Na Żoliborzu wszystko poszło nie tak. Najpierw tuż przed godz. 14 transportujący broń powstańcy natknęli się na niemiecki patrol, więc strzelanina rozpoczęła się dobre trzy godziny niż w innych częściach miasta.
Walka nie została rozstrzygnięta i Polakom udało się wycofać, Niemcy jednak ściągnęli w rejon pl. Wilsona znaczne siły. Nie spodziewając się ich, wpadł na nie o 15.30 Batalion AK im. Jarosława Dąbrowskiego i rozpoczęła się regularna bitwa. Niemcom nie udało się go rozbić, ale stało się jasne, że z elementu zaskoczenia nic nie wyszło i o godz. 17, kiedy wybiła godzina W, na Żoliborzu powstańcy nie osiągnęli żadnego z wyznaczonych wcześnie celów.
W tym jednak momencie doszło do sytuacji bardzo osobliwej. Nie widząc szans w walce z takimi siłami Niemców, Polacy wycofali się do Puszczy Kampinoskiej. Wycofali się jednak również Niemcy, którzy uznali, że wypadki żoliborskie były celowym manewrem, mającym odciągnąć ich uwagę od ważniejszych punktów uderzenia. Kiedy więc 4 sierpnia na wyraźny rozkaz „Montera” powstańcy z Kampinosu wrócili na dzielnicę, zajęli ją już niemal bez walki. 5 sierpnia 1944 roku powstała Rzeczpospolita Żoliborska – niepodległy kawałek Warszawy, wśród toczących się wszędzie zażartych walk.
Republika marzeń
Otoczony ze wszystkich stron umocnieniami niemieckimi , Żoliborz stanowił odrębną jednostkę obronną. Powoli życie zaczęło się w pewnym sensie stabilizować. Naloty lotnicze i ostrzeliwania artyleryjskie trwały przez cały czas, ale nie wyrządzały zniszczeń uniemożliwiających normalne funkcjonowanie życia powstańczego Żoliborza. Powstała więc samoistna organizacja życia, i to zarówno od strony wojskowej, jak i cywilnej
— pisał historyk, varsavianista Krzysztof Dunik-Wąsowicz
Od strony wojskowej największym problemem dowodzącego tu „Żywiciela” było utrzymanie dyscypliny, co jednak zasadniczo sprowadzało się do wydania zakazu przebywania „strzelców, podoficerów i podchorążych” na kwaterach kobiecych – słabo zresztą respektowanego, skoro w czasie powstania odbyły się tu dwa śluby, a plotki o romansach rozchodziły się w tempie błyskawicy. Poza tym codziennie odbywały się ćwiczenia, służba patrolowa, a nawet musztra. Ataków na pozycje nieprzyjacielskie nie planowano, bo brakowało broni, a poza tym Niemcy również nie atakowali – bo choć jedna spokojna dzielnica we wrzącym mieście była również im na rękę. Żywności nie brakowało. Po pierwsze, zgromadzono wcześniej znaczne zapasy. Po drugie, dzięki ogródkom działkowym posiadano stały dopływ warzyw i owoców, a w na wpół wiejskich okolicach Burakowa były nawet krowy.
Wobec chwilowego braku zagrożeń, rozkwitło życie kulturalne. Najwięcej działo się w okolicach ul. Krasińskiego. Pomijając, że tu właśnie mieścił się główny sztab powstańczy, również tutaj ulokowała się redakcja „Jawnutki” – wydanego od 12 sierpnia pisemka dla dzieci. W składzie redakcyjnym znalazła się m.in. Maria Kownacka – autorka m.in. „Plastusiowego pamiętnika”. Tu również powstał dla dzieciaków teatrzyk lalkowy.
Ale narzekać nie mogli również dorośli. W sali kinowej na ul. Suzina, tam gdzie dziś odżywa kino „Tęcza”, odbywały się koncerty. Tak samo w świetlicy klasztoru ss. Zmartwychwstanek, gdzie dodatkowo organizowano wieczorki poetyckie, wykłady, pogadanki. Zasadniczo dominował repertuar klasyczny, ale nie zabrakło także debiutów. Tu właśnie Bronisław Lewandowski przedstawił swój „Marsz” – szybko uznany za nieoficjalny hymn Rzeczpospolitej Żoliborskiej.
Zadbano również o dostęp do najświeższych informacji. Wydawano tu „Biuletyn Okręgu IV PPS i OWPPS” , „Wiadomości Radiowe”, „Nowiny żoliborskie” i „Dziennik Radiowy AK XXII (II) Obwodu” – oficjalny organ dowództwa. W tym ostatnim swoje pierwsze dziennikarskie kroki stawiał Olgierd Budrewicz – późniejszy wybitny varsavianista, pisarz i podróżnik.
Była to więc prawdziwa republika: z władzą wojskową i cywilną, sądownictwem i mediami, a nawet hymnem. Zabrakło tylko waluty, chociaż i o niej myślano. Rozważano wprowadzenia bonów, które mogłyby zastąpić niechętnie przyjmowany przez kupców banknot 500 zł – w wojennej zawierusze zabrakło po prostu drobniejszych pieniędzy, którymi można by wydawać resztę.
Marzenie kontra rzeczywistość
Oficjalnie Rzeczpospolita Żoliborska upadła 30 września 1944 roku, ale w praktyce źle było już wcześniej. Wraz z sukcesami niemieckimi i tu nasilał się ostrzał, malała ilość jedzenie, w końcu brakowało wody. Pojawiły się choroby. Pod koniec września niepodległe terytorium ograniczało się już do niewielkiego skrawka dzielnicy, przylegającego do Wisły. Rzeczpospolita Żoliborska upadła, ale udowodniła, że kilkuletnia okupacja w najmniejszym stopniu nie zmieniła mieszkańców Warszawy.
Cykle historyczne
Setki akcji warszawskiego podziemia AK, które opisujemy regularnie w portalu wPolityce.pl i na łamach tygodnika „Sieci” przy wsparciu LINK 4, wyraźnie dowodzą, że mimo wojennej zawieruchy dosłownie traktować należy słowa naszego hymnu: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Także ta codzienna, zwyczajna Polska – także ta, która pchnęła Powstańców do stworzenia wolnego skrawka Warszawy i namiastki zwykłego życia w wolnej Polsce.
Dzięki współpracy z Link4 opisujemy te chwile chwały. Polecamy też cykl Wielkie Polki – poświęcony wciąż niedocenianej roli kobiet w dziejach Polski.
Wojciech Lada
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS