W trakcie obecnej kampanii parlamentarnej na światło dzienne wychodzą wszystkie patologie i degeneracyjne odchylenia w działaniu politycznym i partyjnym części brzeskiej Platformy Obywatelskiej. W zasadzie tego odłamu, który od początku tej kadencji samorządowej tj. od końca 2018 roku jest w układzie koalicyjnym z brzeskim PiS-em. Koalicja w powiecie z PiS-em kandydata PO do sejmu Moniki Jurek jest już faktem, potwierdzanym nawet publicznie przez jej kolegów z lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej. Kandydatka mimo tego nie odpowiada na pytania, które zadaliśmy już ponad miesiąc temu. Nadal cenzuruje prewencyjnie swój profil w mediach społecznościowych i organizuje quasi wyborcze spotkania na terenie publicznych instytucji, takich jak np. szkoły. Spotkania te finansowane są z pieniędzy z budżetu Sejmiku Województwa Opolskiego, kierowanego przez marszałka Bułę (szefa wojewódzkich struktur PO). Jakby tego było mało, partyjny kolega współpracujący z kandydatką ściąga i przewiesza banery wyborcze innych kolegów z partii, startujących z tej samej listy, a później tłumaczy, że robił na ogrodzeniu porządki…
Na wstępie tekstu wyjaśniamy, że nie jest on skierowany, jak również wcześniejsze nasze artykuły na temat brzeskiej koalicji PO z PiS-em, przeciw żadnej z tych partii politycznych. Nie jest on też wycelowany w kierunku krytyki członków tych partii, tj. PO i PiS, a także nie jest negatywnie ukierunkowany w programy, zwłaszcza wyborcze, Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest naszym zamiarem działanie przeciwko jakiejkolwiek aktywności medialnej czy uzewnętrznionej w innej formie np. wieszania plakatów czy banerów przez innych kandydatów jakiejkolwiek partii, a w szczególności PO , czy PiS. Przede wszystkim chcemy pokazać PATOLOGIĘ i anormalne działania niektórych członków brzeskiej PO i PiS, sprzeczne z oficjalnym programem partii, których są członkami.
Koalicja PO z PiS w Brzegu ma swój początek już od końca 2018 roku
Większość tych nieprawidłowych i niezrozumiałych zachowań swój początek miała już od końcówki 2018 roku, kiedy to powstała w powiecie koalicja 11 radnych powiatowych (członkowie lub osoby startujące z list PO – 7 osób, PSL – 3 osoby oraz KUKIZ15 – 1 osoba), która obsadziła wszystkie kluczowe stanowiska, łącznie ze starostą i zarządem powiatu. Przypomnijmy raz jeszcze że dla celów utrzymania i stworzenia koalicji w powiecie stworzono nawet nowe, dobrze płatne stanowisko dla Arletty Kostrzewy (prywatnie córka wójta Pulita i żona zastępcy burmistrza Wrębiaka (PiS)). Nowo tworzonej koalicji nie przeszkadzał fakt, że w poprzedzającej kadencji, przez 4 lata od 2014 roku, radna Arletta Kostrzewa była członkiem zarządu na czele z poprzednim starostą Stefańskim, który obecna koalicja obaliła i „zdetronizowała”. W „operację” tworzenia tej egzotycznej koalicji mocno zaangażowany był ówczesny sekretarz wojewódzki PO podpułkownik SW w stanie spoczynku Krzysztof Puszczewicz, a także obecna kandydatka PO Monika Jurek. Z relacji chcących zachować anonimowość, radnych PO wybranych do rady miasta wynika, że już wówczas w 2018 roku radna powiatowa Monika Jurek namawiała i przekonywała członków rady miasta wybranych z list PO, aby w mieście tworzyli koalicję z burmistrzem Wrębiakiem (PiS).
– „Spotkanie [od red: pod koniec 2018 roku] członków i sympatyków partii PO było poświęcone możliwości zawarcia koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. Sprawa ta wzbudziła wiele emocji i kontrowersji wśród jej uczestników. Pani Monika Jurek, jedna z czołowych postaci zaraz po wyborach samorządowych, podczas tego spotkania zaproponowała pomysł zawarcia koalicji z burmistrzem Jerzym Wrębiakiem z PiS. Przekonywała, że od tej koalicji zależy zdobycie władzy w powiecie. Wyrażała przekonanie, że wszyscy, bez wyjątku, powinni się poświęcić jako radni, uważając to za bardzo ważną kwestię. Przecież od tego zależało, jak twierdziła i podkreślała, przejęcie władzy w powiecie. Jednak stanowcze stanowisko i sprzeciw części radnych z PO spotkało się z niezrozumieniem i niechęcią ze strony pani M. Jurek, co doprowadziło do narodzenia się początkowego konfliktu wewnątrz struktur PO. Zostaliśmy wrogami pani M. Jurek. Od tego momentu nie byliśmy już zapraszani, czy też informowani o spotkaniach w PO. Pani Jurek i kilku innych członków PO dawali nam do zrozumienia, że nasza odmowa była bardzo naganna. – relacjonuje przebieg spotkania z końca 2018 roku radny miejski startujący z list PO
Dlaczego tak ważne było dla koalicji w powiecie zawarcie porozumienia w radzie miasta? Tak naprawdę o powodzeniu całego układu i przeprowadzeniu poprzez głosowania w powiecie tej dziwacznej politycznie konstrukcji decydował JEDEN Głos. Głos radnej Arletty Kostrzewy, żony zastępcy burmistrza Wrębiaka. Wynikało to z prostego faktu. Z problemów, jakie sam Jerzy Wrębiak miał w radzie miasta. Tam radni startujący z list PiS byli w mniejszości. Większość stanowili rajcy wywodzący się z PO lub komitetu przeciw budowie więzienia, jaki wówczas powstał w Brzegu. Naturalną koleją rzeczy wydawało się stworzenie koalicji przez tych radnych. Przebieg kampanii wyborczej w 2018 roku wskazywał, że tak powinno się stać. Przecież to kandydaci PO i komitetu przeciwko więzieniu, odpowiednio Jacek Niesłuchowski i Grzegorz Chrzanowski, ramię w ramię krytykowali działania i rządy burmistrza Wrębiaka. Jerzy Wrębiak „przehandlował” głos żony swojego zastępcy i „ubił” niezły dla siebie „deal/umowę” z Puszczewiczem i Moniką Jurek. I w zamian za koalicję w mieście „załatwił” brakujący głos w powiecie. Głos żony swego zastępcy. Efekt był widoczny błyskawicznie, bo nagle Jacek Niesłuchowski (przed pobiciem własnej żony członek PO) stał się przewodniczącym Rady Miejskiej Brzegu i koalicjantem popierającym działania burmistrza Wrębiaka (PiS).
To był początek tego patologicznego politycznie i niezrozumiałego dla przeciętnych wyborców brzeskiego układu PO i PiS. Z kronikarskiego obowiązku i dla rzetelności dziennikarskiej należy dodać, że oczywiście nie wszyscy członkowie brzeskiej PO i PiS popierali taki układ.
W trakcie kampanii wyborczej Moniki Jurek pojawiają się następne dowody jej koalicji z PiS-em w powiecie
Monkiewicz i Monika Jurek wręcz „twórczo rozbudowali” układ. Chcąc mieć większość nie tylko jednego głosu w radzie powiatu, najzwyczajniej w świecie zaczęli „kupować” radnych PiS. Decydowały stanowiska w radzie, czyli obsadzenie komisji, albo praca dla synów, czy synowych oraz inne „polityczne synekury” w postaci na przykład inwestycji w okręgach kupowanych radnych. Fakt o tyle ważny, że patrząc na sytuację finansową starostwa takich inwestycji nie było i nie będzie za dużo…
Publicznie fakt powstania takiej koalicji potwierdził powiatowy radny PO Mieczysław Grzybek, który podał to jako jedną z podstawowych przyczyn jego konfliktu z obecnymi władzami powiatu. O powstałej w powiecie koalicji PO i PiS mówił publicznie na sesji także radny Jakubów (Konfederacja), który pierwotnie tworzył koalicje w powiecie, a potem został z niej usunięty.
Oczywiście, na podawane przez nas fakty i pytania z tym związane nie reaguje Monika Jurek. Nie odpowiada na pytania i blokuje swój profil społecznościowy, w ten sposób cenzurując go zabezpiecza się przed stawianiem niewygodnych faktów i pytań. Czy to postawa godna kandydata PO w wyborach do parlamentu?
Zamiast rzeczowych odpowiedzi na pytania przez nas postawione Monkiewicz, Monika Jurek i spółka urządzają sobie taki „teatrzyk polityczny”. Ich koleżanka, zastępca Monkiewicza, wicestarosta Ewa Smolińska (PiS/OdNowa?), która aktywnie uczestniczyła w wielu działaniach kadłubkowej partii obecnego wiceministra obrony Marcina Ociepy, nagle ogłasza, że nigdy nie była członkiem żadnych stowarzyszeń. W rozumieniu Moniki Jurek i innych członków koalicji PO i PiS w powiecie brzeskim takie oświadczenie miało „zamknąć sprawę” współpracy brzeskiej Platformy z PiS-em. Mimo przedstawianych przez nas faktów, w postaci na przykład dokumentów potwierdzających aktywne uczestnictwo Smolińskiej w pracach programowych PiS-owskiego stowarzyszenia Marcina Ociepy. Marionetkowi członkowie świty Moniki Jurek, jak chociażby Sebastian Rachwalski, przyjmowali oświadczenie Ewy Smolińskiej jako „prawdę objawioną” i „niezbity dowód” braku koalicji, a nawet jakiejkolwiek współpracy w powiecie PO z PiS-em. Oczywiście, kilka dni po „epokowym” oświadczeniu Smolińskiej, w trakcie kampanii wyborczej do sejmu, wyszło przysłowiowe „szydło z worka”. Ewa Smolińska, koleżanka z zarządu powiatu Monki Jurek i zastępca starosty Monkiewicza (PO?) okazało się, że jest – uwaga! – w HONOROWYM KOMITECIE POPARCIA Marcina Ociepy. Sam zaś Ociepa, kandydat PiS, serdecznie gratuluje i dziękuje Ewie Smolińskiej za aktywne włączenie się w jego kampanię na tzw. trasie „#ZMarcinemPoDrodze”, gdzie Smolińska w swoim rodzinnym Grodkowie czynnie go wspierała…
W mniej więcej tym samym czasie koleżanka koalicyjna Smolińskiej Monika Jurek wzywała do uczestnictwa w wyborczej akcji PO: „Marszu Miliona Serc” w Warszawie. To nie jest hipokryzja i oszustwo polityczne tych dwóch pań z koalicji powiatowej PO/PiS? Jak to nazwać inaczej?
Wątpliwości w sprawie powiatowej koalicji PO z PiS-em nie ma ich dawny koalicjant, radny Jakubów. W swoim poście na portalu społecznościowy wprost napisał o tym.
– „Koalicja PO i PiS w brzeskim samorządzie powiatowym? Jeśli ktoś ma złudzenia, że nie ma mowy o tym, by PO zawarło koalicję z PiS niech przyglądnie się zamieszczonemu poniżej zdjęciu z zebrania Komitetu Honorowego Kandydata na Posła Marcina Ociepy. Jak wiadomo, jest on prominentnym działaczem PiS i wiceministrem obrony narodowej. Po prawej stronie siedzi nikt inny jak wicestarosta powiatu brzeskiego Ewa Smolińska – zastępca starosty Jacka Monkiewicza z PO i zarazem koleżanka kandydatki na posłankę do Sejmu z listy PO Moniki Jurek – również członka zarządu powiatu brzeskiego. Funkcjonowanie w zarządzie powiatu firmowanym przez PO, jak widać nie koliduje z zaangażowaniem się w kampanię jej głównego konkurenta, jakim jest PiS. Nie jest to zresztą pierwsza demonstracja związków wicestarosty powiatu brzeskiego z PiS. To tak, jakby np. wicewojewoda opolski z ramienia PiS wszedł do komitetu honorowego kandydata z PO Tomasza Siemoniaka. Ciekawe, jak długo zachowałby swoje stanowisko. Tymczasem zasiadająca dzięki głosom radnych PO w zarządzie powiatu Ewa Smolińska zasiada jak gdyby nigdy nic w gremium rekomendującym przeciwną formację polityczną. Najdowcipniejsze jest natomiast, że p. Ewa Smolińska jeszcze kilka lat temu wypowiedziała umowę koalicyjną z PO zawartą w listopadzie 2018 r., a mimo to nadal pełni funkcję wicestarosty. Więc to nie PiS, tylko PO trzyma się zerwanej przez Ewę Smolińską umowy, jak tonący brzytwy. Co ciekawsze, wojewódzkie władze PO są o tym doskonale poinformowane i jak widać, zupełnie im to nie przeszkadza. Odpowiada to jak widać także staroście powiatu brzeskiego z PO Jackowi Monkiewiczowi, który nie zarekomendował radzie powiatu odwołanie p. Ewy ze stanowiska wicestarosty. Wprost przeciwnie, na przedwakacyjnej sesji Rady Powiatu Brzeskiego starosta z PO zarekomendował odwołanie ze stanowiska, ale nie demonstrującej swój związek z PiS wicestarosty lecz dwóch radnych wybranych z listy PO Mieczysława Grzybka i Janusza Suzanowicza z funkcji przewodniczących komisji, które piastowali od początku kadencji. A przegłosowanie tego wniosku i wybranie nowych przewodniczących nie będzie możliwe bez porozumienia z radnymi z listy PiS. Sojusz PO z PiS jest więc jak najbardziej możliwy i nawet wielce prawdopodobny, gdyby zaszła taka konieczność i gdyby wymagały tego interesy, gdyż PiS na tym tylko zyska, a Platforma straci. Dlaczego więc nie brać tego, co samo pcha się w ręce.” – podsumowuje radny Janusz Jakubów
Jakubów porusza w swoim wpisie też ważną kwestię dla zwykłego wyborcy PO czy PiS-u. Chodzi o podstawowe kwestie związane z programem tych partii, które dla potencjalnych ich wyborców są niezwykle ważne podczas głosowania.
– „Dla obu partii prawdziwym zagrożeniem nie są bowiem konkurenci polityczni, lecz ideowcy we własnych szeregach, którzy poważnie traktują programy partyjne i swoje zobowiązania wobec wyborców. Ich sama obecność negliżuje nikłą wartość partyjnych sloganów, o których zapomina się zaraz po wyborach. Władze PiS wybaczyły swoim członkom wiele afer i przeniewierstw. Nie miały natomiast żadnych względów dla wybitnego pisarza i publicysty katolickiego Jana Marii Jackowskiego, który został usunięty z Klubu PiS za to, że ośmielił się być wiernym swoim przekonaniom i … programowi wyborczemu tej partii. W podobnej sytuacji są obecnie radni z PO Mieczysław Grzybek i Janusz Suzanowicz, którzy starają się kontrolować działalność BCM, przeciwko którym wystąpił teraz starosta wybrany z listy PO. Jeśli sojusz PiS i PO jest możliwy na terenie powiatu brzeskiego, to możliwy będzie także na wyższych poziomach. Partyjne sztaby propagandystów jakieś uzasadnienie z pewnością wymyślą, a ideowców się po prostu wyrzuci.” – komentuje radny Janusz Jakubów
Kampania wyborcza Moniki Jurek pokazuje także jej cynizm i kombinatorstwo oraz patologie koalicji PO/PiS w powiecie brzeskim
Co chwilę w trakcie kampanii wyborczej kandydatki PO Moniki Jurek na jaw wychodzą fakty potwierdzające patologię części brzeskiej Platformy i PiS-u. Tej części, która od lat jest w koalicji. Nawet głupie i bezmyślne ściąganie przez „ludzi” Moniki Jurek banerów wyborczych kolegów z list PO pokazało tak naprawdę, jak zepsutym i cynicznym jest to środowisko. Sprawa dotyczy materiałów wyborczych innego kandydata PO, obecnego posła Tomasza Kostusia. Jego banery zostały najpierw zdjęte, a potem przeniesione w mniej eksponowane miejsce.
– „Kandydatka PO przeniosła baner Tomasza Kostusia w miejsce mniej eksponowane, wieszając na eksponowanym miejscu swój baner. Jak można określić takie postępowanie? Nieetyczne, złośliwe, ja za wszelką cenę? Można by to było zrozumieć, ale nie do końca, gdyby kandydatka zrobiłaby to z jakimś kandydatem z innego, konkurencyjnego ugrupowania, ale z kolegą z własnej partii? Oczekuję, że kandydatka przywróci stan z dnia 9 września b. r. Elementarna uczciwość to nakazuje, ale czy w tym przypadku mamy do czynienia z uczciwością” – tak opisywał sytuacje z banerami Kostusia i Moniki Jurek radny PO Mieczysław Grzybek
Oczywiście Monika Jurek jakby nie widziała problemu i kuriozalnie odpowiedziała, biorąc pod uwagę jej koalicję z PiS-em w powiecie, deklarując i opisując cel obecnej kampanii wyborczej: [od red.: pisownia oryginalna] ”… Nie prowadzę ” bratobójczej” kampanii. Mamy jeden wspólny cel -odsunąć PiS od władzy….”.
Przy okazji połajanki między działaczami PO, którą wywołał wpis radnego Grzybka, wyszła szokująca informacja obrazująca patologię i cynizm koalicji PO i PiS w Brzegu. Okazało się, że redaktor naczelny Łukasz Rachwalski dwutygodnika „Przegląd Brzeski”, współfinansowanego przez zarząd powiatu (zasiadają w nim między innymi: Monkiewicz i Monika Jurek) osobiście PROWADZI kampanię kandydatki PO Moniki Jurek. Sam zainteresowany przyznał się do tego w trakcie dyskusji na temat usuniętego baneru Tomasza Kostusia. Jak to się ma na przykład do wygłaszanych komentarzy przez kandydatkę Monike Jurek na temat wolności mediów w Polsce, do opinii o szczuciu przez media publiczne i tym podobnych frazesów?
Żeby była jasność! Nie bronimy i nie dyskutujemy na temat tzw. TVPPiS – jak mówią działacze opozycji. Nie kwestionujemy poglądu na temat jednostronności przekazu mediów publicznych w Polsce. Czymże jednak jest tzw. „TVPPiS” wobec stworzonego przez brata działacza PO (skarbnik wojewódzki) dwutygodnika, którego redaktor naczelny (co bardziej śmieszne to ta sama osoba: Łukasz Rachwalski) prowadzi kampanię wyborczą kandydatowi PO Monice Jurek.
Co jeszcze bardziej chore i patologiczne, jego wydawnictwo otrzymuje pieniądze ze środków publicznych, którymi dysponuje zarząd powiatu brzeskiego, a w którym to zasiada Monika Jurek. Chyba, że te wszystkie artykuły promujące starostę i jego „osiągnięcia” oraz ogłoszenia publikuje za darmo, z miłości do wspieranej przez siebie władzy. Tzw. „TVPPiS” przy tym to „mały pikuś”…
Równie chore i patologiczne są quasi wyborcze spotkania, na jakie zaprasza kandydat PO w wyborach Monika Jurek. Wystarczy zerknąć na jej cenzurowany profil społecznościowy. Zapraszała ostatnio między innymi na spotkanie autorskie – poprzez emisję materiału finansowanego przez KWW Koalicja Obywatelska – organizowane w II Liceum Ogólnokształcącym w Brzegu.
Warto tu zaznaczyć, że Monika Jurek to przeciwniczka „upolityczniania szkół”. Spotkanie odbyło się w ramach akcji „Zaczytane Opolskie”. Jak czytamy na stronach organizatora: „… Akcja ta ma za zadanie popularyzację polskiej literatury poprzez organizację w bibliotekach publicznych woj. opolskiego spotkań z pisarzami i ludźmi kultury. Pomysłodawcą jest Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego, który również w całości finansuje to przedsięwzięcie. Koordynatorem „Zaczytanego opolskiego” jest Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Opolu, a partnerami są Biblioteki Publiczne działające na Opolszczyźnie…”.
Cóż. Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Monika Jurek wzorem koalicjanta uczestniczy w quasi spotkaniach wyborczych i nic „zdrożnego w tym nie widzi”. Ciekawe tylko, dlaczego miała inną opinię na temat organizowanego tak niedawno przez swojego koalicjanta z powiatu tzw. „Pikniku Rodzinnego”? Czyż to nie patologia i hipokryzja najwyższej próby?…
PWTK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS