A A+ A++

Przytuliłyśmy się, nie było nic do powiedzenia. Bo co mówić człowiekowi, którego za kilka dni już nie będzie?

Tłumaczenie Mateusz Grzywa

W tym tygodniu zmierzymy się z trudnymi lekturami. Literaturę obozową odstawiłam ostatnio na boczny tor. Zaczęło pojawiać się mnóstwo powieści rozgrywających się w obozach, a ja do takich powieści mam ogromny dystans. Nie lubię, kiedy fabularyzowane są wydarzenia, które same w sobie są ciekawe czy poruszające. Moim zdaniem w takich przypadkach fakty wystarczą. Dlatego sięgnęłam po Wszystko za życie Gerdy Weissmann Klein – to opowieść kobiety, która przeżyła Zagładę. Wszystko, co przeczytacie w tej książce jest prawdą, a żaden, nawet najlepszy scenarzysta czy autor, sam by tego nie wymyślił. Historia jest opowiedziana nie po to, by zrobić na kimś wrażenie albo wzbudzić konkretne emocje. Jest opowiedziana po to, by pamiętać i nigdy nie zapomnieć.

O literaturze obozowej łatwo napisać, że jest przerażająca, przejmująca, wstrząsająca, smutna. Można użyć naprawdę bardzo wielu przymiotników i wszystkie będą prawdziwe. Trudność polega na tym, by pisać o takich książkach właśnie bez nich. Bo to, że one takie są każdy wie. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby tego podkreślać. Skoro podtytuł wspomnień Gerdy brzmi Niewiarygodna historia polskiej Żydówki, która przeżyła Zagładę, to czytelnik raczej nie spodziewa się lekkiej i zabawnej opowieści. Ale jak w takim razie napisać o takiej książce? Kiedyś już wspominałam, że cierpienie ma to do siebie, że nawet jeśli jest podobne, to zawsze jest inne. Każde obozowe wspomnienia, choć w ogólnej narracji są podobne, jednocześnie są bardzo indywidualne. Takie książki nigdy się nie znudzą, nie można powiedzieć, że ma się ich dosyć (chyba że emocjonalnie nie daje się rady), że wszystko się wie, że to już było. 

Gerda Weissmann Klein to chodząca historia i nie dość, że przeżyła i poradziła sobie z olbrzymią traumą, to jeszcze całe życie poświęciła na społeczne działania, opowiadanie swojej historii, uświadamianiu ludzi i nauczaniu młodzieży. Nie da się przejść obojętnie obok tej książki. I nawet jeśli czytelnik jest przygotowany,  domyśla się, co go czeka na stronach tej książki, to ta książka go emocjonalnie zniszczy. W 1939 roku Gerda ma 15 lat. Jej życie bezpowrotnie się zmieniło, a ona sama opowiada nam o tym w szczegółach. Opisuje swoje codzienne życie, zmiany, jakie zachodzą w funkcjonowaniu ich rodziny, powolny upadek, którego finał my już znamy, ale sama Gerda jeszcze nie. Nagromadzenie trudnych sytuacji, z którymi musiała sobie poradzić, traumatycznych zdarzeń, których była świadkiem, pożegnań i strat, które trzeba było unieść jest olbrzymie i niewyobrażalne. A potem jest już tylko gorzej – kolejne obozy, walka o przetrwanie, marsz śmierci i ostatecznie wyzwolenie i próby powrotu do życia.

Moc tej opowieści tkwi w jej delikatności. O strasznym świecie opowiada nam na początku piętnastoletnia dziewczyna, która do końca jeszcze nie wierzy w to, co się dzieje i tego nie rozumie. Obserwujemy jej przemianę, jesteśmy razem z nią, kiedy wszystko staje się jasne. Jesteśmy razem, kiedy traci najbliższą rodzinę, kiedy uświadamia sobie, że od tej chwili jest sama. Widzimy, jak podejmuje decyzję o tym, że zrobi wszystko by przetrwać. Zostaje wyzwolona w wieku 21 lat, to ciągle młoda dziewczyna, która pod pewnymi względami o życiu wie o wiele za dużo, ale pod innymi – nie wie nic. Pomiędzy śmiercią, cierpieniem, całą tą ludobójczą machiną przewija się miłość, tęsknota za najbliższymi, naiwność w postrzeganiu rzeczywistości, dziewczęce przyjaźnie. Wrażliwość, która pozwala zauważyć, że po człowieku zostaje tylko niewyraźny ślad głowy na poduszce.

Gerda Weissmann Klein pisze w swojej książce bardzo ważną rzecz. Opowiada w niej historie, które być może zna tylko ona i które tylko ona może opowiedzieć. Bo ludzie, którzy je opowiadali już nie żyją, bo nikt ich nie pamięta. Właśnie dlatego takie książki są potrzebne – nagle anonimowe, masowe ofiary mają nazwiska, twarze, cechy charakteru. Stają się jednostkami, z własnym życiem, historią, marzeniami. Dlatego też ta książka jest taka mocna – historyczne wydarzenia zna każdy, rozumiemy ogrom cierpienia, jaki został ludziom zadany, ale to wszystko jest tak wielkie, że trudno to ogarnąć rozumem. Kiedy natomiast spojrzymy na nie z perspektywy 15-letniej dziewczyny, która musiała to wszystko przeżyć, nagle wszystko staje się niepokojąco bliskie i osobiste. 

Lektura takich książek zmienia czytelnika. Uczy doceniać to, co się ma. Poszerza horyzonty, człowiek staje się bardziej świadomy i wrażliwy. Dostrzega więcej. Warto!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWałbrzyska strefa dokona największej inwestycji w swojej historii
Następny artykułBiała lista podatników: Jak korzystać z wykazu?