“Pilnie zatrudnię do posprzątania mieszkania, 50m2 z myciem okien”, “Dam pracę w sprzątaniu”, “Szukam osoby, która posprząta mieszkanie 60 m2” – mimo, że zmagamy się z trzecią falą pandemii koronawirusa, tego typu ogłoszeń w sieci nie brakuje. Na jednej z grup w mediach społecznościowych takie posty publikowane są każdego dnia, a chętnych nie brakuje.
Okazuje się, że w czasie lockdownu nie słabnie popularność wynajmowania firm sprzątających czy zatrudniania osób do pomocy w prowadzeniu domu.
– W ubiegłym roku, podczas pierwszego lockdownu, był kryzys. Ludzie się bali, nie chcieli nikogo wpuszczać do siebie. Teraz jest zupełnie inaczej. Jest bardzo duże zainteresowanie, jeśli chodzi o sprzątanie mieszkań i domów oraz o pranie tapicerki meblowej. Ludzie chyba przyzwyczaili się do sytuacji, wiedzą, z czym się mierzą. Profesjonalne firmy sprzątające noszą maseczki, czasem kombinezony i przestrzegają wszelkich obostrzeń – powiedział Jakub Biesiada, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Firm Sprzątających.
Pani Katarina Klyuka nie narzeka na brak pracy. W rozmowie z WP Kobieta wyznała, że nie stresowała się utratą zarobków, ponieważ nieustannie otrzymywała zapytania, czy ma wolne terminy.
– Stali klienci polecali mnie swoim znajomym, którzy w czasie pandemii chcieli po raz pierwszy skorzystać z pomocy domowej. Czasem muszę odmawiać albo polecać koleżanki, ponieważ nie wyrabiałam się. Zdarzało się, że pracowałam też w niedzielę. Jedna pani powiedziała, że ciągle siedzi w domu, pracuje i ogarnia dzieci, nie chce jej się po prostu sprzątać, woli odpocząć. A ja dzięki temu mam pracę – podkreśla pani Katarina.
Zobacz: Rozstanie? Tak. Tylko oddaj proszę prezenty
Kobieta zwraca jednak uwagę na inną rzecz. Ofert dotyczących pomocy do sprzątania jest wiele, nie tylko tych z polecenia, ale również w różnych grupach w mediach społecznościowych. Problem jest taki, że na rynku robi się coraz gęściej.
– Jest większa konkurencja. Osoby, które straciły pracę, też zaczęły się ogłaszać do sprzątania. Często dają za niskie stawki i wiadomo, że klient wybierze ich, bo taniej. Na szczęście ja i moje koleżanki mamy swoich stałych klientów, do których chodzimy regularnie i możemy zarabiać. W czasie pandemii cały czas pracowałam, z wyjątkiem miesięcznej przerwy, kiedy wyjechałam na Ukrainę. Noszę rękawiczki, dezynfekuje ręce. Teraz przed świętami też jest dużo pracy: okna trzeba umyć, dywany uprać, podłogi pomyć… Niektórzy zatrudniają nas tylko na ten jeden raz – podkreśla pani sprzątająca.
Klaudia Chomicka, właścicielka firmy sprzątającej The Clean Design, również zauważyła, że do jej firmy zgłaszają się kobiety, które chcą zatrudnić się jako panie sprzątające, ponieważ straciły dotychczasową pracę.
– Jest większe zainteresowanie, głównie wśród osób, które ze sprzątaniem nigdy nie miały styczności. Teraz każdy łapie się wszystkiego, co może. Jeśli chodzi o sprzątanie, jest to złudne, bo to wcale nie jest taka łatwa praca jak mogłoby się wydawać – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Biesiada podkreśla, że klienci coraz częściej stawiają na jakość, a w dobie pandemii zwracają uwagę na maseczki i środki ochrony osobistej.
– Klienci bardzo stawiają na jakość. Chcą, aby usługa została wykonana dobrze. Zdarzało się, że ktoś zatrudnił kogoś bez umowy, bez doświadczenia, a potem miał np. zniszczoną armaturę w łazience. Docierały do nas głosy, że sprawy kończyły się nawet w sądzie. Teraz klienci wiedzą na co zwracać uwagę i częściej wybierają profesjonalistów.
Przeczytaj: Zdalne nauczanie pierwszoklasistów. “To raczej zajęcia z rodzicami z udziałem dziecięcej publiczności”
Iga nie zrezygnowała z usług pani sprzątającej na czas pandemii. Pani Ela przychodziła do niej regularnie.
– Podczas pierwszego lockdownu rzeczywiście nasz kontakt był ograniczony, a sprzątanie domu ogarnialiśmy z mężem. Później jednak porozmawialiśmy z panią Elą i wspólnie ustaliliśmy, że kontynuujemy naszą współpracę. W zasadzie od jesieni przychodzi do nas regularnie co dwa tygodnie, aby nam pomóc z prowadzeniem domu. Mamy dwójkę dzieci, oboje pracujemy zdalnie, jesteśmy przytłoczeni i zestresowani, dlatego pomoc pani Eli jest nieoceniona – mówi kobieta w rozmowie z Wirtualną Polską.
Poza tym pojawił się jeszcze jeden aspekt, o którym wspomina Iga.
– Nie utraciliśmy pracy, nasza sytuacja finansowa nie uległa praktycznie zmianie, więc nie chcieliśmy zabierać tej pracy innym. Jesteśmy świadomi zagrożenia i wiemy, jaka jest sytuacja w Polsce i na świecie. Niedawno oboje z mężem przeszliśmy koronawirusa, o wszystkim poinformowaliśmy też panią Elę, która nie miała żadnych objawów – kwituje.
Monika spod Warszawy również nie zrezygnowała z usług pani sprzątającej.
– Rzeczywiście częstotliwość naszych spotkań zmalała, ale wciąż korzystam z pomocy domowej. Również teraz przed świętami, choć spędzę je w mocno okrojonym składzie. Lubię mieć czysty dom, a po prostu nie mam na to czasu. Wszyscy próbujemy jakoś odnaleźć się w nowej rzeczywistości – mówi.
Czy spotkanie w mieszkaniu z osobą sprzątającą jest ryzykowne?
– W obecnej sytuacji każdy kontakt, nie tylko z obcą osobą, niesie za sobą ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa, dlatego tak ważne jest, aby unikać wszystkich zbędnych kontaktów, a takim właśnie są w mojej opinii kontakty z firmami czy osobami sprzątającymi. W sytuacji kiedy dziennie w Polsce odnotowujemy ponad 30 tys. zakażeń, nie ma znaczenia, czy jest to pani sprzątająca, kosmetyczka czy kurier. Każdy kontakt bez zachowania reżimu sanitarnego jest czynnikiem do potencjalnego zakażenia – kwituje w rozmowie z WP Kobieta pielęgniarz, Krystian Łyszkowski.
Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: [email protected]
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS