A A+ A++

W internecie pojawiło się dziś nagranie z wypadku F-35C na lotniskowcu USS Carl Vinson. Film pochodzi z systemu PLAT (Pilot’s Landing Aid Television), czyli zespołu kamer mających rejestrować operacje lotnicze, aby ułatwiać pilotom podnoszenie kwalifikacji lub – jak w tej sytuacji – dostarczać materiałów do analizy dla komisji badających wypadki lotnicze.

Dopiero dzięki temu nagraniu widać, jak dramatyczny był przebieg wypadku. Wbrew wcześniejszym spekulacjom, jakoby myśliwiec z jakiegoś powodu stoczył się bez większych sensacji za burtę, widać, że F-35C wskutek zbyt niskiego podejścia do lądowania uderzył z dużą siłą w próg pokładu lotniczego. Pilot natychmiast się katapultował. Zwraca też uwagę błyskawiczna reakcja personelu ratowniczego. Strażacy uruchomili urządzenia gaśnicze w ciągu trzynastu sekund od uderzenia i czterech sekund od chwili, w której wrak wpadł do Morza Południowochińskiego.

Na początku słychać wyraźnie, jak oficer sygnałów lądowania (LSO) rozkazuje pilotowi odejście na drugie okrążenie (wave off) i włączenie dopalacza (burner, burner!), ale w chwili, w której zaczynamy oglądać tę scenę, było już prawdopodobnie za późno na reakcję. Nagranie kończy się – wygłoszonym z podziwu godnym spokojem – wezwaniem pomocy medycznej na stanowisko LSO. Według dostępnych informacji rannych zostało sześciu marynarzy z Vinsona (i pilot); zapewne większość z tej pechowej szóstki znajdowała się właśnie tam.

Notabene ten wypadek jest też kolejnym doskonałym przykładem słuszności koncepcji dwuosiowego (odchylonego) pokładu lotniczego. Można sobie wyobrazić, o ile gorszy w skutkach byłby taki wypadek, gdyby doszło doń na okręcie z tradycyjnym pokładem jednoosiowym, takim jak w lotniskowcach z czasów drugiej wojny światowej. Nawet gdyby bariera hamująca zadziałała i ochroniła samoloty stojące na dziobie, załoga musiałaby sobie poradzić z płonącym wrakiem na pokładzie. Łatwo więc zrozumieć, dlaczego już w czasie drugiej wojny brytyjski komandor Dennis Cambell obmyślił i zaczął promować nowy rodzaj pokładu lotniczego.

Zasada działania dwuosiowego pokładu lotniczego na okrętach typu Nimitz.
(Anynobody, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Vincent Aiello, były pilot US Navy i instruktor TOPGUN, obecnie prowadzący podcast The Fighter Pilot Podcast opublikował na Facebooku krótki komentarz, w którym stawia tezę, iż pilot popełnił błąd w trakcie podejścia do lądowania – nadmiernie zredukował ciąg silnika.

Nie jest to pierwszy udostępniony w internecie materiał wizualny z wypadku. Ba, nawet nie drugi. Już kilka dni po zdarzeniu pojawiło się w sieci zdjęcie maszyny unoszącej się na powierzchni wody, a wkrótce potem – pierwsze nagranie, wykonane ze stanowiska na rufie i pokazujące ostatnie sekundy przed przyziemieniem. Dowództwo US Navy potwierdziło autentyczność zarówno zdjęcia, jak i pierwszego nagrania.

Zwraca uwagę metoda wykonania filmu – nagrywanie telefonem obrazu na monitorze peceta (nie wiadomo jednak, czy na pokładzie lotniskowca). W ten sam sposób powstał film pokazujący wypadek F-35B na brytyjskim lotniskowcu HMS Queen Elizabeth. W związku z tą sprawą aresztowano marynarza z załogi Queen Elizabeth. Można się spodziewać, że prędzej czy później także sprawcy wycieku z Vinsona trafią za kratki.

Na marginesie pytań o przyczyny obu wypadków można więc zadać inne pytanie: co dowództwa najpotężniejszych flot świata zrobią w kwestii procedur ochrony danych niejawnych. Aiello zwraca uwagę, że trudno będzie sobie poradzić z problemem stwarzanym przez rozpowszechnienie aparatów w telefonach i dostępu do mediów społecznościowych, ale pogodzenie się z nieuniknionym utrudnia kontrolowanie przepływu informacji. W czasach pokoju nie ma to aż tak krytycznego znaczenia, ale w czasie wojny (na której progu Europa właśnie się znajduje, a Daleki Wschód niestety powoli się doń zbliża) sprawa przybierze zupełnie inny wymiar.

Wrak F-35C wciąż spoczywa na dnie morza. US Navy ze zrozumiałych względów nie ujawnia żadnych informacji na temat planowanej operacji jego podniesienia. Z komunikatu ostrzegawczego wydanego przez japońską straż wybrzeża można jednak wywnioskować przybliżone położenie samolotu: 500 kilometrów na wschód od Wysp Paracelskich, niespełna 300 kilometrów na zachód od filipińskiego Luzonu i blisko 600 kilometrów na południe od Chin kontynentalnych. Oczywiście wszystko to przy założeniu, że komunikat istotnie ostrzega przed planowaną akcją ratowniczą. Według Navy Times głębokość morza w tym rejonie to około 3,6 kilometra.

Zobacz też: Japonia kupi dwanaście czołgów typu 10

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBadania cytologiczne i mammograficzne w Padwi Narodowej
Następny artykułPiłkarze Solidexu przegrali mecz na szczycie i nie są już liderami Magic Sport Ligi Futsalu (WIDEO, ZDJĘCIA)