Czym jest trzeci sygnał i jak jego zastosowanie może przełożyć się na sprawniejsze dotarcie służb na miejsce zdarzenia?
To informacja głosowa czy tekstowa docierająca do wszystkich użytkowników znajdujących się w pobliżu i posiadających radioodbiorniki. Urządzenie działa w promieniu około 300 metrów. Wygląda to tak, że jest to specjalna skrzynka, która nadaje w częstotliwości pasma FM oraz RDS – mówi Piotr Rek z firmy CDVI, która zbudowała prototyp takiego urządzenia.
Nadajnik został zaprojektowany tak, że nadaje w całej częstotliwości pasma FM. Kierujący, niezależnie od tego czego słuchają, usłyszą ten komunikat, również jeżeli słuchają odtwarzacza płyt czy mp3. Usłyszą komunikat, bo urządzenie działa w formie RDS, a wbudowaną funkcjonalnością RDS-u jest kanał o informacjach drogowych, którego nie można wyłączyć. Na odbiornikach będzie się także pokazywać komunikat tekstowy – dodaje.
To na razie prototyp, ale już jest wykorzystywany. Mała skrzynka o wadze 13 kilogramów posiada wpięcie do anteny, którą można zamontować za pomocą magnesów na zewnątrz pojazdu oraz trzy wyjścia, zasilania na antenę oraz na moduł komunikacyjny, który umożliwia dowolną zmianę komunikatu tak, by dostosować go do bieżących potrzeb.
Trzeci sygnał ma uzupełniać sygnały dźwiękowe i świetlne, by lepiej informować kierowców np. o nadjeżdżającej straży pożarnej lub karetce pogotowia. Sygnał pojawia się automatycznie po włączeniu i jest zapętlony. Słyszą go kierowcy w promieniu kilkuset metrów. Nie musi być nadawany ciągle, ale uruchamiany według potrzeb.
To dowódca wozu czy zastępu może decydować o nadaniu komunikatu, nadjeżdżając do zakorkowanego skrzyżowania. Po nadaniu komunikatu i odjechaniu wozów – do głośników kierowcy wraca to, co słyszał przed nadaniem trzeciego sygnału – wyjaśnia Paweł Staniec, strażak z Poznania, jeden z pomysłodawców projektu.
Dzisiejsze samochody są wygłuszone i sygnał dźwiękowy nie zawsze słychać. Kierowcy więc nie zawsze są w stanie w odpowiednim momencie utworzyć korytarz życia – dodaje Piotr Rek.
W Faktach RMF FM i na portalu rmf24.pl bardzo często informujemy o wypadkach drogowych, ostrzegając kierowców m.in. przed trudnymi warunkami jazdy i apelując o ostrożność. Zdarza się, że wśród naszych relacji pojawiają się informacje o zdarzeniach z udziałem pojazdów uprzywilejowanych.
Z rozmów zwłaszcza ze strażakami wiemy, z jakimi trudnościami borykają się, pędząc na ratunek i jak wiele czynników muszą brać pod uwagę, jadąc na sygnale, szczególnie w zakorkowanych miastach. Zdajemy sobie sprawę, że szybki dojazd służb na miejsce, może znacznie wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa nas wszystkich. Wiemy też – jako kierowcy – że nie zawsze w porę zauważamy będący blisko wóz strażacki, zbliżającą się karetkę pogotowia czy radiowóz jadący do akcji. Pojazdy uprzywilejowane często próbują przebić się przez korek prowadzący do skrzyżowania czy miejsca wypadku np. na autostradzie. Zależy nam na tym, żeby przyczynić się do poprawy tej sytuacji. Dlatego zgodziliśmy się bez wahania na “zakłócanie” – w słusznym celu – naszych fal.
Strażacy, którzy w codziennej służbie jeżdżą nie tylko do pożarów, ale dziesiątek innych zdarzeń, w tym do wypadków drogowych, tłumaczą, że kierowcy często nie wiedzą, jak się zachować, kiedy nagle zauważają nadjeżdżający wóz na sygnale. Można to zauważyć szczególnie w zakorkowanych miastach.
Prowadząc taki wóz w trybie alarmowym na naszych drogach, przejazd jest bardzo utrudniony. Zdajemy sobie sprawę też my jako kierowcy, że tych sygnałów często nie słychać. Poza tym dzisiaj każdy jest zaabsorbowany radiem, telefonem komórkowym, wykonuje mnóstwo czynności za kierownicą, mimo że nie powinien. Gdyby “wchodził” taki sygnał powiadamiający kierowców, że nadjeżdża auto uprzywilejowane – na pewno ułatwiałoby nam to dojazd – mówi w rozmowie z RMF FM Adam Baranowski z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej w wielkopolskim Złotowie.
Często jest tak, że jak kierowca w lusterku zauważy w ostatniej chwili nadjeżdżający pojazd, wtedy panikuje, odruchowo hamuje nam przed maską i staje w miejscu. Wtedy my też musimy manewrować, omijać, a to oczywiście spowalnia nasz dojazd na miejsce – dodaje Hubert Nowak z JRG w Szamotułach.
Słuchaj RMF FM – nie daj się zaskoczyć i ustąp na czas!
Doskonałym przykładem tego, że kierowcy nie zawsze słyszą nadjeżdżające pojazdy uprzywilejowane, jest wypadek z udziałem auta osobowego i pędzącego wozu strażackiego, do jakiego doszło dwa lata temu w Poznaniu. Rozpędzona osobówka nie wyhamowała przed pokonującym skrzyżowanie wozem strażackim. Ranna została wtedy jedna osoba.
Tak relacjonowaliśmy to zdarzenie na antenie RMF FM: Do wypadku doszło w piątek ok. 15:00. Dwa wozy strażackie jechały ulicą Mieszka I, wezwane do zdarzenia. Na skrzyżowanie wjechały na czerwonym świetle. W tym czasie kierowcy zatrzymali się, by przepuścić pojazdy uprzywilejowane. Jedno z aut, jadące z dużą prędkością, nie zatrzymało się przed skrzyżowaniem i uderzyło w lewy bok wozu strażackiego. Druga z ekip ratowniczych natychmiast przystąpiła do działań ratowniczych.
Do takich zdarzeń niestety dochodzi i będzie dochodziło nadal. Jest ich dużo, a skala pojazdów uprzywilejowanych wszystkich służb w Polsce to jest ponad 200 tys. samochodów. Koszty, które ponosimy z tego tytułu, że te pojazdy zostają unieruchomione po takich wypadkach, są przeogromne – wyjaśnia Dariusz Wojcieszak z poznańskiej straży pożarnej.
Kilka lat wcześniej w stolicy Wielkopolski doszło do jeszcze innego wypadku z udziałem pędzącego na sygnale wozu strażackiego i osobówki. Wydarzył się w nocy, a poszkodowany w zdarzeniu został kierowca auta osobowego, jak się okazało dostawca pizzy. Późniejsze spotkanie z nim w szpitalu zaowocowało pomysłem na wdrożenie dodatkowego komunikatu, ostrzegającego kierowców.
Chłopacy go odwiedzali, pytali, jak się czuje i podczas rozmowy powiedział im wprost: panowie, ja bym przecież ustąpił wam miejsca, gdybym wiedział, że straż jedzie, ale po prostu tego nie słyszałem – wspomina wypadek kierowca wozu strażackiego Paweł Staniec.
Dwaj inicjatorzy uruchomienia trzeciego sygnału w Polsce gościli niedawno w poznańskim studiu RMF FM.
Niewielka skrzynka, działająca na wspomnianych wyżej zasadach, to w pełni polski wynalazek. Nie jest to patent kupiony z zagranicy ani też kopia jakiegokolwiek projektu. Zanim powstał ostateczny jego prototyp, odpowiadający za stronę techniczną Piotr Rek udoskonalał trzeci sygnał, kupując i montując do niego kolejne procesory – tak by dopracować działanie urządzenia do perfekcji. Kiedy prototyp był już gotowy jako pierwsi wykorzystali go strażacy z OSP w Kryspinowie w Małopolsce. Wieść o tym rozwiązaniu rozniosła się po kraju i choć wiele jednostek chciałoby mieć ją na swoim wyposażeniu – w naszym kraju wciąż nie ma przepisów regulujących jego wykorzystanie. Uregulowaniem kwestii prawnych miała się zająć sejmowa komisja ds. trzeciego sygnału, ale postępów jej prac nie widać.
Wszystko zależy od uregulowań prawnych, chodzi o zakłócanie częstotliwości radiowych komercyjnych, które przydzielane są przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Trzeba to uregulować, by służby miały otwartą drogę do użytkowania takich nadajników – mówi Piotr Rek z CDVI.
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kryspinowie, którzy testowali urządzenie, są często wysyłani do wypadków na autostradowej obwodnicy Krakowa.
Różnica jest znaczna - mówi Tomasz Kowal prezes OSP w Kryspinowie. Jesteśmy często wysyłani na wypadki na autostradzie, kierowcy jadąc w korku i słuchając muzyki nie zawsze sygnały świetlne i dźwiękowe są w stanie wcześniej zważyć. I jeżeli coś im zagłusza radio, i jest jakiś sygnał, że zbliża się pojazd uprzywilejowany, wtedy automatycznie zaczynają reagować i szukają tego, czy i gdzie się coś dzieje w okolicy. Jak mamy włączony taki sygnał, to widać wielką różnicę. Na małych drogach, gdzie jest mniejszy ruch, przejazd pojazdów uprzywilejowanych wygląda inaczej, o wiele trudniej jest na zakorkowanej autostradzie – wyjaśnia.
Sejmowej komisji ds. trzeciego sygnału przewodniczy podlaski poseł PiS Mieczysław Baszko, który wyjaśnia, że prace stanęły w miejscu ze względu na pandemię koronawirusa. Dodaje jednak przy tym, że uzyskał już zgodę na wznowienie działania w trybie zdalnym.
Uzgodniłem, że można online zespoły parlamentarne organizować i ruszamy do dalszego działania. Kierunek rozmów, które prowadziliśmy, należy kontynuować. Po pierwszym ich etapie z Komendą Główną Straży Pożarnej, policji – no są bardzo zainteresowani. Po wstępnych rozmowach z nowym komendantem PSP usłyszałem, że nie widzi przeciwskazań, ale musi się bliżej zaznajomić z tym projektem – mówi w rozmowie z RMF FM Mieczysław Baszko.
Paweł Frątczak, który blisko cztery dekady służył w straży pożarnej i był rzecznikiem komendanta głównego PSP, pomysłowi wdrożenia trzeciego sygnału przygląda się z zainteresowaniem. Jego zdaniem, rozwiązanie mogłoby się przyczynić do poprawy bezpieczeństwa nie tylko w kwestii dojazdów pojazdów uprzywilejowanych na miejsce pożaru czy wypadku.
Z powodzeniem takie urządzenia mogłyby znaleźć zastosowanie w pojazdach szynowych, w lokomotywach. Wówczas taki sygnał, ostrzeżenie poprzez odbiornik radiowy – byłby przekazywany w czasie dojazdu pociągu do przejazdu kolejowego. Wiemy, że każdego roku dochodzi do bardzo wielu wypadków kolejowo-drogowych. Paleta potencjalnych odbiorców tego urządzenia jest bardzo szeroka. Warto o nim rozmawiać. To jest polska myśl techniczna, która być może mogłaby być po opatentowaniu stosowana w innych państwach. U nas natomiast bez wątpienia przyczyniłaby się do poprawy bezpieczeństwa – tłumaczy Paweł Frątczak, który w swojej wieloletniej pracy rzecznika komendy głównej PSP nie raz odnosił się do zdarzeń z udziałem pojazdów uprzywilejowanych.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, Urząd Transportu Kolejowego zainteresował się trzecim sygnałem. Jego przedstawiciele odbyli już wstępne rozmowy z pomysłodawcami wdrożenia urządzenia. Do jego wykorzystania zarówno na drogach jak i na torach potrzebne są jednak konkretne przepisy, nad którymi ma pracować sejmowa komisja ds. trzeciego sygnału. Nie wiadomo, kiedy konkretnie ma wznowić swoje działania. W krótkiej rozmowie telefonicznej jeden z jej członków, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Pracy i Technologii Grzegorz Piechowiak przekazał nam jedynie, że niezbędne do dalszych prac organu będzie oficjalne i konkretne stanowisko Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
O trzeci sygnał chcieliśmy zapytać obecnego Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, do niedawna komendanta wielkopolskiej PSP. Andrzej Bartkowiak odmówił jednak rozmowy z naszą stacją.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS