“Wonder Woman: Martwa ziemia” to komiks, który nie bez powodu porównywany jest przez niektórych fanów do takich marek jak Fallout, Mad Max czy innych postapokaliptycznych produkcji. Diana, która gra tutaj pierwsze skrzypce, przespała w kapsule hibernacyjnej kilkaset lat. Nie wie dlaczego się w niej znalazła, co stało się z jej mocami, które wyraźnie osłabły oraz jaki kataklizm nawiedził ziemię. Planeta została bowiem doszczętnie zniszczona, ludzi, którym udało się przeżyć, atakują zmutowane bestie, a cały nasz gatunek jest zagrożony wyginięciem znajdując schronienie w ostatnich enklawach rządzonych twardą ręką.
Daniel Warren Johnson zadbał o dobry scenariusz, pełen zwrotów akcji, szokujących dla fanów DC scen i retrospekcji, które pokazują jak upadał świat i co stało się z superbohaterami. Momentami to prosta, ale niesamowicie wciągająca opowieść. To komiks brutalny, w którym nie brakuje scen rozpruwania przeciwników, a udało się również oddać klimat beznadziei ludzkiej egzystencji, która narażona na kolejne ataki hord potworów staje się bezradna. Wonder Woman, która po przebudzeniu ratuje młodą dziewczynę ze szponów mutanta staje się dla boleśnie okaleczonej ludzkości szansą na odrodzenie. Jednak z czasem zrozumie, że każda ze stron konfliktu ma coś na sumieniu i nie wszystko jest tak oczywiste jak się z początku wydaje.
Znakomicie udało się naszkicować portrety kolejnych postaci. Osłabiona i pozbawiona części swoich mocy Diana naraża życie walcząc z potworami i własnym zagubieniem. To postać, która bez superbohaterskiej aury przypomina wręcz żeńską wersję Thorgala. Momentami czuć też klimat recenzowanego już u nas “Ostatniego rycerza na Ziemi”, choć fabularnie jest to komiks po prostu lepszy, bardziej spójny i przede wszystkim lepiej przemyślany. Bohaterka postawiona zostaje w zupełnie nowej roli, musi zmierzyć się z demonami przeszłości, wybrać stronę konfliktu, a nawet odwiedzić zniszczoną Temiskirę poznając kolejne, mroczne sekrety upadłego świata i Amazonek. Ludzie nie są w tej historii czarno biali i nawet dyktator i władca enklawy mający na sumieniu mniejsze i większe zbrodnie może okazać się kimś, kto po prostu rozumie specyfikę nowego ładu świata niezbędną do utrzymania wszystkiego w ryzach. A moralność nie zawsze idzie w parze z przetrwaniem.
Dzięki tak dobremu nakreśleniu postaci i bezwzględnego świata, komiks czyta się za jednym posiedzeniem. Choć całość składa się z blisko 200 stron, kolejne sceny na długo zapadną Wam w pamięć. Zwłaszcza, że ciężko tu nawet określić kto jest zły, a kto dobry, a sama Diana również ma z tym problem borykając się z wyrzutami sumienia. Fakt, że Daniel Warren Johnson nie musiał przejmować się kanonem sprawił, że dostaliśmy nieszablonową historię, w której autor mógł pokazać superbohaterów w nieco innym świetle przenosząc nas daleko w przyszłość, ale jednocześnie zdradzając kolejne tajemnice za pomocą retrospekcji wklejając w historię znane postacie. Czasami chciałoby się niektóre wątki nieco rozwinąć, czasami zbyt szybko w postaciach zachodzą znaczące zmiany zachowania i zastosowane skróty mogą lekko razić, ale to naprawdę niewielka rysa na tej niezwykle wciągającej historii.
Zachwyca również kreska, rozmach i skala niektórych rysunków. Styl jest dość specyficzny, ale zyskuje zwłaszcza w przypadku dużych kadrów ukazujących ponury świat i sceny walk z mutantami. Dynamika niektórych ujęć wypadła rewelacyjnie, a komiks spodoba się też czytelnikom, którzy lubią w takich opowieściach wartką akcję. Osobiście jestem taką formą ukazania postapokaliptycznej ziemi zachwycony, nawet jeśli momentami twarze bohaterów wydają się lekko karykaturalne. Mike Spencer zadbał o świetnie dobraną kolorystykę, podkreślającą mroczny, depresyjny nastrój upadku świata. Oryginalną stylistykę komiksu wydanego w twardej oprawie wzbogaca też większy, niestandardowy format (216x276mm), galeria okładek oraz szkicownik rysownika.
“Wonder Woman: Martwa ziemia” to powiew świeżości w komiksach o słynnej Amazonce. Ukazujący Dianę jako postać wątpiącą w swoje czyny, niepewną własnych wyborów i postawioną wręcz między młotem a kowadłem. I z arsenałem broni, który wydaje się wręcz “obrazobójczy”. Polecam gorąco.
Wydawca: Egmont Polska
Scenariusz: Daniel Warren Johnson
Rysunki: Daniel Warren Johnson, Mike Spicer
Liczba stron: 200
Format: 216×276 mm
Oprawa: twarda
Cena okładkowa: 79,99 zł
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS