A A+ A++

Miami Heat musieli tej nocy radzić sobie bez m.in. Jimmy’ego Butlera czy Terry’ego Roziera, a mimo tego zdołali zdemolować faworyzowanych Milwaukee Bucks z Giannisem Antetokounmpo i Damianem Lillardem. Bez większych problemów zwycięstwo odnieśli również Oklahoma City Thunder, którzy pokonali Orlando Magic. Na pozycji lidera Konferencji Zachodniej umocnili się Minnesota Timberwolves. Leśne Wilki ograły Portland Trail Blazers, choć przez długi czas rywale sprawiali im sporo problemów. Emocji nie zabrakło w Phoenix, gdzie po pełnej wrażeń końcówce Suns okazali się lepsi od Sacramento Kings. Swoje spotkania wygrali również Boston Celtics i Los Angeles Lakers.


Brooklyn Nets – Boston Celtics 110:118

Statystyki na PROBASKET

  • W pierwszych minutach nie do zatrzymania był Jayson Tatum, który w pierwszej kwarcie zaaplikował rywalom 16 „oczek” i walnie przyczynił się do 39 punktów zdobytych przez Boston Celtics. Brooklyn Nets odpowiedzieli jednak 33 punktami, bo dobrze dysponowani byli przede wszystkim Mikal Bridges czy wchodzący z ławki rezerwowych Lonnie Walker IV.
  • Tatum nie zwalniał tempa i do przerwy miał na swoim koncie już 31 „oczek”. Pomimo solidnej skuteczności (45,2% z gry i 47,1% za trzy) gospodarze nie byli w stanie dotrzymać kroku przyjezdnym i w pewnym momencie przegrywali nawet różnicą 20 punktów. Sytuację Nets poprawił nieco Cam Thomas, który przed zejściem na przerwę dorzucił jeszcze pięć „oczek” (57:72).
  • W drugiej odsłonie defensywa Brooklynu była w stanie do pewnego stopnia ograniczyć Tatuma, ale za zdobywanie punktów wzięli się jego partnerzy. Odpowiedzialność za ofensywę rozłożyła się równomiernie pomiędzy m.in. Jrue Holidayem, Derrickiem Whitem czy Jaylenem Brownem. Z czasem przewaga Celtów zaczęła topnieć, ale wciąż trzymali oni bezpieczny dystans nad rywalem.
  • W ostatnich minutach Nets chcieli jeszcze nawiązać walkę. Najpierw po pudle Browna zza łuku trafił Jalen Wilson, a po odpowiedzi Derricka White’a kolejną trójkę dorzucił Bridges (108:114). Raz jeszcze na wysokości zadania stanął jednak Tatum, który najpierw trafił spod kosza, a następnie zablokował próbę Cama Thomasa, co w dużej mierze przesądziło o losach pojedynku.
  • Jayson Tatum popisał się efektownym double-double w postaci 41 punktów i 14 zbiórek. Podwójną zdobycz wywalczył też Jrue Holiday, zdobywca 14 „oczek” i 12 asyst. Al Horford i Derrick White dorzucili po 16 punktów, a Jaylen Brown 19.
  • Ofensywę Nets napędzali tej nocy przede wszystkim Mikal Bridges (27 punktów; 10/20 z gry) oraz Cam Thomas (26 punktów, 4 asysty). Lonnie Walker IV dołożył 15 punktów, z kolei Nicolas Claxton do 10 „oczek” dołożył również osiem zebranych piłek.
  • Był to trzeci bezpośredni pojedynek obu ekip w tym sezonie i trzeci, w którym lepsi okazali się Celtics. Ostatnie starcie odbędzie się już w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego.

Orlando Magic – Oklahoma City Thunder 113:127

Statystyki na PROBASKET

  • Od początku spotkania Orlando Magic prezentowali szybkie tempo gry, co dla Oklahoma City Thunder było początkowo wyzwaniem. Dobrze w ofensywie prezentowali się Jalen Suggs i Paolo Banchero, dzięki czemu gospodarze byli w stanie odskoczyć nieco z wynikiem (25:14) i przez kilka chwil utrzymywać komfortową przewagę.
  • Sprawy w swoje ręce wzięli jednak Shai Gilgeous-Alexander oraz zmiennicy, którzy pojawili się na parkiecie w pierwszej kwarcie, w tym przede wszystkim Jaylin Williams. Grzmoty momentalnie zniwelowały straty i przez niemal całą drugą odsłonę to one utrzymywały się na prowadzeniu. OKC byli do przerwy wyraźnie skuteczniejszym zespołem (42,6% – 52,3% z gry; 33,3% – 43,8% za trzy), co odzwierciedlał też wynik (52:60).
  • Po powrocie na parkiet Thunder zaczęli stopniowo budować swoją przewagę. Świetna dyspozycja Shaia i wsparcie m.in. Cheta Holmgrena pozwoliło Grzmotom odskoczyć na 17 „oczek”. Magic nie składali broni i choć zdołali nieco zbliżyć się z wynikiem, to ich strata stale oscylowała w granicach 10 punktów. W ostatniej części gry przyjezdni wykorzystali moment słabości Orlando i znów odskoczyli z wynikiem, tym razem na 21 „oczek” (86:107), co przesądziło o losach pojedynku.
  • Choć Shai Gilgeous-Alexander był tej nocy świetny i w końcowym rozrachunku zdobył 32 punkty i pięć asyst, to najlepszym punktującym Grzmotów był Jalen Williams, autor 33 „oczek” (12/18 z gry). Chet Holmgren otarł się o double-double, zdobywając 13 punktów i dziewięć zbiórek, a do tego pięć bloków.
  • Po stronie Magic wyróżniali się głównie autor double-double Paolo Banchero (23 punkty, 10 asyst) i Wendell Carter Jr. (22 punkty, 7 zbiórek). Jalen Suggs dorzucił 17 „oczek”, z kolei Franz Wagner odnotował 15 punktó i siedem zbiórek. Zawodnicy Orlando mieli tej nocy nieco problemów ze skutecznością zza łuku (11/36; 30,6%).
  • Meczowi towarzyszyła uroczystość zastrzeżenia numeru „32” Shaquille’a O’Neala.

Milwaukee Bucks – Miami Heat 97:123

Statystyki na PROBASKET

  • W poniedziałek Milwaukee Bucks zdemolowali Denver Nuggets, przez długi czas ciesząc sie wyjątkowo komfortowym prowadzeniem. Minionej nocy od początku pojedynku to jednak Kozły musiały gonić wynik po tym, jak mecz z wysokiego „C” rozpoczęli zawodnicy Miami Heat. Duncan Robinson i Nikola Jovic prezentowali wybitną skuteczność zza łuku (łącznie 6/7 na początku meczu), co w połączeniu z dobrą dyspozycją m.in. Bama Adebayo dało im wyraźnie prowadzenie (28:40).
  • Sytuację swojego zespołu próbował odwrócić Giannis Antetokounmpo, ale brakowało mu wsparcia ze strony partnerów. Swojego optymalnego rytmu odnaleźć nie mógł Damian Lillard (1/6), a po powrocie na parkiet przewaga Heat wzrosła (37:52).
  • Po powrocie na parkiet Bucks byli w stanie zmniejszyć stratę. Trafienia Antetokounmpo i Lillarda, który wreszcie się przełamał, pozwoliły Milwaukee zbliżyć się na dziewięć „oczek” (70:79). Wtedy jednak raz jeszcze inicjatywę przejęli Heat, świetnie w ataku spisywali się Nikola Jovic i Kevin Love, a goście byli już wówczas nie do zatrzymania (76:98).
  • Heat musieli radzić sobie bez Jimmy’ego Butlera czy Terry’ego Roziera, więc odpowiedzialność za zespół spadła na barki m.in. Duncana Robinsona (23 punkty, 5 asyst; 6/8 zza łuku), zaskakującego Nikoli Jovicia (24 punkty, 7 zbiórek; 5/8 za trzy), Tylera Herro (19 punktów, 5 asyst) i autora triple-double Bama Adebayo (16 punktów, 12 zbiórek, 11 asyst). Kluczowe wsparcie z ławki zapewnił natomiast Kevin Love (19 punktów, 8 zbiórek).
  • Po stronie Bucks dwoił się i troił Giannis Antetokounmpo, autor 23 punktów, 11 zbiórek oraz ośmiu asyst. W najważniejszych momentach brakowało mu jednak wsparcia partnerów. Damian Lillard, Malik Beasly i Bobby Portis zdobyli po 16 „oczek”.

Phoenix Suns – Sacramento Kings 130:125

Statystyki na PROBASKET

  • Początek spotkania to popis skuteczności w wykonaniu zawodników Phoenix Suns, którzy rozpoczęli od czterech celnych trafień za trzy i 68,4% skuteczności z gry. Sacramento Kings dotrzymywali im jednak kroku, głównie za sprawą dobrej dyspozycji De’Aarona Foxa (32:30). Kiedy wyższy bieg wrzucił również Domantas Sabonis, przyjezdni zdołali finalnie objąć prowadzenie (38:39).
  • W drugiej odsłonie ofensywy obu ekip zwolniły nieco tempo, a lepiej w nowej rzeczywistości odnaleźli się Kings. Seria ośmiu kolejnych punktów Malika Monka sprawiła, że Sacramento odskoczyli na 11 „oczek” i przez dłuższą chwilę utrzymywali taki dystans nad Suns. Phoenix zaliczyli jednak dobrą końcówkę tej części i zdołali zmniejszyć stratę do trzech „oczek” (64:67).
  • Przez dłuższy czas trzecia odsłona stała pod znakiem wymiany ciosów, jednak wciąż na prowadzeniu, mniejszym (70:76) bądź większym (76:85) utrzymywali się Kings. Kiedy jednak zawodnicy Sacramento przez dłuższą chwilę nie mogli odnaleźć drogi do kosza, moment słabości rywala wykorzystali Josh Okogie i Devin Booker, którzy wyprowadzili swój zespół na upragnione prowadzenie (94:92).
  • Wymiana ciosów trwała w najlepsze i przeciągnęła się do ostatnich minut. Na 47 sekund przed końcową syreną zza łuku trafił Royce O’Neale i podwyższył tym samym prowadzenie Słońc do czterech „oczek”. Momentalnie tym samym odpowiedział jednak Fox. Chwilę później wynik znów podwyższył Booker, ale raz jeszcze skutecznie atak Kings wykończył Sabonis (124:123).
  • Ze względu na upływający czas goście musieli ratować się przewinieniem taktycznym. Błąd popełnił jednak Keegan Murray, który sfaulował rywala przed wznowieniem gry, przez co Booker mógł wykorzystać jeden rzut osobisty, a Suns zachowali posiadanie. Chwilę później Booker znów stanął na linii i choć wykorzystał tylko jedną próbę, to ofensywną zbiórkę zgarnął Grayson Allen, co chwilę później raz jeszcze posłało na linię Bookera. Kolejne skutecznie wyegzekwowane osobiste przypieczętowały zwycięstwo Phoenix.
  • Kevin Durant odnotował double-double w postaci 28 punktów i 11 zbiórek. Devin Booker otarł się jedynie o podwójną zdobycz, dorzucając 25 „oczek” i dziewięć asyst. Kluczem do zwycięstwa Suns była postawa Erica Gordona (23 pkt z ławki) i Graysona Allena (19 punktów). Bradley Beal spędził na parkiecie zaledwie 5 minut, po czym opuścił parkiet z kontuzją.
  • Wielki mecz rozegrał m.in. Domantas Sabonis, autor triple-double w postaci 25 punktów, 18 zbiórek i 12 asyst. Fantastycznie wypadł też De’Aaron Fox, autor 40 punktów, dziewięciu zbiórek, sześciu asyst i trzech przechwytów. Malik Monk w roli rezerwowego dołożył 22 punkty i sześć asyst.

Portland Trail Blazers – Minnesota Timberwolves 109:121

Statystyki na PROBASKET

  • Po raz kolejny odpowiedzialność za zespół wziął Anthony Edwards, który do przerwy miał na swoim koncie 23 punkty i był niekwestionowanym liderem Minnesota Timberwolves. Jego dyspozycja była tej nocy szczególnie potrzebna, bo po siedmiu minutach gry Karl-Anthony Towns miał na swoim koncie aż trzy faule i większość czasu przesiedział na ławce rezerwowych. Kluczowe wsparcie zapewnił Rudy Gobert, dzięki czemu przyjezdni prowadzili po dwóch kwartach 51:59.
  • Po powrocie na parkiet Portland Trail Blazers wzięli się za odrabianie strat. Kiedy po raz pierwszy zbliżyli się z wynikiem (60:62) Leśne Wilki były w stanie jeszcze odskoczyć (62:72), ale kolejna próba powrotu pozwoliła im ponownie niemal w całości zniwelować straty (83:84).
  • O końcowym rezultacie przesądziła zatem ostatnia część meczu, jednak goście z Minneapolis zdołali uniknąć nerwowej końcówki. Seria trafień Nickeila Alexander-Walkera i Edwardsa dała Timberwolves 19-punktowe prowadzenie, którego nie dali już sobie odebrać.
  • W końcowym rozrachunku Anthony Edwards skompletował 41 punktów, co jest jego drugim najlepszym wynikiem w bieżących rozgrywkach. Double-double w postaci 16 punktów i 15 zbiórek odnotował Rudy Gobert. Wchodzący z ławki Nickeil Alexander-Walker odnotował 18 „oczek”.
  • Po stronie Blazers efektowną podwójną zdobyczą popisał się Deandre Ayton, który spudłował zaledwie jeden rzut z gry (22 punkty, 16 zbiórek; 11/12). Anfernee Simons dołożył 20 „oczek” i rozdał pięć asyst, z kolei wchodzący z ławki Scoot Henderson zakończył mecz z dorobkiem 14 punktów i dziewięciu asyst.

Los Angeles Lakers – Detroit Pistons 125:111

Statystyki na PROBASKET

  • Los Angeles Lakers od początku błyszczeli skutecznością, a trafienia m.in. Ruiego Hachimury czy LeBrona Jamesa pozwoliły Jeziorowcom przejąć inicjatywę. Po drugiej stronie nie radzili sobie Cade Cunningham (1/5) czy Jaden Ivey (1/4), co gospodarze wykorzystali obejmując 10-punktowe prowadzenie (34:24).
  • Przez pewien czas drugiej odsłony Detroit Pistons byli jeszcze w stanie utrzymywać się w zasięgu kilku posiadań, jednak ich kiepska skuteczność do przerwy (35,1% z gry, 15,8% za trzy) umożliwiła Lakers ucieczkę. Świetnie dysponowany był Anthony Davis, który po 19 minutach na parkiecie miał na swoim koncie double-double (18 punktów, 12 zbiórek, 4 bloki), cenne trafienia dokładał też D’Angelo Russell i do szatni Jeziorowcy schodzili z zaliczką aż 23 „oczek” (71:48).
  • Wydawało się, że losy spotkania są już rozstrzygnięte, ale gracze Detroit mieli inne plany. Po trafieniach za trzy Simone Fontecchio i Jadena Ivey’ego, który notabene w dniu meczu obchodził swoje 22. urodziny, cztery punkty dorzucił Cade Cunningham, dzięki czemu Pistons tracili do LAL już tylko 13 „oczek” (88:75). Nie była to jednak zapowiedź powrotu. Lakers odzyskali kontrolę nad spotkaniem, odskoczyli z wynikiem (99:79) i bez większych problemów utrzymali prowadzenie do samego końca.
  • Każdy z zawodników wyjściowej piątki Lakers zdobył co najmniej 15 „oczek”. Najlepszym punktującym był LeBron James, autor 25 punktów i ośmiu asyst. Double-double w postaci 20 punktów i 14 zbiórek (do tego 6 bloków) odnotował Anthony Davis. D’Angelo Russell dorzucił 21 punktów, z kolei po 15 „oczek” odnotowali Rui Hachimura i Austin Reaves.
  • Po stronie Detroit solidne zawody rozegrał Ausar Thompson. Piąty wybór minionego draftu zdobył 19 punktów (9/13 z gry). Wchodzący z ławki James Wiseman był bliski wywalczenia podwójnej zdobyczy, ale zabrakło mu jednej zbiórki (18 punktów, 9 zebranych piłek). Cade Cunningham miał problemy ze skutecznością (4/15 z gry) i zdobył ostatecznie 12 „oczek”, do czego dołożył siedem asyst i siedem zbiórek.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOdszedł Zbigniew Tertil
Następny artykułPrzedstawiciele służb spotkali się z najmłodszymi, aby promować bezpieczeństwo podczas ferii zimowych