dallas Mavericks, Luka Doncić, ale to Indiana Pacers którzy skoncentrowali się na atakowaniu pomalowanego rywali mieli po pierwszej połowie niewielką przewagę (63:59).
  • W drugiej połowie oglądaliśmy wyrównane spotkanie, ale to przyjezdni z Indiany cały czas dyktowali warunki gry. Mavericks potrafili doprowadzać do remisu, lecz nawet na moment nie odzyskali prowadzenia. W ostatnich minutach podopieczni Ricka Carlisle’a odjechali zbudowali nieco większą przewagę i spokojnie dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
  • Mavs byli nieco lepsi jeśli chodzi o trafienia zza łuku (15 trójek na 42 proc. skuteczności), ale nie imponowali defensywą strefy podkoszowej, pozwalając Pacers na zdobycie aż 76 punktów z pomalowanego. Ponadto gracze z Indiany zaliczyli 26 punktów po kontrach i generalnie imponowali skutecznością w ataku (56,8 proc. z gry)
  • Pacers do zwycięstwa poprowadził Myles Turner, który rozegrał znakomite spotkanie. Środkowy zdobył 30 punktów i dominował na tablicach, notując 11 zbiórek. Świetnie spisał się również Tyrese Haliburton, który zaliczył 25 punktów i 12 asyst. Po stronie Mavs jak zwykle z dobrej strony pokazał się Doncić (34 punkty, 15 asyst i 7 zbiórek), a Kyrie Irving dołożył 27 punktów.

Autor: Janusz Nowakowski

Denver Nuggets – Toronto Raptors 121:119

Statystyki

  • Denver Nuggets chcą wrócić do regularnego wygrywania, ale to Toronto Raptors lepiej rozpoczęli ten mecz. Świetnie radzili sobie m.in. Gradey Dick oraz Jakob Poeltl i choć gospodarze trafiali na lepszej skuteczności, to jednak przyjezdni utrzymywali się na prowadzeniu (28:33).
  • W porę zaczęli rozpędzać się Nikola Jokić oraz występujący w pierwszej piątce Russell Westbrook, ale nawet ich solidna gra przy wsparciu Michaela Portera Jr’a. wchodzącego z ławki Peytona Watsona nie pozwoliła im odzyskać prowadzenia do przerwy (59:64). Wpływ miała też na to nadmierna liczba strat gospodarzy (12-4).
  • Po powrocie na parkiet Raptors nieustannie utrzymywali przewagę na poziomie kilku posiadań. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez długi czas, ale w końcówce spotkania krótka seria punktowa pozwoliła Nuggets wrócić do gry, a punkty Juliana Strawthera na 1:09 przed końcem wyprowadziły ich na prowadzenie (120:119). W końcówce działo się sporo, ale gracze Denver zdołali ostatecznie wyszarpać zwycięstwo.
  • Triple-double popisał się Nikola Jokić (28 punktów, 14 zbiórek, 14 asyst), który był tej nocy motorem napędowym Nuggets. Świetne zawody rozegrał Russell Westbrook, autor 21 „oczek”, sześciu zbiórek i sześciu asyst (6/10 z gry). Michael Porter Jr. otarł się o podwójną zdobycz z dorobkiem 19 punktów i dziewięciu asyst.
  • Po stronie Raptors najlepiej wypadli Gradey Dick (26 punktów, 5 asyst, 3 przechwyty) oraz Jakob Poeltl (24 punkty, 10 zbiórek, 3 przechwyty; 11/18 z gry). Bliski double-double był RJ Barrett, zdobywca 18 „oczek”, dziewięciu asyst i siedmiu zebranych piłek.

Phoenix Suns – Philadelphia 76ers 118:116

Statystyki

  • Phoenix Suns utrzymują znakomitą passę, wygrywając piąty mecz z rzędu. Do zwycięstwa poprowadził ich Kevin Durant, zdobywca 35 punktów, 4 zbiórek i 9 asyst. Gwiazdor klubu z Arizony trafił 14 z 20 rzutów (70%). 17 punktów i 5 zbiórek dołożył Bradley Beal. Double-double zaliczył Jusuf Nurkić (15 punktów, 15 zbiórek).
  • 15 punktów i 5 zbiórek uzyskał Royce O’Neale. 14 oczek dodał Grayson Allen. Słabsze spotkanie zanotował Devin Booker, który zdobył 13 punktów i 6 asyst, ale trafił zaledwie 3 z 18 rzutów 3 z 18 rzutów (17%).
  • W szeregach drużyny z Filadelfii brylował Tyrese Maxey, autor 32 punktów. Młody gracz Sixers trafił 12 z 22 rzutów (55%), w tym 6 z 14 trójek (43%). 19 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst zapisał na swoje konto Guerschon Yabusele.
  • W Philadelphia 76ers zadebiutował Paul George, który wrócił do gry po kontuzji. W ciągu 32 minut spędzonych na parkiecie w Footprint Center, skrzydłowy Szóstek zdobył 15 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty, ale też 6 strat. 34-letni skrzydłowy trafił zaledwie 4 z 14 rzutów z gry (29%).

Autor: Mateusz Malinowski

Los Angeles Clippers – San Antonio Spurs 113:104

Statystyki

  • Jeremy Sochan nie miał tej nocy łatwego zadania. Reprezentant Polski odpowiadał w defensywie za powstrzymywanie Jamesa Hardena, lidera Los Angeles Clippers, z kolei po drugiej stronie parkietu na jego drodze miał stawać wyższy o 10 centymetrów Ivica Zubac.  To jednak właśnie Jeremy rozpoczął tej nocy zdobywanie punktów, a następnie wykończył jeden z kontrataków i w znaczący sposób przyczynił się do wczesnego prowadzenia Ostróg (7:14).
  • Wybitną formę strzelecką zza łuku kontynuował Julian Champagnie, a kiedy trafienia dołożyli Chris Paul oraz Keldon Johnson, przewaga Spurs wzrosła do zawrotnych 16 oczek (12:28). Nawet gdy po przerwie na żądanie zawodnicy wyjściowej piątki San Antonio dostali chwilę na odpoczynek, to ich przewaga w dalszym ciągu rosła. Pierwszą odsłonę Ostrogi zakończyły z 26-punktowym prowadzeniem (14:40). 
  • Po powrocie na parkiet Clippers wzięli się za odrabianie strat. Podopieczni Tyronna Lue zaliczyli serię punktową 8:0 i dopiero potężny wsad Victora Wembanyamy przerwał niemoc strzelecką Spurs. Gospodarze odpowiedzieli jednak dwiema trójkami Krisa Dunna i Nicolasa Batuma, zmniejszając stratę do 12 oczek i zmuszając trenera Mitcha Johnsona do wykorzystania przerwy na żądanie.
  • San Antonio Spurs mieli problemy z poukładaniem swojej gry i pozwalali LAC na coraz więcej. W międzyczasie parkiet opuścił ponownie Jeremy Sochan, który udał się do szatni z podejrzeniem urazu lewego kciuka. Pod jego nieobecność gospodarze zbliżyli się z wynikiem, a po trójce Jamesa Hardena tuż przed zakończeniem drugiej kwarty strata Clippers zmalała do zaledwie ośmiu punktów (48:56).
  • Sochan nie powrócił już tej nocy do gry. Po powrocie na parkiet jego miejsce w wyjściowej piątce Ostróg zajął debiutant Stephon Castle. Punkty 20-latka w połączeniu z trafieniami Wembanyamy pozwoliły przyjezdnym odzyskać część przewagi, którą utracili kilkanaście minut wcześniej (58:72).
  • Clippers nie pozwolili jednak Spurs na powtórzenie tego, co miało miejsce w pierwszej kwarcie. Gospodarze utrzymywali bliski dystans do rywala, a kiedy dwa razy z rzędu zza łuku trafił Amir Coffey, przewaga San Antonio stopniała do zaledwie czterech punktów (82:86). Kiedy w czwartej ćwiartce wspomniany Coffey i Norman Powell dorzucili kolejne trójki, LAC finalnie objęli prowadzenie (93:91).
  • Spurs natrafili na problemy, których nie byli w stanie przeskoczyć. Brakowało im nie tylko wykończenia w ofensywie, ale i skutecznej defensywy w wykonaniu m.in. nieobecnego już Sochana. Napędzani przez duet Jamesa HardenIvica Zubać Clippers wywalczyli dwucyfrowe prowadzenie (107:95). San Antonio próbowali odpowiedzieć, ale nie byli już w stanie odebrać rywalom zwycięstwa.
  • Popisowe występy zaliczyli Norman Powell (23 punkty, 3 asysty, 3 przechwyty) oraz Amir Coffey, którego trójki w dużej mierze przesądziły o losach pojedynku (5/6 zza łuku). James Harden dołożył 17 punktów, osiem zbiórek i cztery zbiórki, z kolei double-double zanotował Ivica Zubac (17 punktów, 13 zbiórek).
  • Z uwagi na uraz Jeremy Sochan spędził na parkiecie jedynie 12 minut i w tym czasie zdobył cztery punkty, trzy zbiórki i jedną asystę. Double-double (choć blisko fantastycznego TD) odnotował Victor Wembanyama, autor 24 punktów, 13 zbiórek i aż dziewięciu bloków. Podwójną zdobyczą może pochwalić się również Chris Paul (14 punktów, 10 asyst).


Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKto ma rządzić, a kto i gdzie pracować
Następny artykułMundurowi na emeryturze. Domek w Karkonoszach, własna firma i życie bez spinki. „Chcę robić to, co lubię, i nie zadawać się z głupimi ludźmi”