Przedsiębiorca, filantrop, wizjoner. Jan Falkowski, niezwykle otwarty człowiek, który z błyskiem w oku, opowiada o swoim urządzeniu. Brzozie Lubawskie, w gminie Kurzętnik, to miejsce gdzie odbywają się testy maszyny do recyklingu. Czy będą przełomowe?
Ludzkość nieustannie poszukuje sposobów na pozbycie się plastiku, bez szkody dla środowiska. Nie ustają badania nad alternatywnymi źródłami energii. Troska o naszą planetę, z roku na rok rośnie. Jednak wciąż produkujemy niezliczoną ilość śmieci, segregujemy … i co dalej?
– To wszystko zaczęło się od mojej wizyty w Tokyo. Tam spotkałem się z pirolizą po raz pierwszy – opowiada pan Jan – Do wielkiej maszyny, wkładane były rozdrobione opony, pozbawione metalowych elementów. Pomyślałem, to jest to. Znajomy zrobił wtedy na kartce odręczny rysunek i tak powstał prototyp. Testowaliśmy, nie udawało się. Trwało to 4 lata.
Piroliza polega na degradacji pod wpływem wysokiej temperatury. Przeprowadza się ją w warunkach beztlenowych, pod ciśnieniem do 0,2 MPa. Co ważne, nie potrzeba do tego żadnego katalizatora – poddawana działaniu ciepła substancja rozdziela się na poszczególne czynniki pierwsze w formie stałej, ciekłej i gazowej.
– To przede wszystkim utylizacja opon w najbardziej bezpieczny sposób. Jednak kosztowny, ponieważ proces pocięcia opony, przygotowania jej do utylizacji to właśnie koszty – tłumaczy Jan Falkowski – Ja chciałem ten etap pominąć. Dlatego stworzyłem maszynę do której opony wrzucamy w całości. Ponieważ odpalanie wielkiego silnika do maszyny rozdrabiającej opony to gra nie warta świeczki. Ile to energii potrzeba aby taki silnik ruszyć!
Gaz, uzyskany w procesie jest natychmiast wykorzystywany do dalszego podgrzewania i już mamy pierwszą korzyść. Mamy wyprodukowaną energię do utylizacji opon…z opon.
– Produktami ubocznymi z procesu pirolizy mamy czysto chemiczny węgiel, lekki olej opałowy, drut jako złom – tłumaczy pan Jan – Piroliza nie jest czymś nowym ale, sposób w jaki my to robimy, to innowacyjność. Nasza innowacja polega na tym, że pracując nad utylizacją, nie tylko opon, ale rzeczy cennych energetycznie, pracujemy w trybie ciągłym. To jest nasza przewaga nad innymi. Wkładamy opony jedna po drugiej, a po 2 godzinach wychodzi węgiel, gaz, lekki olej opałowy. Gaz jest zawracany do podtrzymywania procesu. Wszystko wciąż badamy. Dziś to już sprawa na większą skalę. Pracuje nad tym sztab ludzi, uzupełniamy się. Pozyskaliśmy środki na dalsze prace z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. O naszej metodzie prowadzone są prelekcje w szkołach.
9 firm w Polsce zajmuje się utylizacją opon za pomocą pirolizy. Reszta to po prostu spalanie w cegielniach.
– Od 15 roku życia pracowałem w cegielni. Piec rozpalało się właśnie oponami. O filtrach nikt nie myślał. Dziś takie filtry są niewiarygodnie drogie i raczej w Polsce ich nie ma. – mówi pan Jan.
Poza utylizacją opon, pan Jan ma za sobą udane próby utylizacji kartonów typu tetra pak. Opakowania kartonowe tetra pak zawierają cenne surowce, które można odzyskać i wykorzystać ponownie. Mamy okazję zobaczyć ile zostaje z 250 kilogramów kartonów po mleku czy soku. To około 50 kilogramów odzyskanego surowca w postaci węgla i aluminium. Wrażenie robi jednak objętość. To co zostało mieści się w jednym worku na śmieci, a pierwotnie było zawartością wielkiej skrzyni. Krótko mówiąc, w sposób bezpieczny pozbyliśmy się setek kartonów, trwało to trochę ponad 2 godziny i mamy worek węgla i aluminium.
– Gdyby nawet z naszego dzisiejszego eksperymentu nic nie wyszło, to bez wątpienia wyjdzie wiedza. Brak wyniku też jest wynikiem – śmieje się pan Jan i dodaje – Podgrzewamy gazem uzyskanym z opon, utylizujemy tetra paki i otrzymujemy aluminium i popiół. Popiół dajemy do badania, ale zakładam, że to będzie czysty biowęgiel.
Dziś musimy odpowiedzieć sobie na następujące pytanie, czy chcemy aby się dzieci o tym w szkołach uczyły czy nie, mówiąc trochę z przymrużeniem oka. Ja chce aby tak było.
Pan Jan Falkowski, znany jest z troski o czyste powietrze. Podczas gdy procesowi pirolizy poddawane są kartony tetra pak, nie ma żadnego dymu. Jest jedynie lekki, specyficzny zapach ale nie szkodliwy i prawie niezauważalny.
– Zamontowałem czujnik jakości powietrza, proszę zobaczyć jakie są wskaźniki – pokazuje pan Falkowski – Na zielono! Mimo, że właśnie utylizujemy kartony!
Trudno przejść obojętnie przed pasją, jej pokłady w osobie Jana Falkowskiego, nie mają końca. Historia jego życia, sposób w jaki opowiada o swoich osiągnięciach, dokonaniach, energia jaką posiada i cel jaki ma przed sobą to składowe sukcesu jaki już się dokonał. Być może, na naszych oczach właśnie dzieje się ekologiczny przełom, technologiczny skok, coś o czym kiedyś rzeczywiście będą uczyć w szkołach. Nie dzieje się to w wielkich fabrykach, na blatach instytutów i pracowni, a w małej wsi Brzozie, gdzie powstała maszyna z wizji i determinacji jednego człowieka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS