Wybory w Rzeszowie. Marcin Warchoł snuje nierealne marzenia o operze w Zamku Lubomirskich

Wybory prezydenckie w Rzeszowie. Opera z pomieszczeń biurowych

Kandydat na prezydenta przekonywał, że „kubatura pomieszczeń jest w stanie to pomieścić”, a przypomnijmy, mówimy o sali operowej z dużą sceną z szeregiem urządzeń technicznych, z garderobami dla śpiewaków, orkiestry i chóru, magazynami dla kostiumów i dekoracji, orkiestronem itd. Tymczasem w Zamku Lubomirskich większość pomieszczeń to małe pokoje urzędowe, które nijak nadają się na tego rodzaju zaaranżowanie, co więcej – burzenie ścian wewnątrz budynku na dzień dzisiejszy nie jest możliwe.

Każda przebudowa musiałaby być zaakceptowana przez wojewódzkiego konserwatora zabytków, bo zamek znajduje się w rejestrze zabytków, a stanowisko konserwatora w tej sprawie poznaliśmy już w 2020 roku.

„Ze stanowiska konserwatorskiego wskazane jest określenie szczegółowej funkcji użytkowej nieruchomości zgodnej z jej zabytkowym charakterem, wartościami architektonicznymi i historycznymi oraz bezwzględnym zachowaniem istniejącej struktury zabytkowej obiektu (zewnętrznej i wewnętrznej) oraz fortyfikacjami bastionowymi z fosami, które winny zachować obecną formę i nie mogą być zabudowane” – czytamy w piśmie podpisanym przez Bartosza Podubnego, zastępcę wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Od tamtej pory stanowisko nie uległo zmianie. Wiceminister Warchoł przekonuje jednak wyborców, że „czas na konsultacje przyjdzie” i zapewnia, że skoro budynek Ratusza został przebudowany w latach 1993-96 to zamek także da się przebudować. – Nie wierzcie bajkom i opowieściom tych, którzy nie chcą nic robić – mówił Marcin Warchoł.

Artyści na „nie”

Co ciekawe ludzie rzeszowskiej kultury wcale na przekazanie zamku nie czekają.  Na kwietniowym spotkaniu z Konradem Fijołkiem podkreślali, że zamek nie nadaje się do tych celów.

Uważają, że to nieodpowiednie miejsce na spektakle teatralne czy taneczne, a na dostosowanie pomieszczeń zamkowych do potrzeb artystów nie ma zgody konserwatora zabytków. Zamek nie nadaje się też na muzeum, natomiast na małe pracownie dla artystów malarzy czy sale prób jest za drogi w utrzymaniu.

Budowa sądu okręgowego przy ul. Granicznej zagrożona. “Po to jestem ja, żeby te problemy rozwiązywać”

Na konferencji prasowej Marcina Warchoła nie zabrakło także pytań o lokalizację sądu okręgowego. W środę „Wyborcza” jako pierwsza poinformowała, że decyzja o budowie sądu przy ul. Granicznej w Rzeszowie została uchylona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny na skutek wniosku złożonego przez stowarzyszenie Obywatelski Rzeszów.

– Bierzemy pod uwagę pewne problemy biurokratyczne. One są wkalkulowane w tę inwestycję. Po to jestem ja, żeby te problemy rozwiązywać – tłumaczył pewnie kandydat na prezydenta Rzeszowa. – Sprawa jest w toku. Czekamy na uzasadnienie pisemne – dodał.

Pierwotnie sąd miał powstać przy ul. Dołowej. Dla tego terenu został na początku lat 2000 opracowany miejscowy plan zagospodarowania pod nazwą Temida.