Hugo Vickers: Nie. Trudno mi zaakceptować „The Crown”, ponieważ serial opisuje prawdziwych ludzi w sytuacjach, które są tylko częściowo prawdziwe. Niektórzy powiedzą: „Co to za problem. Mogę przecież usiąść w fotelu i cieszyć się widowiskiem, nie myśląc o tym, co w nim jest prawdą, a co nie jest”. Tyle że większość widzów bierze to, co pokazują w „The Crown”, za prawdę objawioną. I z tym mam wielki problem. Wierzę w to, że fikcja może pomóc zrozumieć prawdę, ale nie powinna jej zapobiegać. I nie powinna przeczyć faktom. Ludzie wierzą w to, co pokazuje „The Crown”, bo jest świetnie zrobiony. Peter Morgan jest bardzo inteligentnym scenarzystą, aktorzy naprawdę dobrzy. Choćby Emma Corrin, która nie tylko gra Dianę, czasem po prostu nią jest. Kostiumy i scenografia są fantastyczne. Wszystko to sprawia, że trudno serial skwitować jako stek tabloidowych bzdur. Ale to moim zdaniem jeszcze gorsze. Bo właśnie dlatego ludzie uwierzą, że królowa i książę Filip mieli jakieś ukryte życie miłosne. Albo że królowa nienawidziła Margaret Thatcher i chciała, żeby cały świat o tym wiedział, co jest absolutną nieprawdą. Takich przypadków jest nieskończenie wiele.
Czytaj więcej: Tajemnica nieśmiertelności Diany
Jakie są pana główne zarzuty?
– Weźmy najnowszy sezon. Historia została opowiedziana tak korzystnie dla Diany, że wychodzi wręcz na świętą. Za to książę Karol jest szwarccharakterem o morderczych intencjach i jednocześnie strasznym mięczakiem. Zastanawiamy się, czy powinniśmy się go bać, czy raczej nim gardzić? Królowa nieustannie stroi miny i zachowuje się jak szkolna nauczycielka, która połknęła kij, co nie ma nic wspólnego z jej prawdziwym charakterem. Królowa matka jest bez serca, księżna Małgorzata przypomina raczej upadłą hollywoodzką gwiazdę niż samą siebie, tak jest zgorzkniała i brutalna. O księciu Filipie nawet nie będę mówił.
Pani Thatcher, inna bohaterka czwartego sezonu, jest tak odpychająca, że nie sposób zrozumieć, jak ktokolwiek mógłby na nią głosować. Nieustannie poucza królową, która zdaje się nie mieć najmniejszego pojęcia o niczym.
Ten sezon wzbudził najwięcej kontrowersji, ponieważ wielu ludzi dobrze pamięta tamte czasy i są zdziwieni, jak często Morgan zmyśla. To poszło za daleko.
Czasem nie wiemy, jak było naprawdę, bo przy pewnych wydarzeniach nie było świadków. Ale czasem wszystko jest jasne, a mimo to serial przedstawia zupełnie inną wersję historii.
– Ktoś powiedział mi niedawno, że rodzina królewska zasługuje na wszystko co najgorsze, bo zamknęła swych krewnych w zakładzie psychiatrycznym na całe życie. Dowiedział się o tym z „The Crown”. Ale to również nie miało nic wspólnego z prawdą. Dziewczynki wymagały stałej opieki, a że w czasie wojny nie sposób było znaleźć personelu, który mógłby się nimi opiekować w domu, w 1941 r. postanowiono przenieść je do zakładu. Ale zdecydował o tym ich dziadek lord Clinton, który nie należał do rodziny królewskiej, i wbrew temu, co mówi serial, krewni je odwiedzali. Ale autorzy „The Crown zdecydowali, że to rodzina królewska zamknęła te dzieci, aby ukryć je przed światem, bo to szokujące i pasuje do tezy, że Windsorowie nigdy nie mieli serca i są gotowi na wszystko, żeby uratować monarchię.
„The Crown” to jest show z tezą: rodzina królewska jest zła. Dlaczego nie pokazano parady konnej w 1981 r. z okazji urodzin królowej, gdy zamachowiec oddał sześć strzałów ze ślepaka – początkowo nikt nie wiedział, że to są ślepaki – w kierunku Elżbiety II? Pewnie dlatego, że Elżbieta II zachowała się wtedy jak należy. Dlaczego nie ma w serialu próby porwania księżnej Anny z 1974 r., gdy postrzelono jej ochronę, a księżna Anna zachowała zimną krew i oświadczyła zamachowcowi, że za nic w świecie nie wyjdzie z samochodu? Bo ona też zachowała się wtedy jak należy.
W serialu rodzina królewska tylko zabija zwierzęta na polowaniach i nie robi niczego sensownego dla kraju. To strasznie jednostronne. I bardzo niebezpieczne.
Dlaczego aż niebezpieczne?
– Relacje między rządem, monarchią a Brytyjczykami zawsze opierały się na bardzo kruchej równowadze. Serialowi przyświeca republikański kontekst – Windsorowie są po postu straszni i należy się ich jak najszybciej pozbyć.
Wie pan zapewne, że książę Karol i i jego żona Kamila musieli zamknąć swoje konto na Twitterze, bo po „The Crown” pojawiły się tam tysiące wrogich i obraźliwych komentarzy. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że to będzie miało fatalny wpływ na reputację Karola jako przyszłego króla. Ludzie będą sobie zadawać pytanie – czy osobnik tak niezrównoważony i niezdolny do niczego, który wyrządził swoim bliskim tyle krzywdy, powinien być moim królem?
Windsorowie wykonują naprawdę bardzo dobrą robotę. Królowa będzie miała niebawem 95 lat, książę Filip zbliża się do 100. urodzin, niedługo będziemy obchodzić 70-lecie jej panowania.
Elżbieta II jest bardzo skromna – wie, że zasiada na tronie z powodu swego urodzenia, a więc w pewnym sensie z przypadku. I jest bardzo oddana swemu obowiązkowi. Dała Wielkiej Brytanii poczucie spokoju i stabilności. Czy nie powinniśmy być jej za to jakoś wdzięczni? Jesteśmy niezwykle uprzywilejowani, że mamy taką głowę państwa…
Gazety gubią się w domysłach, czy rodzina królewska ogląda „The Crown”. Vanessa Kirby, która gra księżną Małgorzatę w pierwszych sezonach, twierdziła, że od wnuków królowej wie, że Elżbiecie serial początkowo się podobał.
– Myślę, że młodsi członkowie rodziny królewskiej oglądają. Królowa na pewno wie, co się dzieje w serialu (choć moim zdaniem nie ogląda), bo zawsze była świetnie poinformowana. Książę Filip uważa „The Crown” za śmieci, choć słyszałem, że wie o scenie, w której został oskarżony o pośrednie spowodowanie śmierci swojej siostry.
Oczywiście żaden członek rodziny królewskiej nie przyzna oficjalnie, że ogląda, ani nie skomentuje serialu. Zawsze istniała niezliczona ilość plotek i kłamstw na temat rodziny królewskiej. Co właściwie mieliby z tym zrobić?
Czytaj także: Królowa lubi zmywać w Balmoral, a Diana nie przebrała się za drzewo. Drobiazgowo oddzielamy historię od fikcji w „The Crown” [Fact Checking]
Czy „Test Balmoral” – zaproszeni do królewskiej posiadłości są poddawani różnym próbom, które mogą ich ośmieszyć – rzeczywiście istnieje?
– To jest całkowicie zmyślone na potrzeby serialu. Odcinek, w którym pani Thatcher zostaje zaproszona do Balmoral i jest tam prześladowana, bo nie zna reguł etykiety, jest bzdurny. Wystarczy przeczytać jej pamiętniki. „Test Balmoral” nie istnieje: rodzina królewska doskonale sobie zdaje sprawę, że goście będą zdenerwowani w jej obecności. I stara się raczej, aby ci ludzi czuli się choć trochę swobodnie.
Nawiasem mówiąc, serial pokazuje wielką niechęć królowej do pani Thatcher. To nieprawda – królowa miała dla niej wielki szacunek.
Małżeństwo Karola i Diany jest ukazane jako katastrofa od pierwszego dnia.
– Tuż po zaręczynach Karol jedzie zobaczyć się ze swoją kochanką Kamilą. W rzeczywistości Karol i Diana razem zjedli kolację jako szczęśliwa para. W „The Crown” następnego dnia po zaręczynach Karol wyjeżdża na kilka tygodni – to również bujda. Przed próbą generalną swego ślubu są już tak skłóceni, że do katedry św. Pawła przybywają osobno. To całkowicie wymyślone. Po powrocie Diany z triumfalnej wizyty w USA w serialu następuje bardzo nieprzyjemna scena, w której Karol wrzeszczy na nią za zranienie swej kochanki. „Chcę tylko Kamili” – krzyczy. To nonsens nie do zaakceptowania. Nie ma żadnych dowodów na to, że chciał wtedy separacji lub rozwodu.
Po zaręczynach z Dianą Karol zrozumiał, że jego relacja z Kamilą musi dobiec końca – spotkał się z nią tylko raz, aby wręczyć pożegnalny prezent. I trwał w tym postanowieniu przez lata. Zaczął się z nią spotykać ponownie dopiero w 1986 r. – podczas gdy w „The Crown” od pierwszych dni małżeństwa spotyka się z nią codziennie.
W późniejszej fazie małżeństwo Karola zmieniło się w katastrofę o epickich wymiarach. Ale na początku wcale tak nie było. Widziałem ich wtedy kilka razy – i nie ulegało wątpliwości, że są szczęśliwi. Na początku to był wręcz niewiarygodny dream team. Kiedy zaczynali, wydawało się, że mogą osiągnąć wszystko.
Dopiero potem zaczęły się dziać nieprzyjemne rzeczy. Oboje walczyli za pomocą prasy, doprowadzili do wydania książek, które miały uprawdopodobnić ich wersje. Może gdyby Diana była silniejsza, gdyby potrafiła porozmawiać z Karolem, mówiąc: „Zrobiłam złe rzeczy. I ty też zrobiłeś złe rzeczy. Załatwmy to między sobą. I potem sobie jakoś poradzimy”, wszystko można byłoby jakoś jeszcze załatać.
Sally Bedell Smith, specjalistka od rodziny królewskiej, twierdzi, że wersja przedstawiona w „The Crown” jest odwrotna niż prawdziwa. Jej zdaniem Karol był ofiarą Diany.
– W serialu pokazana jest jedynie wersja Diany. Nie ulega wątpliwości, że w późniejszej fazie małżeństwa Karol przeżywał straszne chwile. Jeden z ich przyjaciół opowiadał mi przed laty, że był świadkiem, jak Diana zaczęła wrzeszczeć na Karola i krzyczała przez ponad godzinę. Widział podobne rzeczy wcześniej. Po latach powiedział mi: „Zakrawa na cud, że to małżeństwo nie skończyło się dla Karola chorobą psychiczną”.
Życie małżeńskie z Kamilą w tle na pewno nie było łatwe. Ale to Diana jako pierwsza wzięła sobie kochanka. Parę razy rozmawiałem z dwiema osobami, które były w tym samym pokoju i oglądały to samo. I potem jedna mówiła: „To wina Karola”, a druga: „To wina Diany”. Zależy, komu uwierzyć. Gdy małżeństwo upadło i Diana tragicznie zginęła, przywykliśmy obsadzać Karola w roli czarnego charakteru królewskiej opery mydlanej.
„The Crown” przywołuje ukryte życie miłosne pary królewskiej: romans królowej z lordem Porchesterem. I księcia Filipa z rosyjską baletnicą Galiną Ułanową.
– Królowa nie miała romansu z Porchesterem. Co do Ułanowej: pomijam już fakt, że w 1956 r. – w czasie tego rzekomego romansu – Rosjanka miała 46 lat i jak pisał jeden ze świadków: „Wyglądała okropnie. Jak stara kobieta, która dopiero co wróciła z pracy w stajni”. Ale przede wszystkim Ułanowa była tylko raz w Londynie i to wtedy, kiedy Filipa tam nie było… A w Związku Radzieckim jej raczej nie odwiedzał…
To kolejna wyssana z palca historyjka. Nie ma na nią żadnych dowodów, wręcz przeciwnie. I gdyby dotyczyło to kogoś innego, skończyłoby się procesem o zniesławienie. Producent by nie zaryzykował. Ale chodzi o księcia Filipa, który nie będzie nikogo pozywał. Dlatego wolno wszystko.
Jakie kłamstwo w serialu najbardziej pana uderzyło?
– Jest taki odcinek, w którym Filip jeszcze jako dziecko wdaje się w bójkę w szkole. I w związku z tym jego siostra musi przylecieć do Anglii. Księżna Cecylia ginie, ponieważ samolot uderza w komin w Ostendzie. Ojciec robi Filipowi awanturę: „To przez ciebie, mój chłopcze, opłakuję moje ulubione dziecko”. To znowu nieprawda. Owszem, siostra zginęła w Ostendzie – z mężem, dwoma synami i prawdopodobnie urodzonym w samolocie noworodkiem oraz teściową. Ale książę nie wdał się w żadną bójkę w szkole, a jego siostra leciała na wesele. Filip uważa śmierć siostry za największą tragedię w swoim życiu. Wiem to na pewno. Nie można było go bardziej zranić niż tym fałszywym oskarżeniem.
Przed nami sezon piąty i szósty. Czego się pan najbardziej obawia?
– Sceny, w której Filip i Karol zastanawiają się, jak pozbyć się Diany. I zaraz potem w „tajemniczy sposób” Diana ginie w paryskim tunelu. I każdy widz domyśla się, kto naprawdę stoi za jej śmiercią. Co z tego, że to żenująca teoria spiskowa, którą powinno się jedynie wyśmiać.
Hugo Vickers (ur. 1951) jest autorem biografii m.in. Elżbiety II, królowej matki, Andrzeja – księcia Grecji i Danii, ojca księcia Filipa, Cecila Beatona czy Vivien Leigh. Komentował dla brytyjskiej telewizji ślub księcia Karola z Dianą i pogrzeb Diany. Był częstym gościem CNN, MSNBC. „The Crown Dissected” to jego książka poświęcona serialowi autorstwa Petera Morgana”.
Zobacz też: Elizabeth Debicki, aktorka polskiego pochodzenia zagra księżną Dianę w serialu „The Crown”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS