Z raportu organizacji Marine Conservation Society wynika, że na wybrzeżu Wielkiej Brytanii obecność osobników z gatunku “portugalskiego wojownika” (Physalia physalis) w porównaniu do ubiegłego roku wzrosła o dwa procent. W bieżącym roku zaobserwowano ponad 1300 parzydełkowców. Eksperci uważają, że w wyniku zmian klimatycznych “portugalski wojownik” może być coraz częściej widziany na brytyjskich wybrzeżach.
Mylony jest z meduzami i ewolucyjnie od nich się wywodzi. Nie potrafi sam się poruszać i choć wydaje nam się, że patrzymy na jednego osobnika, to tak naprawdę jest to cała populacja. Przemieszcza się zaś dzięki “żaglom”, czyli wypełnionym gazem pęcherzem, który zakończony jest małym grzebieniem. Od spodu zwisają polipy spełniające funkcje rozrodcze lub odżywcze.
Niebezpieczne dla ludzi i zwierząt
To z pozoru urocze i bezbronne stworzenie, porównywane do kosmity, w rzeczywistości jest bardzo niebezpieczne dla ludzi i zwierząt. I choć trudno przejść obok niego obojętnie na plaży, to najlepiej ograniczyć się do patrzenia, ponieważ kontakt ze skórą może skończyć się ogromnym bólem, a w niektórych, rzadkich przypadkach nawet śmiercią. Wszystko to za sprawą toksyn, które zawarte są w parzydełkach.
Nie dotykać!
Dr Lisa-ann Gershwin próbowała sprawdzić na własnej skórze, czy apele o zachowaniu ostrożności w kontakcie z parzydełkowcem są uzasadnione i dotknęła jednego z nich.
– To była, bez dwóch zdań, najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam. Bardzo cierpiałam i byłam bardzo spuchnięta. Nie polecam nikomu tego samego – wspominała w rozmowie z “Guardianem”.
Ból porównała do oparzenia rozgrzanym olejem. Naukowcy zauważają, że z powodu zmian klimatu żeglarzy portugalskich może być coraz więcej. Rozmnażają się szybciej niż króliki.
Źródła: Marine Conservation Society / Radio Zet / “The Guardian”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS