A A+ A++

Wówczas jego znajomi się śmiali i pytali żartobliwie, czy ma jeszcze pracę. Zadawali też pytania “o co chodzi z tym lex TVN”. Sam niewiele rozumiał, bo nie myślał, że jest możliwe, aby naprawdę jedna z trzech głównych stacji w tym kraju (obok TVP) mogła przestać istnieć.

Lecz im dalej w las, tym głosy wokoło traciły na humorze, a stawały się bardziej niepewne, niekiedy nawet straszące. Znajomi i rodzina zaczęli mówić, że z tego, co słyszą w telewizji i czytają w prasie, jego praca i przyszłość TVN stoją pod znakiem zapytania.

Gdy jest już w domu u taty na stole pojawiają się filiżanki z kawą, pokrojone ciasto i kawałki arbuza. Mimo uśmiechów czuć, że jest inaczej niż zazwyczaj; nie ma żywej rozmowy. Zdania się rwą, głosy cały czas milkną. Każdy przysłuchuje się, co mówią w telewizji. Włączona jest stacja TVN24, która relacjonuje debatę w sejmie w sprawie lex TVN. Za chwilę ma się odbyć głosowanie.

Opozycja wygrywa, głosowanie ma zostać odroczone do września. Aż nagle Elżbieta Witek mówi, że się przejęzyczyła (zamiast 2 września powiedziała o 15) i głosowanie należy powtórzyć. W czasie przerwy między jednym a drugim głosowaniem posłowie Kukiz’15 zmieniają zdanie, a razem z tą deklaracją zmienia się wszystko.

Przeczytaj: Paweł Kukiz twierdzi, że zaszła pomyłka. Pytanie, jaka?

To jest koniec świata, jaki znamy

Gdy ma dojść do drugiego głosowania w pokoju wybrzmiewają przekleństwa. Ale nie ma zdziwienia, że marszałkini Elżbieta Witek zarządza powtórzenie głosowania, które za pierwszym razem przegrało PiS. Jurek jeszcze wtedy nie wierzy, że ta ustawa może przejść – na fotelu siedzi jednak niepewnie.

Jurek zaczął swoją pracę w TVN zaraz po studiach – nie ukrywa, że w młodzieńczy sposób myślał wówczas, że jako dziennikarz będzie mógł zmienić świat oraz Polskę na lepsze.

– Sześć lat temu napisałem swój pierwszy reportaż. Opowiadał o przejmowaniu przez PiS Trybunału Konstytucyjnego. Zatytułowałem go wtedy jak piosenkę R.E.M. “Is the end of the world, as we know it”, czyli “to jest koniec świata, jaki znamy”. Ten kawałek ciągle rozbrzmiewał z namiotów pod Kancelarią Premier Szydło. I tak sobie myślę, że po tym głosowaniu mam deja vu. Całe swoje dorosłe życie pracuje jako reporter. Zawsze chciałem to robić i nie wyobrażam sobie świata bez wolnych mediów – podkreśla Jurek.

Niepokój

Adam, doświadczony dziennikarz śledczy i interwencyjny, w TVN jest od kilkunastu lat. W rozmowie ze mną mówi, że czuje bezsilność i złość. – To uczucia, które towarzyszą mi od początku obserwowania tej sprawy.

O wyniku głosowania dowiedział się z wiadomości od swojego kolegi z pracy i to podczas wyjścia z dziećmi na basen. Przed wyjściem z domu myślał, że wszystko jest ok, że ustawa nie przejdzie. Gdy przeczytał o decyzji Sejmu, długo wpatrywał się w ekran telefonu, nie mogąc uwierzyć w to, “gdzie się znaleźliśmy”.

W czasie sprzed głosowania ws. lex TVN – jak większość kolegów – zajmował się codziennymi sprawami: pracą, domem i dziećmi. Jak mówi, tym normalnym życiem, w którym rano może wybrać, jaki kanał chce oglądać, czy jaką bajkę włączy swoim dzieciom.

Czytaj także: Sekretarz Stanu USA po przyjęciu lex TVN: Ten projekt ustawy zagraża wolności mediów

Paraliż

W pracy zawsze miał poczucie, że pomaga innym ludziom. Ale z perspektywy tych kilkunastu lat zauważył, że praca dziennikarza jest coraz bardziej utrudniana przez ludzi władzy.

– Urzędnicy różnych szczebli od dawna ignorują nasze pytania i uniemożliwiają prawo do uzyskiwania informacji publicznej nawet w drobnych sprawach. To metoda na paraliżowanie naszej pracy – mówi.

Podkreśla, że ani on, ani osoby z jego nie pracy “nie mają wątpliwości, czym jest ta ustawa”. – Idziemy w kierunku Węgier, Rosji, czy Chin. Już miesiące temu działania przeciwko nam zapowiadała pani Krystyna Pawłowicz i od początku był to element większego planu na usunięcie nas z rynku medialnego. A to zapewne tylko początek do wygumkowywania kolejnych mediów, tytułów, czy redakcji – podkreśla Adam.

Najgorsza jest dla niego świadomość nieczystych działań wobec dziennikarzy w połączeniu z niemocą, która wynika z siły państwa.

– Państwo chce wpływać na to, co oglądamy, jak wychowujemy dzieci i co sami myślimy. Jeśli ta ustawa zostanie wprowadzona w życie, a jej cele zostaną osiągnięte bez naszego sprzeciwu, będzie to wyglądało tak, jakbyśmy się poddali. A ja nie chcę, żeby ktoś mi nakazywał oglądanie rządowej telewizji, podobnie jak nie chcę, żeby ktoś zmuszał moje dziecko do nauki religii – tłumaczy.

Jego obawy, do których dokłada się lex TVN, dotyczą też przyszłości dziennikarstwa w ogóle. – Czy będzie możliwość uzyskania wiarygodnych informacji w sytuacji, kiedy jedynym jej źródłem będą media rządowe? – pyta się Adam i dodaje, że w przypadku likwidacji TVN nie wie, czy będzie “miał w sobie tyle siły, żeby kontynuować działalność dziennikarską”.

– Mimo wszystko jestem przekonany, choć zaznaczam, że nie mam dostępu do żadnych wewnętrznych informacji, że TVN ma wiele scenariuszy przetrwania i jeszcze zaskoczy pana Suskiego i jego ferajnę. TVN przetrwa i będzie miał jeszcze bardziej ugruntowaną pozycję – kwituje na koniec Adam.

Światowe media o lex TVN


Światowe media o lex TVN

Fot.: Materiały prasowe

Wątpliwości o przyszłość

Joanna z TVN24 związana jest od siedmiu lat. Mimo młodego wieku nie wyobraża sobie innej pracy dla siebie, ale też sytuacji, kiedy jej niezależność w wyborze tematów mogłaby zniknąć.

– Jako dziennikarka wielokrotnie czułam na własnej skórze, że redakcja, dla której pracuję jest niezależna i że dzięki temu mogę poruszać tematy, o których powinni wiedzieć obywatele. Boję się rzeczywistości, w której tak nie będzie, a właśnie do tego prowadzi ta ustawa, którą nie bez powodu nazywa się „lex anty-TVN” – mówi Joasia.

Joanna przyznaje, że nie może oddzielić bycia dziennikarką od tego, że jest kobietą, która mieszka i pracuje w Polsce. Dlatego głosowania w ważnych społecznie sprawach (m.in. związanymi z prawami kobiet) przeżywa bardzo osobiście. Ale – jak podkreśla – w pracy zawsze odkłada na bok wszystkie swoje uczucia i emocje. Przykładem są protesty po zaostrzeniu prawa aborcyjnego, które do czerwoności rozgrzewały polską opinię publiczną. – Mimo własnych emocji, a przy tym wielu wysłuchanych historii, w których pojawiał się m.in. strach o zajście w ciąże, relacjonowałam to co się działo obiektywnie – tłumaczy dziennikarka.

Zobacz: Propaganda TVP zohydza niezależne media. Ale gubi się w swoich przekazach

„Chcę pracować jeszcze lepiej”

W momencie kiedy Sejm przegłosowywał nowelizację ustawy medialnej, Joanna była w pracy. – Kiedy skończyło się głosowanie dostawałam wiadomości od rodziny i widzów: „jak i kiedy to się stało, przecież szłam przygotować dziecku jedzenie z myślą, że do września jest spokój” – mówi. Ale ona nie czuła się zaskoczona takim obrotem sprawy.

– Od sześciu lat wiem, że niezależnie od tego, w jakiej rzeczywistości Polacy położą się spać, rano, po nocnym posiedzeniu Sejmu, i tak mogą obudzić się w zupełnie innych realiach – wyjaśnia swój brak zdziwienia.

Dodaje jednak, że kiedy ustawa została przegłosowana, to paradoksalnie poczuła, że chce pracować jeszcze lepiej, niż do tej pory. – Kiedy zobaczyłam, że po 23:00 przed Sejmem zebrali się ludzie, miałam łzy w oczach. Wsparcie, jakie dają nam ludzie jest niesamowicie budujące – wyznaje Joanna.

Największy problem? – Nie wiem już, jak tłumaczyć znajomym zza granicy to, co się dzieje w Polsce. Za każdym razem, kiedy są ograniczane wolności obywatelskie, dzwonią i dziwią się, że rząd dalej ma poparcie. Tym razem nawet nie komentują; w trakcie rozmów zapada cisza – podobna do tej doświadczanej, kiedy mówi się o poważnej chorobie, czy o stanie, w którym nie można już pomóc albo służyć radą. Wtedy piszą tylko: „trzymaj się”. I staram się trzymać.

Polska idzie za światowym przykładem. Tylko, że Rosji

Jankowi, który jest dziennikarzem TVN od 5 lat, udało się wziąć kredyt na mieszkanie kilka tygodni przez lex TVN. W pracy dostał umowę o pracę, a za twa tygodnie bierze ślub ze swoją dziewczyną. Jeszcze do środy 11 sierpnia twierdził, że wszystko się układa.

Aż przyszło głosowanie w Sejmie w wiadomej sprawie. Podobnie jak Joasia był wtedy w pracy; miał dyżur prasowy. – Przez cały dzień oglądałem to, co działo się w Sejmie. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy tak długo nie oglądałem naszej stacji. A przy głosowaniu towarzyszyła mi złość, że znowu muszę oglądać ten beznadziejny spektakl, w którym przy głosowaniu są krzyki i machlojki – przyznaje Jan w rozmowie.

Denerwuje się, że ludzie, “którzy zachowują się jak dzieci, decydują o przyszłości milionów ludzi”, w tym jego.

Janek, jako dziennikarz od wydarzeń na świecie, zdążył się na obserwować, jak w poszczególnych krajach niszczone są media, a zaraz po nich demokracja. Wśród przykładów wymienia Węgry, Bułgarię i Rosję.

– 20 lat temu w Rosji Gazprom przejął największą, niezależna stację telewizyjną – NTV. Wtedy były takie same protesty jak w Polsce. Na Węgrzech rząd także „wypowiedział wojnę” największej prywatnej stacji – RTL, nakładając na nią specjalny podatek. Brzmi znajomo, prawda? W Bułgarii oligarchowie powiązani z rządem wykupili większość mediów, a czołowa dziennikarka śledcza musi pracować na taksówce – opowiada Jan.

Jego zdaniem ustawa lex TVN wpisuje się w ten schemat, o którym wcześniej tylko pisał, nie odczuwając go na własnej skórze. Ale po przegłosowaniu ustawy przez Sejm poczuł niepokój, a w głowie zapaliły mu się czerwone lampki. Kredyt na mieszkanie i umowa o pracę zaczęły mu się przewijać przez myśli w połączeniu z pytaniem “co teraz?”. – Dla mnie nasz rząd zachowuje się jak gangster, który chce się pozbyć niewygodnego świadka – wyznaje Janek.

– Chcę się nacieszyć się z opłacanych przez firmę składek zdrowotnych i emerytalnych. Jednak poza różnymi obawami towarzyszy mi myśl, że nie jest tak łatwo zniszczyć TVN, która jest przecież częścią największego koncernu medialnego na świecie. Ponadto może afera wokół TVN da początek jakiejś zmianie za parę lat? Wielu prawników mówi, że członków KRRiT czeka Trybunał Stanu, bo zwlekają z udzieleniem koncesji. Może ktoś kiedyś rozliczy tych smutnych panów i wprowadzi przepisy, które odpolitycznią tę sferę? Mam nadzieję, że tak kiedyś się stanie.

TVN wydaje oświadczenie

Oprócz dziennikarzy TVN, do przegłosowania przez Sejm ustawy lex TVN postanowił się również ustosunkować – w oficjalnym piśmie – zarząd stacji telewizyjnej. W swoim oświadczeniu stacja oznajmia wprost, że “wynik głosowania w Sejmie w tej sprawie podważa prawo własności i godzi w sojusz Polski z USA”, dlatego TVN będzie zdecydowanie bronić swoich kanałów.

“Decyzja Sejmu w sprawie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji jest wprost wymierzona w TVN, stanowi także bezprecedensowy atak na wolność słowa i niezależność mediów. Będziemy zdecydowanie i konsekwentnie bronić TVN24 i pozostałych kanałów TVN Grupa Discovery” – brzmi oświadczenie zarządu TVN.

Stacja telewizyjna postanowiła zaapelować do Senatu, do którego teraz trafi ustawa, aby ją odrzucił. Ten sam apel TVN wystosowało do prezydenta Andrzeja Dudy, by nie podpisywał tego projektu, gdyż od tego “zależy, czy Polska nadal będzie postrzegana na arenie międzynarodowej jako kraj demokratyczny i wiarygodny dla inwestorów”.

Przeczytaj: Tomasz Lis: Czarny dzień w historii Polski

Lex TVN w Sejmie

W środę 11 sierpnia Sejm przegłosował nowelizację projektu ustawy medialnej, który bardziej jest znany pod nazwą “lex TVN”. Głosowanie w Sejmie ws. projektu odbyło się dwa razy; za pierwszym razem głosowanie wygrała opozycja, która chciała odrzucenia zmian. Jednak za drugim razem większość głosów była po stronie partii rządzącej; na jej stronę przeszło 3 posłów Kukiz’15 (łącznie z liderem partii – Pawłem Kukizem) i 5 posłów Porozumienia (w tym Marcin Ociepa, który tego samego dnia ogłosił swoje odejście z partii Jarosława Gowina). Lista posłów, która zagłosowała za lex TVN.

Głosowanie powtórzono, ponieważ – jak uznała marszałkini Sejmu Elżbieta Witek po konsultacji z 5 prawnikami – doszło z jej strony do przejęzyczenia. Podczas pierwszego głosowania zamiast powiedzieć o 2 września (ta data została wyznaczona na termin finalnego głosowania) powiedziała o 15. Ta pomyłka sprawiła, że głosowanie powtórzono, a jego wynik zadecydował o przyjęciu nowelizacji ustawy, która następnie trafi do Senatu.

Wszystko, co się działo w Sejmie przeczytasz tutaj!

Czym jest lex TVN?

Przegłosowana przez Sejm nowelizacja ustawy medialnej ma zmienić zasady przyznawania koncesji na nadawanie dla mediów z udziałem kapitału zagranicznego.

Według projektu PiS koncesję na nadawanie programów radiowych i telewizyjnych może uzyskać grupa medialna, która ma siedzibę w jednym z państw członkowskich Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Jednak pod jednym warunkiem: dana grupa medialna nie może być zależna od podmiotów zagranicznych spoza EOG. I tutaj pojawia się problem.

Stacja TVN, w którą – zdaniem wielu ekspertów, w tym dziennikarzy – wymierzona jest nowelizacja ustawy, zarządzana jest za pośrednictwem spółki Polish Television Holding z siedzibą w Holandii. Holandia należy do EOG. Ale grupa TVN należy do amerykańskiego koncernu Discovery, co nie zgadza się nowym wymogiem partii rządzącej, ponieważ jest to zagraniczny kapitał spoza EOG.

Zmiany w ustawie medialnej mają skłonić amerykańskiego udziałowca do sprzedaży akcji i wycofania się z polskiego rynku medialnego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTu zaszła zmiana – Piaseczno
Następny artykułDziś atakują Sośnierza, jutro Kukiza, a potem nas wszystkich