1 godz. 57 minut temu
Aleksandra i jej mąż postawili fundamenty domu i nie mają pieniędzy, aby kontynuować budowę. Dominika nie jest w stanie wyjść z długów, pracując w kraju. Natalia zawiodła się na dotychczasowych pracodawcach i czuła się wykorzystywana. Wszystkie te osoby łączy jedno – wyprowadzają się z Polski za granicę. Główną motywacją są lepsze zarobki, ale nie tylko. – Kocham Polskę, jest pięknym krajem, ale tu nie da się normalnie żyć – mówi jedna z naszych rozmówczyń.
17,8 pełnoletnich Polaków rozważa emigrację zarobkową w ciągu najbliższego roku – wynika z badania ARC Rynek i Opinia, przeprowadzonego na zlecenie Gi Group. Liczba biorących pod uwagę wyjazd za granicę w celach zarobkowych zwiększyła się – w ubiegłym roku rozważało ją 16,1 proc. badanych.
Mniej Polaków opowiedziało się też za pozostaniem w kraju – 67,6 proc. w porównaniu z 81,2 proc. rok temu. Co więcej, niemal pięciokrotnie wzrósł odsetek niezdecydowanych – z 2,7 proc. do prawie 14,6 proc.
O wyjeździe w celach zarobkowych najczęściej myślą osoby w wieku 25-44 lata (56 proc.), z czego większy udział stanowią młodsi w wieku 25-34 (32 proc.), z wykształceniem średnim (29 proc.) i zawodowym (26 proc.).
– Kompletnie nie widzę swojej przyszłości w Polsce – mówi Interii Natalia Góra.
Gdy tylko skończyła 18 lat, szukała zatrudnienia w Polsce. – Pracowałam w różnych miejscach – od gabinetów kosmetycznych, przez pracę na kasie, po taką na linii produkcyjnej. Każda współpraca trwała maksymalnie pół roku. Pracodawcy nie byli szczerzy, czułam się wykorzystywana. I w ogóle się w tych firmach nie rozwijałam. Dawałam z siebie wszystko, nigdy to nie było doceniane, a do tego stawki były śmieszne – opowiada Natalia. – Mam już tego dość. Od kiedy tylko zaczęłam pracować, myślałam o tym, aby wyjechać za granicę. Teraz mam 22 lata i czas ten pomysł wprowadzić w życie – dodaje.
To nie jedyny powód, dla którego Natalia chce wyjechać z Polski. – Jest jeszcze kwestia tego, jak państwo traktuje mnie i moją partnerkę. Pary jednopłciowe to temat tabu w Polsce, ale warto o tym mówić – podkreśla Natalia. – Od czterech lat jesteśmy ze sobą i ciągle mamy pod górkę. Nie wyobrażam sobie tego, że trafię do szpitala, a ona nawet nie będzie mogła mnie odwiedzić, bo według naszego prawa jest dla mnie obcą osobą – wskazuje 22-latka.
Natalia i jej partnerka planują wyjechać do Holandii, ale są też otwarte na inne kraje. – Na razie szukamy pracy z Polski, chociaż nie jest to łatwe. Często pośrednicy obcinają stawki w trakcie rozmowy. Myślę, że jak tylko odbiorę prawo jazdy, to po prostu wyjedziemy i będziemy już rozglądać się za czymś na miejscu. Wydaje się, że tak będzie łatwiej. Chcemy wyprowadzić się jak najszybciej, bo obawiamy się pandemii i nie chcemy, żeby jakieś obostrzenia utrudniły nam wyjazd – komentuje Natalia.
Przyznaje, że znajomi i rodzina bardzo wspierają dziewczyny w tej decyzji. – Wręcz wyganiają nas i mówią, żebyśmy zrobiły to jak najszybciej. Część bliskich nam osób pyta, czy mogą do nas dołączyć, więc bardzo możliwe, że ostatecznie wyjedziemy większą grupą – przyznaje Natalia.
– Wyjeżdżamy nie na miesiąc, nie do pracy sezonowej, tylko na stałe. To jest po prostu ucieczka z Polski – podsumowuje 22-latka.
Aleksandra Rudowska wraz z mężem mają działkę w województwie kujawsko-pomorskim. Budują dom. – Przynajmniej próbujemy, myśleliśmy nawet o tym, żeby wziąć kredyt. Rozważaliśmy to pod koniec ubiegłego roku. Doradca kredytowy poinformował nas, że mąż musiałby przepracować jeszcze trzy miesiące w obecnej firmie, abyśmy mogli ten kredyt dostać. W tym czasie stopy poszły do góry. Ten czas, który musieliśmy odczekać, uchronił nas przed tym zobowiązaniem – opowiada Aleksandra.
– Budujemy więc dom pomału, za gotówkę. Na razie postawiliśmy fundamenty i nie możemy ruszyć dalej. Przy obecnej inflacji, która wpływa także na materiały budowlane, niewiele z tych odkładanych na bieżąco pieniędzy możemy zrobić – wskazuje nasza rozmówczyni.
W lutym małżeństwo postanowiło, że wyprowadzi się z Polski. – Potrzebowaliśmy też zmiany. Moja siostra bliźniaczka mieszka od początku roku w Norwegii, można powiedzieć, że przetarła szlak. Jest zadowolona. Przekonała nas do tego, że ten kraj to dobry kierunek. Poza tym jest to bliska mi osoba, więc chcemy być po prostu razem – mówi kobieta. Jej mąż już jest na miejscu od kilku tygodni, znalazł też pracę. Aleksandra dołączyła do niego pod koniec ubiegłego tygodnia.
Aleksandra jest fryzjerką, przez cztery lata prowadziła salon w Toruniu. Zamknęła go z końcem lipca. – Inflacja uderzyła również w moją działalność. W tym roku weszły różne zmiany, doszedł mi wysoki ZUS, do tego wzrósł czynsz za lokal, opłaty za prąd, gaz. Ja też dojeżdżałam do pracy ponad 20 kilometrów, a wiemy, ile kosztuje teraz paliwo. Koszty mnie przerastały – przyznaje. W Norwegii będzie szukać pracy w zawodzie. – Już się rozglądałam i rynek jest otwarty, pensja wynosi około 30 tysięcy koron miesięcznie (ok. 14 tys. zł – red.), chociaż znam osobiście nawet takie fryzjerki, które w Norwegii zarabiają dwa razy tyle. Ja w najlepszych miesiącach zarabiałam na swoim 11 tys. złotych. Różnica jest więc odczuwalna – ocenia Aleksandra.
– Znajomi i rodzina pytają nas, na jak długo wyjeżdżamy. Nie umiem odpowiedzieć, nie wiem. Może się okazać, że to będzie nasze miejsce na ziemi i tam zostaniemy. Dom można zawsze sprzedać. Ja jestem otwarta na zmiany – podsumowuje.
Najczęściej wybieranym kierunkiem emigracji zarobkowej Polaków pozostają Niemcy – na ten kraj w badaniu ARC Rynek i Opinia wskazało 31,9 proc. osób rozważających wyjazd (rok temu 33,2 proc.). Do Niemiec wyjedzie jeszcze w tym roku 29-letnia Dominika. Dołączy do narzeczonego, który zaczął tam pracę w połowie lipca.
– Było kilka powodów naszej decyzji. Pierwszy to spirala zadłużeń, w jaką wpadło każde z nas jeszcze zanim się poznaliśmy. Chcemy z tego wyjść, ale nie mamy możliwości poradzić sobie z tym, pracując w Polsce – ocenia kobieta. – Policzyliśmy wszystko i w naszej ocenie przez parę lat pracy za granicą jesteśmy w stanie wyjść z długów i odłożyć na upragniony dom – dodaje.
Chcą też po prostu zmienić miejsce zamieszkania. – Mieszkamy w moim rodzinnym mieście. Sąsiedzi są wścibscy, wchodzą z butami w życie. Każdy wie wszystko o każdym, a resztę dopowie. Jest to męczące – komentuje Dominika.
– Po trzecie, w naszym kraju dzieje się źle. Wszechobecna drożyzna jest nieadekwatna do zarobków. Przeraża mnie to. Zwykły Kowalski musi się martwić i przemyśleć pięć razy każdą wydaną złotówkę. Tak nie powinno być. Ludzie powinni zarabiać tak, żeby godnie żyć – ocenia kobieta.
Dominika podkreśla, że podejmie się każdej pracy. Myśli, że zacznie od sprzątania. – Chcę zacząć jak najszybciej – dodaje. Gdy tylko mówi o swoich planach innym, okazuje się, że te osoby też myślą nad wyjazdem z kraju. – Ludzie w moim wieku czują, że tu nie ma po prostu przyszłości – komentuje.
Para nie planuje już wracać do Polski. – Kocham Polskę, jest pięknym krajem, ale niestety tu nie da się normalnie żyć – podsumowuje.
Anna Abramides wyprowadziła się z rodziną z Polski w 2018 roku. Ze względu na pracę jej męża. – Jest Brazylijczykiem, pracował w firmie zagranicznej, która miała swoją siedzibę w Polsce. Cały tydzień był poza granicami kraju, wracał jedynie na weekendy. Po wielu latach takiego życia mieliśmy tego dość, chcieliśmy być razem – opowiada Polka.
Zaczęli dyskutować, jak to zrobić. – Nie mogliśmy zostać w Polsce, bo mój mąż nie znalazłby dobrej pracy stacjonarnej, nie znając języka polskiego. Zaczął więc szukać za granicą i dostał pracę w Niemczech – mówi. Anna pracowała w instytucji państwowej. – Nie była to praca moich marzeń, nie miałam więc problemu z tym, żeby z niej zrezygnować – wspomina. Poza pracą para dorabiała w Polsce, prow … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS