W internecie pojawiło się dziś nagranie z wypadku F-35C na lotniskowcu USS Carl Vinson. Film pochodzi z systemu PLAT (Pilot’s Landing Aid Television), czyli zespołu kamer mających rejestrować operacje lotnicze, aby ułatwiać pilotom podnoszenie kwalifikacji lub – jak w tej sytuacji – dostarczać materiałów do analizy dla komisji badających wypadki lotnicze.
Dopiero dzięki temu nagraniu widać, jak dramatyczny był przebieg wypadku. Wbrew wcześniejszym spekulacjom, jakoby myśliwiec z jakiegoś powodu stoczył się bez większych sensacji za burtę, widać, że F-35C wskutek zbyt niskiego podejścia do lądowania uderzył z dużą siłą w próg pokładu lotniczego. Pilot natychmiast się katapultował. Zwraca też uwagę błyskawiczna reakcja personelu ratowniczego. Strażacy uruchomili urządzenia gaśnicze w ciągu trzynastu sekund od uderzenia i czterech sekund od chwili, w której wrak wpadł do Morza Południowochińskiego.
Leaked video of the F-35C crash on Carl Vinson, a classic case of ramp strike by the most advanced fielded fighter jet pic.twitter.com/wVl5nLI1bN
— Fighterman_FFRC (@Fighterman_FFRC) February 6, 2022
Na początku słychać wyraźnie, jak oficer sygnałów lądowania (LSO) rozkazuje pilotowi odejście na drugie okrążenie (wave off) i włączenie dopalacza (burner, burner!), ale w chwili, w której zaczynamy oglądać tę scenę, było już prawdopodobnie za późno na reakcję. Nagranie kończy się – wygłoszonym z podziwu godnym spokojem – wezwaniem pomocy medycznej na stanowisko LSO. Według dostępnych informacji rannych zostało sześciu marynarzy z Vinsona (i pilot); zapewne większość z tej pechowej szóstki znajdowała się właśnie tam.
Notabene ten wypadek jest też kolejnym doskonałym przykładem słuszności koncepcji dwuosiowego (odchylonego) pokładu lotniczego. Można sobie wyobrazić, o ile gorszy w skutkach byłby taki wypadek, gdyby doszło doń na okręcie z tradycyjnym pokładem jednoosiowym, takim jak w lotniskowcach z czasów drugiej wojny światowej. Nawet gdyby bariera hamująca zadziałała i ochroniła samoloty stojące na dziobie, załoga musiałaby sobie poradzić z płonącym wrakiem na pokładzie. Łatwo więc zrozumieć, dlaczego już w czasie drugiej wojny brytyjski komandor Dennis Cambell obmyślił i zaczął promować nowy rodzaj pokładu lotniczego.
Vincent Aiello, były pilot US Navy i instruktor TOPGUN, obecnie prowadzący podcast The Fighter Pilot Podcast opublikował na Facebooku krótki komentarz, w którym stawia tezę, iż pilot popełnił błąd w trakcie podejścia do lądowania – nadmiernie zredukował ciąg silnika.
Nie jest to pierwszy udostępniony w internecie materiał wizualny z wypadku. Ba, nawet nie drugi. Już kilka dni po zdarzeniu pojawiło się w sieci zdjęcie maszyny unoszącej się na powierzchni wody, a wkrótce potem – pierwsze nagranie, wykonane ze stanowiska na rufie i pokazujące ostatnie sekundy przed przyziemieniem. Dowództwo US Navy potwierdziło autentyczność zarówno zdjęcia, jak i pierwszego nagrania.
Someone has now leaked video of the accident for F-35C Lightning II of #USNavy’s VFA-147 Argonauts a few days ago. Due to pilot’s mistake, the aircraft landed early on USS Carl Vinson (CVN-70) Aircraft Carrier and slipped into sea with severed landing gears! https://t.co/UXPObZR8P3 pic.twitter.com/bZhf88Wq50
— Babak Taghvaee – Μπάπακ Τακβαίε – بابک تقوایی (@BabakTaghvaee) January 28, 2022
Zwraca uwagę metoda wykonania filmu – nagrywanie telefonem obrazu na monitorze peceta (nie wiadomo jednak, czy na pokładzie lotniskowca). W ten sam sposób powstał film pokazujący wypadek F-35B na brytyjskim lotniskowcu HMS Queen Elizabeth. W związku z tą sprawą aresztowano marynarza z załogi Queen Elizabeth. Można się spodziewać, że prędzej czy później także sprawcy wycieku z Vinsona trafią za kratki.
Na marginesie pytań o przyczyny obu wypadków można więc zadać inne pytanie: co dowództwa najpotężniejszych flot świata zrobią w kwestii procedur ochrony danych niejawnych. Aiello zwraca uwagę, że trudno będzie sobie poradzić z problemem stwarzanym przez rozpowszechnienie aparatów w telefonach i dostępu do mediów społecznościowych, ale pogodzenie się z nieuniknionym utrudnia kontrolowanie przepływu informacji. W czasach pokoju nie ma to aż tak krytycznego znaczenia, ale w czasie wojny (na której progu Europa właśnie się znajduje, a Daleki Wschód niestety powoli się doń zbliża) sprawa przybierze zupełnie inny wymiar.
Wrak F-35C wciąż spoczywa na dnie morza. US Navy ze zrozumiałych względów nie ujawnia żadnych informacji na temat planowanej operacji jego podniesienia. Z komunikatu ostrzegawczego wydanego przez japońską straż wybrzeża można jednak wywnioskować przybliżone położenie samolotu: 500 kilometrów na wschód od Wysp Paracelskich, niespełna 300 kilometrów na zachód od filipińskiego Luzonu i blisko 600 kilometrów na południe od Chin kontynentalnych. Oczywiście wszystko to przy założeniu, że komunikat istotnie ostrzega przed planowaną akcją ratowniczą. Według Navy Times głębokość morza w tym rejonie to około 3,6 kilometra.
Zobacz też: Japonia kupi dwanaście czołgów typu 10
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS