Wiele kobiet nie chce rozmawiać. Mówią, że się wstydzą. Co ciekawego można powiedzieć o życiu, które zawęziło się do czterech ścian pokoju w akademiku?
Na dziedzińcu dawnego akademika przy ul. Franciszkańskiej w Katowicach spotykam się z małżeństwem z trójką dzieci. Dwaj chłopcy: Mykoła i Kiryło grają z ojcem w piłkę. Przyjechał do nich w odwiedziny, nie widzieli go od ośmiu miesięcy. Ma prawo wyjechać na urlop z Ukrainy, żeby odwiedzić dzieci w Polsce, ale pierwszy raz skorzystał z tego przywileju.
Nie ma mowy o powrocie do domu
Lubow, jego żona, opowiada mi, jak sobie radzą bez niego w Polsce. – Niemal natychmiast poszłyśmy do pracy. Jestem tu z moją mamą. Gdy pracowałam na porannej zmianie, mama zajmowała się dziećmi. Potem ona szła do pracy, a ja zostawałam z dziećmi – mówi kobieta. – Nawet przez sekundę nie pomyślałam, że mogłabym tu żyć na garnuszku państwa. Zarabiam.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS