A A+ A++

Zaczęło się. Najpopularniejsza impreza sportowa na świecie, na którą co cztery lata wszyscy piłkarscy kibice czekają z wypiekami na twarzy. Tym razem może z nieco mniejszymi, bo po raz pierwszy futbolowe mistrzostwa świata odbywają się w sezonie zimowym.

Inaczej się nie dało – kontrowersyjny wybór Kataru, arabskiego państwa bez żadnych tradycji piłkarskich, jako gospodarza mundialu, wymusił zmianę terminu rozgrywania turnieju. Co za tym idzie, mistrzostwa są organizowana w trakcie sezonu ligowego, a kibice z pewną trudnością odnajdowali w sobie entuzjazm do ich śledzenia, bo też nie było czasu na zbudowanie odpowiedniego klimatu piłkarskiego święta. Dodajmy do tego korupcyjne skandale w FIFA, bajeczne wręcz rozpasanie gospodarzy, którzy wydali na budowę stadionów i infrastruktury setki miliardów dolarów, fatalne warunki bytowe robotników budujących owe obiekty oraz mnóstwo małych kontrowersji związanych z codziennością muzułmańskiego kraju, które wpływają na kibiców przybyłych do Kataru, a mamy gotową receptę na najbardziej problematyczny mundial w historii. Nie zmienia to faktu, że kibice nad Wisłą koncentrują się na jednym podstawowym pytaniu – co na Półwyspie Arabskim są w stanie osiągnąć Polacy?

Biało-czerwoni nie należą rzecz jasna do faworytów katarskiej imprezy. Tymi są wyjątkowo mocni, nawet jak na swoje standardy, Brazylijczycy, którzy marzą o sięgnięciu po szósty tytuł w historii. Wysoko mierzą też ich wielcy rywale z Ameryki Południowej, Argentyńczycy, bo przecież to prawdopodobnie ostatnia szansa na sięgnięcie po tytuł mistrza świata dla Leo Messiego. Wśród europejskich reprezentacji największe prawo do marzenia o tytule mają z pewnością Anglicy i Francuzi, choć nie można lekceważyć, pomimo nieco słabszych składów, Hiszpanów i Niemców, a w drugim szeregu warto wymienić Portugalczyków, Holendrów i Belgów. Gdzie w tym wszystkim plasują się Polacy? Bukmacherzy nie pozostawiają wątpliwości – należymy do średniaków i nasz triumf będzie podobnym zaskoczeniem, jak wygrana Amerykanów, Walijczyków, Kanadyjczyków czy naszych grupowych rywali, Meksykanów. No właśnie – wedle prognoz biało-czerwoni powinni odprawić z kwitkiem Arabię Saudyjską, nie sprawić wielkich problemów Argentynie, natomiast właśnie w meczu z Meksykiem walczyć o awans. Tym samym pierwszy mecz na mundialu okazuje się być tym kluczowym. Kadra w koszulkach z orzełkiem na piersi jest wyceniana według portalu Transfermarkt na nieco ponad 250 milionów euro – zajmuje pod tym względem 16. miejsce pośród 32 uczestników mistrzostw (kadry Anglii i Brazylii jako jedyne przekraczają wartość miliarda euro, Francuzi zbliżają się do tego wyniku, za nimi znajdują się Portugalczycy, Niemcy i Hiszpanie). Patrząc realistycznie, nie można oczekiwać od Polaków występów na miarę tych z 1974 czy 1982 roku, kiedy reprezentacja zajmowała trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Co więcej, nasi zawodnicy są w zupełnie innych miejscach kariery, niż jeszcze kilka lat temu, i w większości są to miejsca zwyczajnie gorsze. Tak więc wyjście z grupy będzie tak naprawdę całkiem sensownym osiągnieciem, które wydaje się być dobrym odzwierciedleniem siły polskiej reprezentacji.

Którzy zawodnicy dają nam nadzieję?

Na kogo liczą polscy kibice? Oczywiście przede wszystkim na formę jednego z najlepszych piłkarzy świata, Roberta Lewandowskiego. 2-krotny Piłkarz Roku FIFA, Piłkarz Roku UEFA, 2. miejsce w plebiscycie Złotej Piłki, 2-krotny zdobywca Europejskiego Złotego Buta, 7-krotny król strzelców Bundesligi – listę indywidualnych osiągnięć napastnika FC Barcelony można by mnożyć. Faktem jest, że wejście do katalońskiego zespołu Lewandowski ma piorunujące: 18 goli i 4 asysty w 19 spotkaniach to wynik już znakomity, a przecież przed Polakiem jeszcze co najmniej drugie tyle spotkań w tym sezonie klubowym. Od jego formy zależy tak naprawdę wszystko – jeśli kapitan reprezentacji będzie miał swój dzień, Polacy mogą postraszyć nawet Argentynę. Pytanie brzmi, czy Lewandowski będzie miał z kim pograć? W tym kontekście kluczowa jest postawa Piotra Zielińskiego, dla którego trwa obecnie najlepszy czas w karierze. Napoli pewnym krokiem zmierza po trzecie mistrzostwo Włoch w swojej historii, a polski pomocnik jest bardzo ważnym elementem układanki Luciano Spallettiego. Polak w Lidze Mistrzów i Serie A uzbierał już 6 bramek i 7 asyst, a jego nazwisko przewija się we wszystkich liczących się rankingach najlepszych pomocników w Europie. Zieliński to najbardziej „niepolski” z Polaków, bo jego kreatywność i zdolność do podejmowania nieszablonowych decyzji stawia go bardziej w jednym szeregu z Kevinem De Bruyne aniżeli z Grzegorzem Krychowiakiem. O odpowiedni poziom kreacji zadba także Sebastian Szymański, który w PSV Eindhoven zbiera znakomite recenzje, co najważniejsze uzasadnione twardymi liczbami: 6 bramek i 3 asysty w lidze holenderskiej muszą robić wrażenie. Czesław Michniewicz wystawia Szymańskiego przeważnie na skrzydle, podczas gdy w klubie zawodnik występuje zwykle w środku pomocy, ale przecież klasowy zawodnik powinien sobie poradzić w każdych warunkach. Elementem kręgosłupa polskiej drużyny na odcinku defensywnym wydaje się być, dość nieoczekiwanie, Jakub Kiwior. 22-latek z Tychów rozgrywa dobry sezon będąc ostoją Spezii. Środkowy obrońca wyszedł w każdym meczu Serie A w pierwszym składzie i jest jednym z najlepiej ocenianych zawodników klubu walczącego o pozostanie we włoskiej ekstraklasie, a w polskiej reprezentacji wyróżniał się na tle kolegów podczas meczów w Lidze Narodów. Kiwior jest zawodnikiem lewonożnym umiejącym dobrze wyprowadzać piłkę, co w przypadku polskich stoperów jest miłą odmianą, a biorąc pod uwagę formę innych defensorów, jest niemal jedyną uzasadnioną nadzieją na skuteczną obronę. Kolejną wydaje się być ostatnia instancja defensywy, czyli Wojciech Szczęsny niezmordowanie broniący bramki Juventusu. Włoski gigant w tym sezonie ma swoje problemy, ale obrona nie jest jednym z nich – turyńczycy stracili najmniej bramek ze wszystkich drużyn swojej ligi. Polscy kibice liczą na spektakularny występ Szczęsnego, który dotychczas na wielkich turniejach reprezentacji raczej nie pomagał, a jego występ w meczu otwarcia EURO 2012 z Grecją, kiedy dostał czerwoną kartkę, jest mu wciąż wypominany. Dobre parady w Katarze są jedyną drogą do zmazania tej plamy na honorze. Piątka Szczęsny-Kiwior-Szymański-Zieliński-Lewandowski na papierze wygląda całkiem zadowalająco jako podstawa polskiej drużyny, ale możemy się nieco obawiać o postawę ich kolegów z boiska.

Kto może budzić obawy?

Podstawowi stoperzy Polski od lat, czyli Jan Bednarek i Kamil Glik, znaleźli się na zakrętach swoich karier. Bednarek stracił podstawowe miejsce w składzie Southampton i popełnia poważne błędy, a Glik jest obrońcą walczącego o utrzymanie się w Serie B Benevento, co mówi samo za siebie – choć rzecz jasna nie można skreślać zawodnika, który w reprezentacji zawsze dawał z siebie 110 procent. Większe nadzieje można wiązać z postawą Mateusza Wieteski, który gra od deski do deski w Clermont Foot, solidnym średniaku francuskiej ekstraklasy, natomiast w kategorii ciekawostki należy potraktować powołanie dla Artura Jędrzejczyka z Legii Warszawa, będącego najstarszym zawodnikiem w reprezentacji. O boki obrony będą dbali Matty Cash, wciąż podstawowy zawodnik Aston Villi, któremu brakuje twardych liczb w tym sezonie (nie miał udziału przy żadnej bramce swojego zespołu), oraz Bartosz Bereszyński, prawy obrońca cieniującej i tracącej mnóstwo bramek Sampdorii, który z konieczności w kadrze może zabezpieczać lewą stronę. W odwodzie pozostaje kolejny prawy defensor, Robert Gumny, który wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce Augsburga. Wniosek jest prosty: w kadrze Polski zwyczajnie nie ma lewego defensora, co w zasadzie nie jest niczym nowym. W środku pomocy pewniakiem wydaje się być Grzegorz Krychowiak, który zaliczył totalny zjazd od czasu bycia jednym z najlepszych defensywnych pomocników hiszpańskiej ligi i obecnie odcina kupony w Arabii Saudyjskiej. Dopiero od września w grze jest Krystian Bielik z Birmingham, którego nie omijają groźne kontuzje, w lidze niemal w ogóle nie występuje Szymon Żurkowski z Fiorentiny, opcją jest Damian Szymański grający w lidze greckiej. Na skrzydle ciekawym wyborem pozostają Przemysław Frankowski, który jest ważnym zawodnikiem francuskiego Lens, coraz mocniej rozpychający się w składzie Wolfsburga Jakub Kamiński, oraz odgrywający rolę dżokera w AS Romie Nicola Zalewski. Weteran Kamil Grosicki będzie prawdopodobnie robił mityczną „atmosferę” w szatni, z kolei Michał Skóraś z Lecha Poznań pojechał do Kataru głównie po zebranie doświadczenia. W ataku partnerem Lewandowskiego, o ile Michniewicz zdecyduje się na grę z dwoma napastnikami, będzie ktoś z tercetu: Arkadiusz Milik, strzelający od czasu do czasu w barwach Juventusu, Krzystof Piątek, próbujący na razie bezskutecznie odnaleźć wielką formę sprzed lat w Salernitanie, oraz Karol Świderski, zawodnik ligi amerykańskiej, który o dziwo w obecnej formie przerósł swoich bardziej znanych i utytułowanych kolegów z napadu.

Podsumowując, reprezentacja Polski na mundialu w Katarze ma szanse na wyjście z grupy, a przeskoczenie 1/8 finału będzie należało potraktować w kategoriach niespodziewanego sukcesu. Taka jest siła naszej reprezentacji, a rolą selekcjonera jest udowodnienie, że potrafi w pełni wykorzystać znakomitą formę kilku pewniaków i dopasować do nich solidnych rzemieślników. Wtedy możemy wierzyć, że pokonanie Meksyku i zajęcie drugiego miejsca w grupie, za Argentyną, leży w naszym zasięgu. Biało-czerwoni, do boju!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Sobota w bibliotece” – zmiana regulaminu zajęć literacko-plastycznych w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Szczytnie
Następny artykułDyskusyjny Klub Książki dla Młodzieży zaprasza na spotkania