Do wycieku danych dużej liczby pacjentów warszawskiej placówki doszło nie na skutek ataku hakerskiego, ale zwykłej pomyłki.
O tym, co się stało, dowiedzieliśmy się od pacjentki. Ewa (imię zmienione) na początku roku złożyła w Instytucie wniosek o przygotowanie dokumentacji, zawierającej pełną historię jej leczenia. Kilka tygodni temu odebrała list. Placówka powiadomiła ją, że 4 marca wyciekły jej dane. – To skandaliczne, że Instytut dał mi znać dopiero dwa miesiące po zdarzeniu. Przez tak długi czas mogło się wydarzyć dużo złego – skarży się nasza czytelniczka.
Ustaliliśmy, że nie była jedyna. Poufne dane setek osób zostały ujawnione.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS