A A+ A++

Zapraszam do lektury wywiadu, jakiego udzieliłem portalowi Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Rozmowę przeprowadził  Pan Janusz Uznański.  

Przerwa w sezonie reprezentacyjnym nie jest czasem pauzy dla federacji krajowych i międzynarodowych struktur siatkarskich, szczególnie w roku olimpijskim, które zawsze są końcem i początkiem procesów mających większy lub mniejszy wpływ na rozwój siatkówki w wymiarze globalnym i lokalnym. Trwa więc wielowątkowa dyskusja o kolejnych wyzwaniach stojących przed siatkarskim środowiskiem. Te kwestie są przedmiotem rozmowy naszego portalu z Ryszardem Czarneckim, wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej.  

 pzps.pl: Na początek, rzecz może niekoniecznie strategiczna, ale ważna – bo dowodząca, że nie można się przywiązywać do działań Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB), chodzi o wcześniej planowane ograniczenie liczby zawodniczek/zawodników zgłoszonych do Ligi Narodów, która być może zostanie zniesione nim zostało wprowadzone…  

 – Najpierw słyszeliśmy ze strony federacji światowej o ograniczeniu tej liczby – w tej sprawie padło wiele głosów krytycznych z polskiej strony. Teraz słyszymy, że jednak będzie to liczba większa niż pierwotnie sugerowane 18. To znaczy, że FIVB szuka jakiejś liczby „kompromisowej” i pewnie zakończy się na niewielkim zmniejszeniu liczby zawodników uprawnionych do gry w Lidze Narodów, a nie na jej drastycznym ograniczeniu, na przykład o jedną trzecią. Oczywiście z polskiego punktu widzenia i przez pryzmat polskiego interesu, lepiej żeby ta kadra była jak najszersza: Biało-Czerwoni akurat mogą rokować bardzo szerokim składem i to dla nas jest korzystne.  

Wydaje się, że zarówno w FIVB, jak i Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej trochę brakuje pragmatyki (CEV). Z jakimi federacjami narodowymi powinniśmy zawrzeć sojusz, by forsować projekty służące rozwojowi dyscypliny w wymiarze globalnym?  

– W kontekście zbliżających się wyborów zarówno w federacji europejskiej, jak i w światowej -i to jeszcze w tym roku – nie ma sensu publicznie deklarować, z kim nam jest bliżej, a z kim może dalej. Powinniśmy być pragmatyczni i zawierać takie sojusze, które spowodują po pierwsze zwiększenie liczby naszych przedstawicieli we władzach i komisjach CEV i FIVB, ale także, po drugie, uzyskanie bardziej decyzyjnych stanowisk dla Polaków w obu federacjach.  

W ostatnim sezonie widać wyraźnie, że szwankuje koordynacja kalendarza europejskiego i światowego. W tym roku, roku olimpijskim, znów finisz Ligi Mistrzów niemal zahacza o start Ligi Narodów. W roku olimpijskim to fatalne rozwiązanie. Jaka powinna być hierarchia ważności w relacjach FIVB a CEV?  

– Ma Pan rację: te kalendarze niemal się zazębiają. To dobrze dla promocji naszej dyscypliny, to dobrze też dla kibiców, którzy mogą mieć osobiście lub za pośrednictwem telewizji dostęp do siatkówki na najwyższym światowym poziomie – ale oczywiście jest to niedobre dla szkoleniowców i siatkarzy-reprezentantów. Mam nadzieję, że swoista „konkurencja” między CEV i FIVB będzie pragmatycznie ograniczana dla dobra volleya i obie federacje będą szukały wspólnego interesu siatkówki, a nie skupiały się na pokazywaniu, kto istotniejszy, kto „więcej może” i czyje imprezy mają charakter bardziej priorytetowy. Dogadanie się co roku w kwestii kalendarza jest, powtarzam, w interesie siatkówki.  

Jakie kwestie powinny być priorytetowymi dla FIVB i CEV w obszarze sportu i szeroko rozumianej popularyzacji dyscypliny?  

– Dla federacji światowej niezbędne jest poszerzanie globalnej mapy siatkówki o kraje, które potencjalnie mogą być sponsorami i promotorami tej dyscypliny – myślę o państwach Zatoki Arabskiej, które pokazały już szczodrość dla innych sportów drużynowych takich, jak pika nożna czy piłka ręczna, nawet jeśli nie były one zakorzenione w tradycji danego kraju. Federacja europejska słusznie postąpiła – bronię jej, mimo głosów krytyki – poszerzając formułę mistrzostw Starego Kontynentu do 24 zespołów, co było znaczącym rozszerzeniem pożądanym z punktu widzenia PR i zakorzeniania naszej dyscypliny sportu w szeregu państw. Warto tylko lepiej zsynchronizować mecze w pucharach, aby zespoły z tego samego kraju nie grały tego samego dnia i niemal o tej samej porze, jak to drzewiej bywało i kończyło się awanturami w kontekście transmisji telewizyjnych.  

Wróćmy do kraju. Czy system finasowania profesjonalnego sportu w Polsce jest optymalny? Jeśli nie, to w jakim zakresie należy go zmienić?  

– Widzę tu jeszcze większą rolę Spółek Skarbu Państwa i sponsoringu zarówno polskich firm prywatnych, jak i korporacji międzynarodowych. Zwracam uwagę, że samorządy skoncentrowane na realizacji zadań w obszarze edukacji i służby zdrowia nie mają aż takiej możliwości finansowania sportu, jak to bywało w przeszłości. Musimy wykorzystać koniunkturę dla siatkówki, tym bardziej że konkurencja innych sportów drużynowych może być coraz większa -co pokazali koszykarze – a nie coraz mniejsza.  

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZ “Domu strachów” do nowego “Matriksa”
Następny artykułMarko: Mamy wobec Albona większe oczekiwania