Przed meczem z Grekami Luis Enrique przestrzegał swoich piłkarzy: – “W gronie drużyn jadących na mundial zawsze kogoś sensacyjnie brakuje”. Selekcjoner apelował o koncentrację, a zawodnicy nie stanęli na wysokości zadania. Niespodziewanie zremisowali z Grekami (1:1). Gdy poprzedni raz w 1972 roku rozpoczęli kwalifikacje mundialu od remisu, to nie pojechali na turniej. Teraz taki scenariusz trudno sobie wyobrazić, ale Hiszpanie zobaczyli, że na awans trzeba będzie zapracować.
Hiszpania – Grecja: potwierdziła się największa wada naszych rywali na Euro
I choć La Roja nie zagrała w Granadzie meczu złego, bo w pełni zdominowała Greków, to potwierdziło się, że najgłębsze problemy tej ekipy leżą w obu polach karnych. We własnym, Hiszpanie mają tendencję do pakowania się w kłopoty. Potknięcie drużyny wynikało z potknięcia Inigo Martineza, do którego doszło akurat w momencie, gdy Grecy ten jeden, jedyny raz pojawili się pod bramką Unaia Simona, a strzał Anastasios Bakasetas z jedenastu metrów był jedynym oddanym przez gości. Z drugiej strony, gospodarze mieli aż 80 proc. posiadania piłki, jednak nie przekładało się to na klarowne okazje. Ich tworzenie to pięta achillesowa Hiszpanów. Aby zdobyć bramkę, potrzebowali błysku geniuszu Koke i Alvaro Moraty, który popisał się fenomenalnym przyjęciem piłki i pokazał, że gdy obdarzy się go zaufaniem, to jest w stanie grać na naprawdę wysokim poziomie.
Szklanka do połowy pełna, czy do połowy pusta?
Po remisie z Grekami, szklanka może być albo do połowy pusta (słaby wynik na start eliminacji, kolejne potknięcie po jesiennych wpadkach ze Szwajcarią czy Ukrainą), albo do połowy pełna, bo wreszcie widać fundament, na którym chce budować Luis Enrique. W czwartek od pierwszej minuty zobaczyliśmy dziewięciu piłkarzy z jedenastki z listopadowego 6:0 z Niemcami. Dwie zmiany wynikały z konieczności – kontuzjowanych Pau Torresa i Sergiego Roberto zastąpili Eric Garcia oraz Marcos Llorente. La Roja ma solidny fundament i gigantyczny margines poprawy, bo trudno wyobrazić sobie, by kolejny raz zagrała tak słabo.
Jak zagrają Hiszpanie, tego nie wie nikt. Sztab Luisa Enrique monitoruje ponad 200 piłkarzy!
Nie zmienia to jednak faktu, że casting Luisa Enrique trwa. W starciu z Grekami dał on szansę debiutu 19. i 20. piłkarzom za swojej kadencji – Pedriemu i Bryanowi Gilowi, którzy prawdopodobnie zostaną w kadrze na dłużej. Szczególnie ten drugi błysnął, imponując techniką i dając drużynie choć trochę szybkości. A w starciach z Gruzją (28.03) i Kosowem (31.03) okazję do pierwszego występu w narodowych barwach dostać mogą kolejni nowicjusze – Pedro Porro i Robert Sanchez, który był największą niespodzianką w składzie La Roja.
Powoływanie zawodników anonimowych dla szerokiej publiczności to specjalność Luisa Enrique, który przed nikim nie zamyka drzwi do kadry. Na obecnym zgrupowaniu jest tyle samo piłkarzy Realu Madryt, co Eibaru, Sportingu CP czy Brighton. Jak podaje dziennik “El Mundo”, sztab Lucho monitoruje sytuację ponad 200 zawodników! – W każdym tygodniu mamy co najmniej jedną wideokonferencję, na której rozmawiamy o kadrowiczach. Zanim podejmiemy temat danego piłkarza, obserwujemy go w trzech lub czterech spotkaniach. W okresie, gdy nie gra reprezentacja, jednym zawodnikom przyglądamy się bardziej intensywnie, innym mniej, ale poświęcamy na to mnóstwo czasu – wyznał selekcjoner. System działania jest prosty: na podstawie twardych danych (pozycja, liczba rozegranych minut, gole, średnia celnych podań, parad, itd.) wybierają piłkarzy, którzy mogliby pasować do pożądanego przez reprezentację profilu. Następnie przychodzi czas na dogłębną analizę na podstawie wideo i decyzję ws. powołania do kadry.
“Guardiola zatrudnił astrofizyków? My aż tak daleko nie pójdziemy”
Jak informuje “El Mundo”, od czasu przejęcia rządów przez Luisa Rubialesa, hiszpańska federacja zrobiła duży krok do przodu pod względem technologicznym. Sztab Luisa Enrique ma do dyspozycji wszystko, czego zapragnie, zaczynając od platform skautingowych (inStat, WyScout), przez zaawansowane systemy kamer aż po konsultacje ze specjalistami z całego świata, dzięki czemu Hiszpanie czuwają, by nie przegapić żadnej nowinki. Nad obserwacją kadrowiczów pracuje siedem osób. – Słyszałem, że Pep Guardiola zatrudnił astrofizyków. My nie pójdziemy aż tak daleko – powiedział w środę Luis Enrique. Ale kroki w stronę analityki są ewidentne, co widać nawet po zatrudnieniu przez niego dwóch osób mających doświadczenie w przetwarzaniu danych (trener bramkarzy Jose Sambade i asystent Aitor Unzue, syn Juana Carlosa).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS