Wczoraj, 29 sierpnia (17:49)
Tylko jeden kandydat wystartuje w pierwszej fazie wyborów prezydenckich w Estonii. Tamtejsze media zwracają uwagę na trudności ze znalezieniem odpowiednich kandydatów, którzy mogą uzyskać odpowiednie poparcie. Jedynym kandydatem jest Alar Karis, obecny dyrektor estońskiego Muzeum Narodowego.
W Estonii prezydent nie jest wybierany w wyborach bezpośrednich, ale przez liczący 101 członków parlament. Kluczowe jest przedstawienie przez deputowanych “kandydata kompromisowego” – konieczność uzyskania większości dwóch trzecich głosów wymaga poparcia zarówno w kręgach rządowych, jak i opozycyjnych.
– Znaleźć odpowiedniego kandydata, to łatwiej powiedzieć niż zrobić – wskazał komentator polityczny estońskiego radia publicznego Toomas Sildam.
W tegorocznych wyborach tylko jeden kandydat uzyskał wymaganą liczbę (tj. przynajmniej 21) podpisów deputowanych. Jest nim obecny szef Muzeum Narodowego, 63-letni Alar Karis, genetyk molekularny, pełniący wcześniej funkcję rektora Uniwersytetu w Tartu oraz audytora generalnego. Dopiero w ostatnich dniach uzyskał on poparcie dwóch największych ugrupowań tworzących koalicję rządową (59 głosów) – liberalnej Estońskiej Partii Reform (RE) premier Kai Kallas oraz Partii Centrum (EKK) byłego premiera Juriego Ratasa.
– To pokazuje, że demokracja funkcjonuje – mówił Karis w jednym z wywiadów telewizyjnych. Zaznaczał jednak, że nie zamierza zabiegać o głosy żadnej innej partii.
Wcześniej z ubiegania się o fotel prezydenta zrezygnował Ratas, kierujący rządem w latach 2016-2021.
Obecna prezydent kraju Kersti Kaljulaid wyraziła gotowość do objęcia urzędu po raz drugi, ale nie uzyskała oficjalnie poparcia żadnego ugrupowania.
– Jest zbyt upolityczniona i dzieli społeczeństwo” – komentowali niektórzy politycy, zarzucając jej m.in., że przez lata krytykowała n … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS