Mieszkańcy bloku przy ul. Metzgera 10 w Jaśle po blisko dwóch miesiącach od ewakuacji wrócili do swoich mieszkań. – Gdzie by człowiek nie był, najlepiej jest u siebie. Tutaj jest swój kąt – ciasny, ale własny. Czuję radość w sercu, że po tylu miesiącach takiego cierpienia możemy wejść do siebie – mówi szczęśliwy Artur Konieczny, jeden z mieszkańców.
14 października br. blisko 40 osób mieszkających w bloku przy ul. Metzgera 10 w Jaśle musiało opuścić swoje mieszkania, z uwagi na istniejące zagrożenie zawalenia się budynku. Przyczyną uszkodzenia konstrukcji bloku były prace remontowe prowadzone w lokalu użytkowym znajdującym się na jego parterze, a dokładnie wyburzenie dwóch słupów nośnych budynku. Dla ludzi, którzy musieli pozostawić cały dorobek swojego życia były to dramatyczne chwile, o których jak sami przyznają – nie da się zapomnieć.
Robert Jaworski mieszkający w bloku przy ul. Metzgera 10 nie ukrywa, ż ta sytuacja zupełnie go przybiła. Nie dość, że los go nie oszczędzał, gdyż stracił, syna, żonę, niedawno mamę to jeszcze cała ta sytuacja z blokiem i obawa, że nie będzie miał do czego wracać doprowadziły go do granic wytrzymałości. – Tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć. Jak tak człowiek stał i patrzył na ewakuację tych starszych osób to serce pękało. Mnie z psem przyjął do siebie brat. Siostra też mi pomogła. Gdyby nie rodzina to nie wiem co by ze mną było – mówi pan Robert. – Na początku obawiałem się tego, że w ogóle nie wrócę, ale obiecali nam, że zrobią wszystko, aby tak się stało. Strasznie długo to trwało. Człowiek miał duże nerwy na samą myśl, a ile nocy nie przespał. Ja już nie dawałem sobie z tym wszystkim rady. Jestem znerwicowany i schorowany. Kolejnej ewakuacji chyba nie przeżyję – dodaje.
Mieszkanie kupił z żoną, a dwa lata temu wykonał w nim generalny remont. Pan Robert zdaje sobie sprawę, że przez tę całą sytuację mieszkanie straciło na wartości. – Gdybym chciał to teraz sprzedać to za mieszkanie wezmę grosze albo w ogóle nikt mi tego nie kupi – zaznacza. Dziś cieszy się, że w końcu mógł wrócić do swojego mieszkania, choć w głowie nadal kotłują się myśli, co będzie dalej.
Mieszkańcy bloku przy ul. Metzgera 10 w poniedziałek rano otrzymali informację, że mogą wracać do mieszkań. W godzinach popołudniowych sąsiedzi mijali się z uśmiechem na ustach i radością na swój widok. Nie brakowało życzliwych słów a nawet uścisków.
– Po prawie dwóch miesiącach poza domem wreszcie wracamy do siebie pełni nadziei. Cieszę się, że wracam do swojego kąta. Obawy jednak nadal są i na pewno nie będziemy już żyć spokojnie jak przedtem – mówi Artur Konieczny. – Wydawało mi się, że jestem człowiekiem twardym, ale ta sytuacja mnie przybiła. Człowiek się zastanawiał jak to będzie, jeśli nie pozwolą nam wrócić do mieszkań. Różne rzeczy się słyszało, że klatkę rozmontują, że blok rozbiorą. Te plotki krążyły i one utkwiły nam w głowie. Ludzie bardzo brali to wszystko do siebie, ale mogę powiedzieć, że bardzo dużo ludzkiej dobroci otrzymałem. Jestem również niezmiernie wdzięczny mojej przyjaciółce Agacie, że w dniu ewakuacji przyjęła mnie do swojego domu – podkreśla pan Artur. Docenia również duże zaangażowanie strażaków z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle, którzy przyszli im z pomocą, jak również funkcjonariuszy Policji i Straży Miejskiej pilnujących dniami i nocami ich dobytku. – Gdyby nie oni to wszystko byłoby rozkradzione. Dziękujemy – mówi wdzięczny A. Konieczny. Największy żal ma do Caritasu. – My w tej całej sytuacji byliśmy bardzo biedni. Ciągle słyszy się, że Caritas wspiera ludzi, a my byliśmy właśnie w takiej potrzebie. Nikt się nas nie zapytał, czy potrzebujemy pomocy i to jest przykre – komentuje pan Artur.
Mieszkańcy zapowiadają pozew zbiorowy przeciwko przedsiębiorcy, który zlecił prace remontowe w lokalu użytkowym na parterze bloku. Będą walczyć w sądzie o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę.
id
Napisany dnia: 08.12.2021, 13:05
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS