A A+ A++

Lewis Hamilton zaskoczył wszystkich ogłaszając jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2024 swój transfer do Ferrari. Toto Wolff znalazł się wtedy w dość kłopotliwym położeniu, musząc szukać jego następcy. Jak się jednak okazuje wszystko trwało znacznie krócej niż można się było spodziewać.

Przez ostatnie pół roku Kimi Antonelli był łączony z zespołem Mercedesa przy każdej możliwej okazji, ale potwierdzenia tej informacji cały czas brakowało. Mercedes potwierdził angaż młodego kierowcy dopiero podczas weekendu wyścigowego na Monzy.

Wcześniej otwarcie spekulowało się, że Toto Wolff może chcieć skorzystać z okazji do przechwycenia usług Carlosa Sainza, ale te też zostały rozwiane w trakcie przerwy wakacyjnej.

Szef Mercedesa prowadząc swoją medialną grę z Red Bullem, otwarcie kusił Maksa Verstappena. Plotki w pewnym momencie przybrały na sile, a media chętnie rozpisywały się o “luce” w kontrakcie Holendra, która mogłaby umożliwić taki transfer.

Scenariusz ten także się nie zrealizował, ale Wolff potwierdził bezpośrednie rozmowy z menadżerem i ojcem trzykrotnego mistrza świata na ten temat. Ostatecznie angaż u boku George Russella przypadł młodziutkiemu Włochowi, Kimiemu Antonellemu i jak się okazuje nie trwało to aż tyle czasu ile trzeba było czekać na oficjalny komunikat w tej sprawie.

“Namyśliłem się już pięć minut po tym, jak Lewis Hamilton powiedział mi, że idzie do Ferrari” mówił Wolff podczas weekendu o GP Włoch. “Oczywiście rozważaliśmy inne opcje, a ja nie przekreślałem również możliwości pozyskania Maksa, biorąc pod uwagę to co działo się w Red Bullu.”

“Ale instynktownie, to skład, jakiego zawsze chciałem, biorąc pod uwagę to jak wszystko przyspieszyliśmy z Kimim i wszystko co się z tym wiązało. Niemniej od razu tego chciałem.”

Sam Antonelli przyznał, że o oficjalnej decyzji w tej sprawie dowiedział się znacznie później.

“Zaraz po ogłoszeniu Lewisa wiele rozmawiałem z Toto i zespołem” mówił pytany o przebieg wydarzeń z jego punktu widzenia. “Z mojej jednak strony, najważniejsze było spisywanie się w F2, a także podczas TPC [testów starszych generacji bolidów, organizowanych prywatnie przez Mercedesa]. Moim celem zawsze było pokazanie osiągów, a potem musiałem tylko czekać.”

Zespół Mercedesa wprowadzając do F1 George Russella skorzystał z współpracy z Williamsem, gdzie Brytyjczyk mógł przez kilka lat szlifować swoje umiejętności w oczekiwaniu na fotel w fabrycznej ekipie. Tym razem jednak zrezygnował z takiej opcji i postanowił bezpośrednio dać szansę zaledwie 18-letniemu kierowcy.

Szansa jaką ma przed sobą Antonelli jest ogromna, ale wiąże się z nią również duże ryzyko. Czy włoski kierowca zdoła to udźwignąć czas pokaże. Toto Wolff obecnie dziękuje jednak Gwenowi Lagrue, który dowodzi akademią młodych kierowców Mercedesa za wyszukanie tak utalentowanego zawodnika już w czasach jego startów w kartingu.

“Myślę, że większość zasług należy się Gwenowi Lagrue i jego zespołowi, który zarządza naszym programem juniorskim, ponieważ są w stanie wyszukiwać talenty już od bardzo wczesnego wieku” mówił Wolff.

“My, jako Mercedes, nie znaleźlibyśmy Kimiego. Miał 11 lat, a my widzieliśmy wyniki na torze i oczywiście współpracowaliśmy z zespołami kartingowymi.”

“Jeśli chodzi o George’a, to on właściwie nas znalazł, ubrał swój najlepszy garnitur i przyszedł do mojego biura z prezentacją w PowerPointcie!”

“Teraz, w przypadku Kimiego, to Gwen go znalazł. Więc dobrze, że jesteśmy teraz tutaj, w 2024 roku, z dwoma bardzo poważnymi juniorami, których mogliśmy wspierać od najwcześniejszych etapów ich kariery.”

“George spełnił wszystkie wymagania, wygrał wszystkie niezbędne mistrzostwa. Teraz to samo zrobił Kimi.”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRuch kolejowy w Katowicach został przywrócony
Następny artykułStypendium szkolne dla uczniów. MOPS przypomina też o innych formach wsparcia