Racibórz 7 lipca 1920 r.
Co trapi polskiego sołtysa?
Racibórz. W niedzielę 26 czerwca odbył się w „Strzesze” raciborskiej zjazd sołtysów i ławników powiatu raciborskiego. Uczestników zjazdu w liczbie przeszło stu powitał w imieniu Polskiego Komitetu Plebiscytowego p. Kazimierz Malczewski, przedstawiając zebranym przedstawiciela polskiego Komisaryatu Plebiscytowego p. Dr. Kempkę z Bytomia, który przybył by omówić z zebranymi poszczególne sprawy z dziedziny administracyi gminnej, posłużyć radą i udzielić wskazówek. Pan Dr. Kempka w przeszło godzinnem, nader dobrem, bo jasnem i treściwem przemówieniu, wskazywał na ciężkie warunki, w jakich spełniać przychodzi sołtysowi polskiemu swój urząd, wyliczył po kolei wszystkie przeszkody, jakie napotyka zastępca gminy i udzielał rad do ich pokonania. Mówca wie, iż prace te wymagają od jednostki wielkiego poświęcenia. Nie wolno jednak zrażać się, gdyż obowiązkiem każdego tu z nas jest stanie na straży praw ludu tej ziemi. Nie zrażać się więc i zniechęcać, ale usuwać wszystko co powoduje krzywdę i sprawia nieznośne w gminie stosunki. Jeden z głównych powodów takich stosunków to brak pisarzy gminnych, którzy znaliby stosunki miejscowe i język polski. Dotąd sprawują funkcye te ludzie obcy, przybysze, stojący prawie wszędzie na usługach wrogiej nam i wielce szkodliwej agitacyi hakatystycznej*. Zastąpienie ludzi tych Górnoślązakami to nie stronniczość polityczna, ale nasz obowiązek, nakazany sprawiedliwością. Celem stworzenia zastępu jednostek, które mogłyby wypełniać urząd pisarza gminnego, urządza się w niedługim czasie osobny kurs. Należy więc zgłaszać się i podawać osoby, które zechciałyby w kursie tym brać udział (…)
Wywiązała się szeroka a żywa dyskusya, w której zabierali pomiędzy innemi głos pp. Kowol, Cionaka, Karol Sekuła, Pisarski, Jędrzejczyk, Klon, Solich, Koczwara, Zając i Chmiela (…) Po mniej więcej trzygodzinnych obradach i wyczerpaniu porządku dziennego, wyraził zjazd przez usta przewodniczącego p. Dr. Kempce gorące słowa podzięki za tak obszerne i pouczające rady i osobne „Bóg zapłać” za podjęty mozół. Zjazd prosił p. Dr. Kempkę, by znów raz kiedy zechciał przybyć do powiatu naszego.
To nie przynosi zaszczytu Rogowianom?
Rogów w Raciborskiem (korespondencya). Niedawno temu pisaliśmy, że jacyś nicponie niemieccy zasmarowali tablice gminne z polskimi napisami odchodami ludzkiemi. Niedługo trwało a przeciwna strona zasmarowała pięknem za nadobne napisy niemieckie. Gdy teraz jakiś obcy przechodzi przez nasz Rogów, to musi odnieść wrażenie, że nasza gmina nie jest zamieszkała przez ludzi czystość lubiących, ale przez jakieś stworzenia w gnoju się walające. Że to nie przynosi zaszczytu Rogowianom, to więcej niż pewne. Dlaczegóż pobliska Bełsznica potrafi pogodzić napisy polskie i niemieckie obok siebie?
Zegar pomocny dla pracujących w polu
Rogów w Raciborskiem (korespondencya). Za staraniem naszego Wiel. ks. Proboszcza otrzyma wkrótce nasza wieża zegar wybijający godziny, co będzie wielką dogodnością dla pracujących w polu.
Wybiegli z kościoła gasić pożar
Baborów. Podczas kazania o godz. 10-tej w święto śś. Piotra i Pawła wybuchł nagle pożar u gospodarza Wyciska w pobliskim Dziełowie. Wierni wybiegli z kościoła i zdołali ogień ugasić; spalił się tylko dach.
* Hakatą nazywano Niemiecki Związek Marchii Wschodniej, którego celem była germanizacja ziem polskich objętych zaborem niemieckim. Potocznie mianem hakatystów nazywano osoby aktywnie zabiegające o umacnianie niemczyzny oraz osłabianie polskości.
Racibórz • 9 lipca 1920 r.
Bandyci mordercy przed sądem
Racibórz. 27 listopada zeszłego roku został w Studziennej zagrodnik Wycisk we własnym pomieszkaniu przez bandytów zastrzelony. Wdowa po Wycisku rozpoznała w napastnikach sobie dobrze znanych 21-letniego ślusarza Józefa Rudka i 22-letniego szwajcara Adolfa Mrozka. Obaj zbrodniarze dostali przed wojennym sądem w Raciborzu 17 stycznia br. po 15 lat domu karnego. Na rozprawie wyjawili swoich wspólników: pomocnika ślus. Pawła Czecha i ślusarza Fr. Kurka i Winc. Kupiłę z Raciborza. Policya przyaresztowała ich, a 2 lipca odbyła się przed raciborskim sądem przysięgłych rozprawa. Zasądzeni Mrozek i Rudek chcieli się uniewinnić i całą winę zwalili na Czecha, jednakowóż świadkowie zawezwani na rozprawę, a przede wszystkiem Wyciskowa, zeznali stanowczo, że Mrozek wyciska zastrzelił, a reszta zbójów stała przed domem na straży. Sędziowie przysięgli winę oskarżonych potwierdzili, a senat skazał każdego z nich na 7 lat domu karnego i 10 lat utraty praw obywatelskich.
Kradli jakby nigdy nic
Sudół w Raciborskiem. Tutejszemu gospodarzowi Kramarczykowi skradziono pewnej nocy dwa młode, piękne konie. Koniokrady mieli tyle odwagi, że konie zaprzęgli do woza i najspokojniej odjechali.
Wybuch na hałdzie
Kopalnia „Emma” pod Radlinem w Rybnickiem. Robotnik St. Cnota był zatrudniony wywożeniem szlaki i bergów na hałdę. Przy wysypywaniu wózka osunęło się nagle miejsce, gdzie Cnota stał, nastąpił wybuch gazów i Cnota znikł w tuleju. Zapadnięcie się Cnoty widzieli inni robotnicy i nadbiegli natychmiast z pomocą, atoli po mozolnym 24 godz. ratowaniu nie zdołali dokopać się do zaginionego. Śmierć nieszczęśliwego była straszną, został żywcem w ogniu pogrzebany.
Szczęśliwe miasto
Żory w Rybnickiem. Zamknięcie rachunków rocznych za 1919 wykazało 110 tys. 664 marek 88 fenigów nadwyżki. Sam budżet lasowy miał czystego dochodu 67 tys. marek. Środków żywnościowych zakupiło miasto w r. 1919 za 702 tys. marek. Wobec tak pomyślnych wyników gospodarki miejskiej postawił radny Dr Zucker wniosek, by w obecnym roku wszelką przez miasto zakupioną żywność sprzedawać bez zysków, li tylko za cenę zakupna z doliczeniem kosztów dowozu. Wniosek został jednogłośnie przyjęty.
Racibórz • 12 lipca 1920 r.
Awantura na weselu
Rudnik pod Raciborzem. Przed tygodniem odbywało się na sali p. Dener weselisko, podczas którego kazało kilku zaproszonych gości zagrać muzyce skoczną przygrywkę „Jeszcze Polska nie zginęła”. To się nie spodobało kilku członkom Heimatstreuer i ich przywódcy p. Wiglendzie, którzy koniecznie chcieli temu przeszkodzić. Licho atoli na tem wyszli, bo im porządnie oberwało się po skórze, na co zresztą sami sobie zasłużyli. Wszakże im też nikt nie bruździł w ich zabawie, która się kilka dni przedtem odbyła, mogli byli nawet sprowadzić sobie cygańską kapelę, a nikt by im nie przeszkadzał. Lecz to już taki ich zwyczaj, że pracować im się nie chce, do „bundu Heimastreue” się garną, aby dostać kilka groszy na przepitkę, a potem szukają guza.
Właścicielka lokalu miała niemałą szkodę z powodu potłuczonych szklanek, lecz to jej chyba „bund” będzie musiał wynagrodzić.
Sprostowanie z Rogowa
Rogowy w Raciborskiem. Niedawno temu pisaliśmy, że jacyś nicponie niemieccy zasmarowali tablice gminne z polskiemi napisani odchodami ludzkiemi. Niedługo trwało, a przeciwna strona zasmarowała pięknem za nadobne napisy niemieckie i.t.d. Wobec tego oświadczamy co następuje: Napisy w gminie rogowskiej zostały zmienione za zgodą całej rady gminnej, nikt z Polaków nie miał nic przeciw temu, aby obok napisów polskich i niemieckie napisy istniały. Gdy się owe napisy pojawiły, raziły one garstkę zgermanizowanych Polaków i natychmiast rozeszły się pogłoski, że te polskie napisy nie będą długo istniały. W kilka dni została faktycznie tablica od strony Bełsznicy zamażana bagnem.
W środku gminy mieści się szopa straży pożarnej, na której widniał napis: Bogu na chwałę, bliźniemu na pomoc. A ponieważ w szczycie owej szopy mieści się figura św. Floryana, przeto dodano do powyższego napisu: Św. Floryanie, módl się za nami. Ten oto napis raził najbardziej naszych przeciwników i właśnie ten napis: Św. Floryanie, módl się za nami” zasmarowano dwukrotnie odchodami ludzkiemi. A ponieważ Polacy dwukrotnie napis ten odnowili, względnie oczyścili, zasmarowano napis ten po raz trzeci smołą (terem). Tak się miała sprawa, a nie inaczej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS