A A+ A++

W sobotę późnym wieczorem internet obiegła sensacyjna informacja o wycieku danych około 533 mln osób, w tym ponad 2,6 mln Polaków, z serwerów Facebooka. Krótko: niestety, to prawda. Zanim jednak ktokolwiek uruchomi czerwony alarm, redakcja radzi zapoznać się z niniejszym artykułem.

Na początek – fakty. Ktoś istotnie wrzucił dane 533 mln użytkowników Facebooka do sieci i jest duża szansa, że znajdują się tam także informacje o tobie.

Upubliczniona w internecie baza nie zawiera jednakowoż haseł ani danych rozliczeniowych, przez co należy rozumieć chociażby numery kart płatniczych. Narażone jest natomiast to, co zostało podane w profilu jako dane o użytkowniku. Są to więc przede wszystkim imiona i nazwiska, daty urodzenia i informacje o lokalizacji, ale też adresy e-mail oraz – w wybranych przypadkach, jeśli także były wpisywane – numery telefonów.

Przy czym, co bardzo ważne, nie są to dane teraźniejsze. Przestępcy uzyskali je wskutek błędu w kodzie Facebooka, który, jeśli wierzyć społecznościowemu potentatowi, został załatany w sierpniu 2019 roku. Dodajmy, archiwa potwierdzają taką właśnie wersję wydarzeń.

Anatomia skandalu

Dlaczego sprawa staje się medialna dopiero teraz? – ktoś zapyta. Odpowiedź brzmi: ponieważ zyskaliśmy namacalne potwierdzenie wycieku w postaci skopiowanej bazy. Wcześniej mówiło się jedynie o rzeczonym błędzie, który potencjalnie mógł – ale oczywiście nie musiał – do narażenia danych użytkowników doprowadzić.

To, że baza wpadła w niepowołane ręce, stało się jasne w styczniu br., gdy zaczęto na niej robić biznes. Anonimowy internauta uruchomił za pośrednictwem komunikatora Telegram niecodzienną usługę, w ramach której za niewielką opłatą można było wyszukiwać w wykradzionych zasobach Facebooka numery telefonów. Od tamtej pory minęły niespełna trzy miesiące i oto paczka trafia do sieci w całości. Podobnie – cała sprawa na nagłówki.

Co teraz zrobić?

Użytkownicy Facebooka, którzy utworzyli konto po sierpniu 2019 roku, nie mają żadnych powodów do zmartwień, bo wyciek ich po prostu nie obejmuje. Ci z większym stażem muszą z kolei zadać sobie pytanie, jakie dane spółce Zuckerberga udostępniali, i czy przypadkiem nie ma wśród nich numeru telefonu, który jest tutaj punktem zdecydowanie najbardziej newralgicznym.

Korzystając z podstawowych informacji osobowych, w połączeniu właśnie z numerem telefonu, potężny oręż zyskują zarówno telemarketerzy, jak i wszelkiej maści oszuści. Należy liczyć się z tym, że w związku z opisywanym wyciekiem aktywność tych grup może wzrosnąć.

Niemniej trudno mówić o jakichś szczególnych zasadach bezpieczeństwa, wykraczających poza rutynowe praktyki. W takich przypadkach zawsze powtarza się raczej to samo: nie ufaj połączeniom od nieznajomych, nawet jeśli będą próbowali uwiarygadniać się poprzez znajomość informacji o tobie czy twoich zainteresowaniach. Konsultantów bankowych weryfikuj za pośrednictwem oficjalnej infolinii, a rzekome wygrane w loteriach traktuj z przymrużeniem oka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak święciliśmy pokarmy? Na parafian z koszyczkami duchowni czekali na zewnątrz, przy drzwiach kościołów [FOTO, WIDEO]
Następny artykułDziękujemy za nadesłane życzenia wielkanocne