Spośród rozlicznych afer, jakie dzieją się niemal każdego dnia, największe moje zainteresowanie wywołała sprawa szwajcarskiego skandalu związanego z odwołanym przedstawieniem Krystiana Lupy. Otóż genewski teatr, w którym reżyser miał wystawić sztukę “Les Emigrants” według książki W.G. Sebalda, a co więcej pojechać z tym spektaklem na słynny festiwal do Awinionu, postanowił Lupę przegonić z powodu konfliktu, w jaki wdał się z tamtejszą obsługą techniczną, a także dlatego, że nawrzeszczał publicznie na swoją tłumaczkę.
Szwajcarzy uznali, że takie metody pracy są nie do przyjęcia, że ich etyka pracy z natchnioną “etyką celu” Lupy nie współgra w żaden sposób, że monologi Lupy o długości przemówień Fidela Castro zamiast pracy z aktorami, a także wpierniczanie się w proces twórczy permanentnie nastukanego jak helikopter asystenta Lupy nie rokują żadną miarą, że uda się to wszystko pospinać. Szwajcarzy, ci bezduszni producenci zegarków, wyzbyci prawdziwej wrażliwości na sztukę potomkowie Kalwina i Zwingliego przywiązani są najwyraźniej do procedur, zasad i prawa pracy, które nie obowiązują geniuszy przybywających na helwecką ziemię z przesiąkniętej mistyką Polski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS