A A+ A++

Przyszła gwiazda polskiej sceny muzycznej poznała Jana Frankla w rodzinnym mieście – Bielsku-Białej. Od razu wpadła mu w oko. Koterbska ze wszystkich sił odrzucała zaloty Jana. Gdy trafiła do szpitala z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego, Frankl cały czas przy niej czuwał i przynosił kwiaty. Tą troskliwością skradł serce ukochanej.

Para wzięła ślub w 1950 roku w kościele Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej. Byli już w związku od blisko 7 lat. Zamieszkali w kamienicy wybudowanej przez jej dziadka i nie zamierzali nigdzie się stamtąd przenosić. Po narodzinach ich jedynego syna Romana doszli do wniosku, że to najlepsze miejsce dla ich trójki.

Koterbska podkreślała, że chociaż obydwoje pochodzili z różnych światów, doskonale się rozumieli. Najważniejsza była dla nich rodzina. Wokalistka robiła, co mogła, aby zaraz po koncertach wracać do domu. Zdarzały się i takie sytuacje, gdy praktycznie cały czas była w trasie, ale jej mąż nigdy nie powiedział słów skargi.

“Nie było mnie miesiącami w domu, kursowałam między jednym miastem a drugim. Niezliczone koncerty w kraju, zagraniczne tournée, nagrania, występy na festiwalach, wywiady – który mąż by to zniósł? Oczywiście mój kochany Janek!” – przyznawała w wywiadach wokalistka.

Koterbska z dumą opowiadała o tym, że jej mąż był zarazem największym fanem. Skrupulatnie zbierał wszystkie prasowe doniesienia o twórczości żony. Gdy wyruszała na wielomiesięczne trasy koncertowe, tęsknił za nią razem z synem. Wokalistka dodała, że po powrocie z tournée od razu zabierała się za domowe obowiązki.

Małżeństwo nie opowiadało o sekrecie udanego związku. ” Ja jestem piorun, a on jest spokój, który wszystko łagodzi. W ten sposób powinny dobierać się małżeństwa” – twierdziła przed laty Koterbska. Gdy mąż podupadł na zdrowiu, wokalistka poświęciła mu każdą wolną chwilę. Jan Frankl zmarł w lutym 2020 roku.

Maria Koterbska odeszła w styczniu 2021 roku po długiej walce z nowotworem w wieku 96 lat. Jej syn wyznał, że do końca walczyła i cały czas tryskała humorem, a tuż przed śmiercią śpiewała personelowi swoje największe przeboje.

Sylwia Gregorczyk-Abram o aborcji. Adwokatka mówi o zaświadczeniu od psychiatry

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLis skarży się na Twitterze: “A część mediów udaje”
Następny artykułMedia bez wyboru – przyłączamy się do protestu