Wspólnota Anonimowych Alkoholików działa w Tychach już od 35 lat. Choć minęło tyle lat, to nadal pamiętają jak to się zaczęło. Lata 80. wiązały się z pewnego rodzaju społecznym przyzwoleniem na spożywanie alkoholu, chociażby w trakcie pracy. Była to niechlubna norma, element polskiej kultury picia, który wielu ludzi sprowadził w szpony nałogu i choroby alkoholowej. Wówczas w Tychach pomocy szukano przede wszystkim w poradni przeciwalkoholowej. Stamtąd można było trafić na odwyk. Pozostawało pytanie – co dalej?
– Po wyjściu z odwyku zmieniła się moja filozofia życiowa. Już nie wierzyłem w to, że życie to chaos i suma przypadków. Dostrzegłem w nim sens. Uznałem, że skoro jestem alkoholikiem, a żadnej grupy wsparcia w Tychach nie ma, to muszę coś z tym zrobić. Pojechałem do przychodni przeciwalkoholowej, która mieściła się wówczas przy ul. Wojska Polskiego, do znajomego psychologa– Pawła Kasprzyka. Powiedziałem mu o moim planie. Zaproponował, żeby pierwsze spotkania odbywały się w jego gabinecie. Obdarzył mnie dużym zaufaniem, za co jestem wdzięczny. Można powiedzieć, że Paweł był pierwszą z „dobrych dusz”, które stanęły na drodze do powstania naszej wspólnoty w Tychach – wspomina Janek, inicjator tyskiej wspólnoty AA. Na początku Grupa „Wsparcie” liczyła kilka osób, ale dosyć szybko się rozrosła i trzeba było szukać nowej siedziby. Tak, po kilku miesiącach, członkowie AA znaleźli swoje miejsce w salkach przy parafii pw. św. Marii-Magdaleny.
– Wspólnota AA opiera się na programie 12 Kroków. Można w nich znaleźć odpowiedź nie tylko na pytanie jak żyć bez nałogu, bo właściwie zamiast alkoholu można wstawić w nie dowolne słowo, które wyraża coś, co ciągnie nas w dół. Niektórzy na początku bywają sceptyczni, ponieważ w treści 12 Kroków często pada stwierdzenie „Bóg”. Nie trzeba być jednak wierzącym – chodzi o uznanie pewnej siły wyższej i przede wszystkim naszej bezsilności wobec alkoholu. Nieoceniona jest także sama obecność osób, które przeszły tą samą chorobę i rozumieją, co czujemy – mówi Janek – Wiele razy próbowałem sam przestać pić, nie chciałem już krzywdzić i czułem, że to może skończyć się tragicznie. W tamtym czasie dowiedziałem się, że dzięki Programowi 12 Kroków AA około 3 milionów alkoholików z blisko 100 krajów zachowuje trzeźwość i po prostu żyje. To był fakt, którego nie mogłem zakwestionować.
– Dla mnie to po prostu sposób na życie. Myślę, że obecnie jestem tego bardziej świadomy, niż na początku zdrowienia. Wtedy byłem bardzo sceptyczny. Dzisiaj z pełną świadomością stwierdzam, że dzięki Programowi jestem szczęśliwy, mimo różnych życiowych sytuacji. Wspólnota AA jest lustrem. Nie jest łatwo przed nim stanąć i zobaczyć swoje błędy, ale tylko w taki sposób można je naprawić – dodaje Rysiek, jeden z pierwszych członków tyskiej wspólnoty AA.
W 1990 roku grupa wsparcia przeszła do salek przy parafii św. Krzysztofa. W tym miejscu działa już od 33 lat. Większość podobnych grup działa właśnie w rejonach salek kościelnych ze względu na stosunkowo niski czynsz – wspólnoty są bowiem samodzielne i samofinansujące się. To grupy działające w sposób zorganizowany, choć nie są organizacją samą w sobie. Obecnie tyska Wspólnota AA składa się z 10 grup. Jedynym warunkiem uczestnictwa w spotkaniach – mityngach – jest chęć zaprzestania picia.
– W dzisiejszych czasach można powiedzieć, że trzeźwość jest podana na tacy. Jest Internet, wspólnoty, poradnie, szpitale, specjaliści i przede wszystkim – świadomość szkodliwości alkoholu. Wachlarz literatury na temat uzależnień też jest bardzo szeroki, bo kiedy zaczynaliśmy, mieliśmy do dyspozycji tylko dwa tytuły – mówi Janek.
– Efektywne leczenie to połączenie pomocy specjalistów, dzięki którym zyskuje się świadomość, że jest to choroba oraz spotkań z ludźmi, którzy rozumieją targające nami emocje. Alkoholik musi sam zrozumieć swój problem, coś musi się w nim zmienić. Wspólnota działa, co można wytłumaczyć banalnie prostą analogią – jeśli mnie kiedyś bolał ząb i ty przeżyłaś to samo, to oboje wiemy, co to znaczy. Gdyby jednak było tak, że mnie boli ząb, a ty nigdy tego nie doświadczyłaś, to nie będziesz sobie w stanie tego wyobrazić. Chodzi więc o współodczuwanie i świadomość, że ktoś dokładnie wie, co przeżyliśmy. Na tym buduje się więź między alkoholikami – stwierdził Rysiek. – To wspólnota doświadczeń. Wszyscy jesteśmy inni, ale tak naprawdę działamy podobnie – uzupełnia Janek.
Tyska Wspólnota AA działa niezmiennie od 35 lat, ale zmienia się model picia. Jak potwierdzają jej członkowie, jako społeczeństwo przeszliśmy od spożywania alkoholu w pracy, czy w osiedlowych barach do picia w zaciszu domowym. Alkohol jest stosunkowo tani i wszechobecny, może wydawać się łatwym sposobem na relaks. Sposób spożywania jest inny, na co wpływ miała też izolacja społeczna w czasie pandemii, ale problem i choroba – ta sama. Dotyka ciało, umysł i duszę. Pomoc jest na wyciągnięcie ręki. Warto pamiętać także o bliskich osoby uzależnionej, które również są uwikłane w jej chorobę i potrzebują pomocy, którą mogą znaleźć we wspólnotach zrzeszających osoby współuzależnione lub z syndromem Dorosłego Dziecka Alkoholika (DDA).
– Czuję się wolny. Co to dla mnie znaczy? Mam możliwość wyboru. Kiedyś całe życie było podporządkowane przymusowi picia. Wolność odnalazłem w AA, bo mogłem uwierzyć w to, w co chciałem. Nikt do niczego mnie nie zmuszał ani nie nakłaniał – podsumował Rysiek – Otwarła się przede mną droga. Każdy może na nią wejść.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS