Maja Kleczewska używa Wyspiańskiego jako teatralne antidotum na euforyczne odkrycie chłopskiej tożsamości przez młodych Polaków. Zamiast odkrywania swoich i naszych korzeni widzi straszną, tępą, wulgarną gębę polskiej gromady.
Teresa Bogucka pisała w słynnym eseju w Gazecie Wyborczej, że „nocą 4 czerwca 1989 roku Polacy poszli spać jako naród a obudzili się jako społeczeństwo”. Krakowskie “Wesele” Mai Kleczewskiej idzie znacznie dalej. Od dawna nie ma już żadnego narodu. Nie ma społeczeństwa. Wiosną 2024 roku w Polsce nie walczą ze sobą nawet te dwa „zwaśnione plemiona”. Są za to klasy. Grupy interesów. Bandy. Sitwy. I najszerszy wspólny mianownik: tłum-lud, który nade wszystko chce komuś przywalić w mordę. Konserwatystom i liberałom, lewicy i centrum.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS