A A+ A++

W lutym przy ul. Rolnej ścięte zostały dwie wierzby. Odpowiedzialność za to wzięła na siebie sołtyska Bożejewiczek i przeprasza. Dąb z ulicy Dębowej został ścięty w ostatni piątek. Na wniosek burmistrza Żnina pozwolenie na to wydał starosta żniński. Sołtyska nawet myślała o tym, żeby przywiązać się do tego dębu, ale odstąpiła, słysząc argumenty urzędników dokonujących oględzin drzewa przed wydaniem pozwolenia na jego wycięcie. Oburzenia tym, co się stało nie kryje kontrkandydat sołtyski w ostatnich wyborach do Rady Miejskiej w Żninie. Uważa, że o dąb trzeba było zadbać, leczyć jego problemy, a nie ścinać do samej ziemi. Bożejewiczki straciły w ten sposób swój symbol.

Skontaktował się z nami Paweł Bugno z Bożejewiczek. Stwierdził, że to, co się stało, już się nie odstanie, ale on musi  wykrzyczeć swoje oburzenie w związku z wycięciem dębu przy ul. Dębowej w jego miejscowości. Zresztą ten swój żal ogłosił też wszem i wobec na swoim profilu w mediach społecznościowych.

Pisownia oryginalna (…) 19.04.24 zniknął pomnik Bożejewiczek jaki bez wątpienia był DĄB na ulicy Dębowej… Odpowiednie służby już są poinformowane co do wycinki naszej ikony tej ulicy i dlaczego tak się stało… Pierwszą wstępną informacją jest, że jeden z właścicieli domostwa przy ul. Dębowej w pewien sposób pomagał mu w uśmierceniu różnymi chemikaliami… Wielowieczny pomnik przyrody zniknął z mapy Bożejewiczek…(…) – opublikował  w ostatni poniedziałek Paweł Bugno na swoim facebooku

Skontaktowaliśmy się z nim najpierw telefonicznie. Potwierdził swoje słowa opublikowane na profilu. Dodał, że kilka tygodni wcześniej, tym razem przy ul. Rolnej w Bożejewiczkach, zostały także ścięte 2 z 4 wierzb przy drodze w kierunku betoniarni. I w tej sprawie nie krył oburzenia.

Paweł Bugno jest załamany. To pozostałości po dębie, przy którym się bawił w dzieciństwie tak on, jak i wszyscy rodowici mieszkańcy Bożejewiczek. fot. Karol Gapiński

WIERZBY

Następnego dnia udaliśmy się do Bożejewiczek. Zaczęliśmy od ul. Rolnej i wspomnianych wierzb, bo one patrząc chronologicznie, padły od pił jako pierwsze. Dwie ocalałe wierzby rosną, puściły już liście. Zresztą na pniach dwóch ściętych drzew też pojawiły się młode gałązki. Tyle, że kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią, a nie kilka metrów, jak to ma miejsce w przypadku  wierzb, które nie zostały ścięte.

Ocalały one dzięki Lucynie Starzomskiej. Cztery wierzby rosły naprzeciwko wejścia do jej mieszkania. Jak opowiada, ich gałęzie były regulowane, dzięki czemu nie zagrażały ani budynkowi, ani linii energetycznej. Natomiast stanowiły żywą, zieloną barierę dla domu przed kurzem i pyłem unoszącym się spod kół pojazdów zmierzających do lub z betoniarni. Do wierzb tych pani Lucyna ma również sentyment z tego powodu, że kilkadziesiąt lat temu zasadził je jej małżonek, Witold. On zawsze tych drzew bronił przed zakusami osób, które chciałyby je ściąć. A były takie zakusy z uwagi na możliwość poprawienia przejezdności drogą. Naprzeciwko znajduje się też inna posesja.

Cztery wierzby posadził kilkadziesiąt lat temu mąż pani Lucyny Starzomskliej. W listopadzie zeszłego roku on umarł, a 4 miesiące później 2 z 4 wierzb zostały ścięte. Tylko interwencja Lucyny Starzomskiej spowodowała, że 2 z tych wierzb uniknęły piły. fot. Karol Gapiński

Witold Starzomski zmarł w listopadzie zeszłego roku. Pewnego dnia w lutym br. Lucyna Starzomska będąc w mieszkaniu usłyszała z zewnątrz jakieś odgłosy piły. W pierwszej chwili pomyślała, że to pewnie ktoś coś robi w oddali albo na terenie wiejskim, albo w betoniarni. Po chwili jednak skonstatowała, że dźwięk piły jest zbyt głośny – wydobywa się tuż za oknem. Wybiegła więc z mieszkania i zobaczyła pracowników tnących wierzby. Dwie już padły. W ostatniej chwili zapobiegła swoim głośnym sprzeciwem ścięciu pozostałych dwóch wierzb. Dzisiaj drewna po tej wycince już oczywiście przy ul. Rolnej nie ma, straszą tylko kikuty wierzb tuż nad ziemią.

Zapytaliśmy w Urzędzie Miejskim w Żninie, czy ktoś wydał zgodę na wycinkę tych wierzb. Nie uzyskaliśmy od rzecznika gminy odpowiedzi na to pytanie. Także Wiesław Rumel, kierownik wydziału ochrony środowiska, rolnictwa i leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Żninie nie odnalazł w archiwum urzędowym żadnych zgłoszeń czy wniosków o wydanie pozwolenia na wycinkę wierzb w Bożejewiczkach przy ul. Rolnej w ostatnich miesiącach.

Lucyna Starzomska podkreśla, że wierzby stanowiły naturalną barierę przed kurzem spod kół ciężkich samochodów jadących do lub z betoniarni w Bożejewiczkach fot. Karol Gapiński

Z rozmowy z Lucyną Starzomską wywnioskowaliśmy, że wierzby mogły zostać ścięte na polecenie sołtyski Bożejewiczek i radnej Rady Miejskiej w Żninie mijającej kadencji (w wyborach 7 kwietnia nie obroniła swego mandatu w Radzie), Haliny Krygier. Skontaktowaliśmy się więc z nią. Sołtyska wzięła całą winę na siebie. Przyznała, że to ona pozwoliła na wycięcie wierzb. Owszem, nie miała takiej intencji, by ścięte zostały aż do ziemi. Gdy mieszkaniec zwrócił się do niej z pytaniem, czy można te drzewa przyciąć, to ona pomyślała, że chodzi o przycięcie samych koron, nie zaś pni do wysokości kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. Halina Krygier ma żal do siebie. Przyznaje, że po pierwsze powinna to skonsultować także z panią Lucyną Starzomską. Po drugie, wycinka została przeprowadzona bez jej obecności. Gdyby sołtyska zobaczyła, jak głęboka to ma być ingerencja drwali, to by zaprotestowała. – Tak czy inaczej to jest wyłącznie moja wina, mój błąd i nauczka na przyszłość. Przyznałam to już w osobistej rozmowie z panią Lucyną Starzomską. Przepraszam – powiedziała Halina Krygier.

Sołtyska deklaruje, że może tam posadzić wysokie tuje, które stworzą zieloną barierę. Ma też nadzieję, że ścięte dwie wierzby będą wypuszczały swoje gałązki. Lucyna Starzomska jednak nie jest tą perspektywą uszczęśliwiona. Co z tego, jak wyrosną gałązki i stworzy się kokon z tych witek? Owszem, może i byłoby to ładne, gdyby to działo się kilka metrów nad ziemią, a nie na wysokości kolan – mówi wdowa po Witoldzie, który te wierzby posadził.

Na tych fragmentach drewna nie widać spróchnień fot. Karol Gapiński

DĄB

Paweł Bugno w sprawie dębu przy ul. Dębowej jest załamany stratą. Drzewo to było w jego dzieciństwie i młodości azymutem wszystkich spotkań, miejscem zabaw. Stanowiło symbol nie tylko tej uliczki, ale w ogóle całych Bożejewiczek. Pawłowi Bugno (dodajmy, że był jednym z kontrkandydatów Haliny Krygier w wyborach do Rady Miejskiej w Żninie, ale też nie uzyskał mandatu) nie mieści się w głowie to, że ktoś ściął kilkusetletnie drzewo, pamiętające czasy dziedziców Bożejewiczek. Teraz dębu nie ma, więc i nazwa ulicy Dębowa nie jest jego zdaniem adekwatna. Dodaje, że drzewo to rosło, radziło sobie jakoś, mimo że jego zdaniem ktoś je podlewał substancją chemiczną, by uschło i aby był pretekst do wycinki. Zapytaliśmy Pawła Bugno, czy ma na takie celowe działania jakieś dowody i czy informował o tym policję? W odpowiedzi Paweł Bugno przyznał, że nie. Ten mieszkaniec Bożejewiczek nie ukrywał swojego żalu, zwłaszcza gdy przeszliśmy na teren boiska wiejskiego a tam, za bramką, pod starym budynkiem gospodarczym zauważyliśmy pocięte resztki dębu. Paweł Bugno zaczął wskazywać na strukturę tego drewna, liczyć słoje na przekroju. Jego zdaniem ten widok tylko potwierdza, że drzewo było zdrowe. Żadnych spróchnień nie ma na tych klockach i krążkach drewna, które pocięto. Zapytaliśmy o to Halinę Krygier. Ta odrzekła, że to prawda, ale też nie jest tak, że to drewno to całość ściętego dębu. Część gałęzi była rzeczywiście spróchniała, podobnie fragmenty pnia. W kwestii nazwy ul. Dębowej po wycięciu dębu Halina Krygier powiedziała, że jeszcze jeden dąb przy tej ulicy rośnie.

Część pociętych konarów dębu znajduje się za boiskiem wiejskim fot. Karol Gapiński

Ścięto drzewo, co prawda blisko ogrodzenia prywatnej posesji, ale jednak na terenie gminnym, a nie prywatnym. Właścicielem posesji, przy której rósł ścięty w piątek dąb jest Jarosław Wesołek. Zadzwoniliśmy do niego. Zapytaliśmy, czy on występował z wnioskiem o wycinkę dębu? Zaprzeczył, odrzekł żebyśmy pytali o sprawę tego dębu w Urzędzie Miejskim oraz w Starostwie Powiatowym w Żninie, on nic więcej do powiedzenia nie ma.

– Wspomniany dąb znajdował się na terenie należącym do gminy Żnin. Drzewo cechowało się złym stanem fitosanitarnym zagrażającym bezpieczeństwu ludzi oraz mienia. Zły stan drzewa potwierdza dokumentacja zdjęciowa dołączona do wniosku do starosty żnińskiego o wydanie zgody na wycinkę drzewa. Ostatecznie wycinkę drzewa dokonano na podstawie decyzji starosty żnińskiego z 26 lipca 2023 r. Jednocześnie warto zaznaczyć, że wbrew pojawiającym się informacjom drzewo nie miało statusu pomnika przyrody – przekazał nam Aleksander Kranc, rzecznik prasowy w Urzędzie Miejskim w Żninie. Poprosiliśmy go również o zdjęcie dębu wykonane podczas oględzin, które poprzedziły wydanie pozwolenia na wycięcie tego drzewa. Kilka takich zdjęć z archiwum ratusza otrzymaliśmy. Widać na nich spróchniałe fragmenty kory i suche gałęzie.

Dąb z ul. Dębowej w Bożejewiczkach, zdjęcie z archiwum UM w Żninie zrobione w lipcu 2023 r. podczas lustracji przed decyzją o wycince

Kierownik wydziału środowiskowego w starostwie Wiesław Rumel potwierdził, że zgodę na wycięcie dębu w Bożejewiczkach, na wniosek burmistrza Żnina Roberta Luchowskiego, wydał starosta żniński Zbigniew Jaszczuk. Wniosek w tej sprawie wpłynął z Urzędu Miejskiego w czerwcu ub.r. Następnie przy udziale pracownika Urzędu Miejskiego w Żninie pracownicy wydziału środowiskowego w starostwie dokonali oględzin dębu. Wiesław Rumel mówi, że drzewo było suche, w złym stanie  fitosanitarnym, pień wypróchniały z dużymi ubytkami. Według przeprowadzonej oceny drzewo nie rokowało jeśli chodzi o dalszą wegetację, natomiast stwarzało zagrożenie. Dokonano dokumentacji fotograficznej z tych oględzin. W lipcu ub.r. starosta żniński wydał pozwolenie na wycinkę dębu w Bożejewiczkach, ważną do końca 2024 r.

Dąb z ul. Dębowej w Bożejewiczkach, zdjęcie z archiwum UM w Żninie zrobione w lipcu 2023 r. podczas lustracji przed decyzją o wycince

Zapytaliśmy Wiesława Rumla, czy podczas wspomnianych oględzin drzewa pracownicy zauważyli jakieś nawiercenia, może ślady w gruncie, które wskazywałyby na to, że ktoś wlewał wcześniej kwas czy inne substancje do wnętrza drzewa lub podlewał je takimi substancjami? Kierownik odrzekł, że pracownik wydziału, który tam był, nie dostrzegł takich nawierceń ani śladów. Gdyby drzewo miało obumrzeć przez celowe działania, to musiałoby się to odbywać przez dłuższy czas, jeden wlew substancji chemicznej takiego drzewa by nie zabił. Jeśli więc ktoś widział, że coś takiego mogło się wcześniej odbywać, to należało powiadomić policję. Niemniej jednak oględziny przeprowadzone przed wydaniem pozwolenia nie potwierdziły, że do takich celowych działań mogło dochodzić.

Dąb z ul. Dębowej w Bożejewiczkach, zdjęcie z archiwum UM w Żninie zrobione w lipcu 2023 r. podczas lustracji przed decyzją o wycince

Paweł Bugno uważa, że takie dowody można by uzyskać, gdyby przeprowadzić badanie gruntu i drewna. Mieszkaniec Bożejewiczek przypuszcza jednak, że wiąże się to z dużym kosztem, a dębu do pnia już i tak to nie postawi. Tak czy inaczej, zdaniem Pawła Bugno, należało raczej dać szansę temu wspaniałemu drzewu. Wykonać prace pielęgnacyjne, wyregulować koronę, by nie zagrażała zdrowiu i mieniu mieszkańców, a nie od razu ścinać do gołej ziemi.

Dąb z ul. Dębowej w Bożejewiczkach, zdjęcie z archiwum UM w Żninie zrobione w lipcu 2023 r. podczas lustracji przed decyzją o wycince

Zapytaliśmy o ten dąb i decyzję o jego wycince także Halinę Krygier. Powiedziała, że była obecna podczas oględzin dębu w zeszłym roku. Bolała ją perspektywa ścięcia tego drzewa. Faktycznie to jeden z symboli jej wsi. Powiedziała do urzędników oceniających stan drzewa, że ona się do tego dębu przywiąże, by go nie wycinali. W odpowiedzi usłyszała ze strony urzędnika pytanie, czy ona weźmie też odpowiedzialność za to, co będzie, gdy obumarłe konary złamią się i spadną na kogoś lub na czyjeś mienie? Wtedy odrzekła, że nie weźmie takiej odpowiedzialności. A dzisiaj też trochę żałuje, że nie przywiązała się do tego dębu. Ma nadzieję, że gdy już ulica Dębowa zostanie wyremontowana, to będzie można obsadzić ją dębami, by tworzyła piękną alejkę i było to jakąś rekompensatą także dla nowych pokoleń za utracony, stary dąb.

Karol Gapiński

Aktualizacja: 25/04/2024 09:51
Autor: Pałuki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Milionerzy”. Pasjonat historii wyłożył się na pytaniu o krzyżaków. Pluł sobie w brodę
Następny artykułTest klawiatury mechanicznej Redragon Ucal Pro K673 – Bezprzewodowa, posiadająca hot-swap i niedroga