Samorządy mają obowiązek zapewnić ciepło i prąd – uważa rząd i przerzuca na wójtów, burmistrzów i prezydentów dystrybucję węgla. – Najpierw premier sam apeluje, żeby węgla nie kupować, bo go nie zabraknie, potem sztucznie ustala cenę, za którą nie można go kupić, a teraz to gminy chce się obarczać problemami z dostawą węgla i straszy konsekwencjami – mówi Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza.
Rządowa propozycja, aby samorządy uczestniczyły w sprzedaży węgla dla swoich mieszkańców, nie spotkała się z pozytywnym odzewem wójtów i burmistrzów miasteczek. Głównie z powodu politycznych podtekstów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, którzy przekonywali, że dostarczanie ciepła i prądu to obowiązek samorządów a potem straszyli konsekwencjami wójtów i burmistrzów, którzy się z tego „obowiązku” nie wywiążą.
– Najpierw premier sam apeluje do Polaków, żeby węgla nie kupować, bo go nie zabraknie, potem sejm uchwala cenę węgla, za którą nie można go kupić, a na końcu wyjdzie, że to przez gminy ludzie tego węgla nie dostaną – mówi Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza.
Burmistrz, podobnie jak wszyscy wójtowie, dostał pismo ze spółki PGE Paliwa z propozycją współpracy. Firma apeluje, żeby funkcjonujące na terenach samorządów spółki komunalne rejestrowały się jako „pośredniczące podmioty węglowe”. Dzięki temu będą mogły kupować węgiel sprowadzany przez PGE Paliwa i sprzedawać go mieszkańcom. Proponowana cena węgla to ok. 2100 zł netto (plus VAT) za tonę. Spółka będzie mogła kupić co najmniej 25 ton lub wielokrotność tej ilości. Ale będzie musiała go sprowadzić na własny koszt.
– Większość wiejskich gmin nie ma spółek komunalnych i nie ma zaplecza, pracowników, maszyn. Niektóre nie mają nawet utwardzonego placu, na którym mogłyby ten węgiel zgromadzić – mówi H. Zonik. – Próbuje się zrzucić na nas odpowiedzialność. Mieszkańcy będą mieli pretensje, że gminy się nie włączają do tego programu. Ale jak mają to zrobić, skoro nie mają do tego warunków?
– Jeżeli będą przepisy, które umożliwią samorządom sprzedaż węgla, to nasza spółka komunalna, tj. Gminny Zakład Obsługi, przystąpi do tego programu, aczkolwiek jest tutaj wiele pytań i wątpliwości – mówi Wojciech Sawa, wójt Dorohuska. Dorohusk jako jedna z nielicznych gmin w powiecie chełmskim ma własną spółkę komunalną. Takie przedsiębiorstwa działają jeszcze w Rejowcu Fabrycznym i Rudzie-Hucie.
– Na razie jednak nie mamy możliwości prawnej, żeby kupić węgiel, ale już wiadomo, że do ceny jego ewentualnej sprzedaży będziemy musieli doliczyć koszt transportu a potem załadunku lub dowozu do odbiorców – mówi W. Sawa.
Tymczasem premier Mateusz Morawiecki zapowiada, że chce, aby cena węgla nie przekroczyła 2 tys. zł i za tyle powinny sprzedawać go samorządy. Różnicę rząd ma potem rekompensować gminom.
– Premier proponuje zwrot różnicy w cenie zakupu, ale gdzie pozostałe koszty? – pyta Tadeusz Górski, burmistrz Rejowca. – Przecież żeby tym węglem handlować, to potrzeba go najpierw przywieźć, mieć sprzęt, żeby rozładować, zatrudnić stróża, który będzie pilnował placu, bo w nocy przyjdą i rozkradną. Trzeba też opłacić wagowego, kogoś do obsługi sprzedaży, opłacić wynajem placu. W naszym przypadku to nierealne przedsięwzięcie, bo nie mamy własnej spółki komunalnej, nie mamy terenu, na którym moglibyśmy składować węgiel. Ale w naszym miasteczku są dwa składy opału i to do nich można skierować tę ofertę, a my jako gmina możemy pomóc organizacyjnie.
Do programu zakupu węgla zamierza też miasto Chełm. – Trwają rozmowy i procedury organizacyjne. O szczegółach będziemy informować – mówi Damian Zieliński z chełmskiego magistratu. (bf)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS