„Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław ojczyznę miłą! W dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę swą siłą” – ta modlitwa sformułowana przez Franciszka Karpińskiego w najpiękniejszej polskiej kolędzie jest szczególnie adekwatna dziś, gdy rozpoczynamy świętowanie Narodzenia Pańskiego w zupełnie innej sytuacji niż w poprzednich latach.
Żyjemy w cieniu wojny, przy wigilijnym stole wielu z nas zasiądzie ze swoimi gośćmi z Ukrainy, którzy uciekli przed rosyjską barbarią. Łamiąc się opłatkiem będziemy sobie jak nigdy wcześniej w naszych pokoleniach życzyć pokoju. Jego zburzenie tak bardzo kosztowało już nas samych, a nasi bracia Ukraińcy doświadczyli tego na nieporównywalnie większą skalę.
W polskich domach jest ciepło, stoły będą suto zastawione, nawet jeśli każdą złotówkę w czasie świątecznych zakupów oglądamy uważniej. Ale nauczyliśmy się w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy, że nie jest to nam dane na zawsze. Diabeł z Kremla nie próżnuje, zdjął maskę i rozpoczął swój danse macabre, wobec którego nikt nie może się czuć bezpiecznie.
Wzmacnianie armii
Dlatego co roztropniejsze rządy przeformułowały swoją politykę. Od ułudy wiecznego dobrobytu przechodzą do pospiesznego wzmacniania siły militarnej, koszty mają tu znaczenie drugorzędne, bo dziś mądrość polityków wyraża się w świadomości, że tylko potęga wojskowa jest gwarantem suwerenności. Nie wymarzone wskaźniki PKB, nie partnerstwo zadekretowane tanim podpisem pod traktatami, ale własna moc odstraszania.
Polska jest tu liderem i wzorcem dla wielu innych państw. I nawet niektórzy krytycy władzy, jak gen. Mirosław Różański, otwarcie przyznają, że „dzięki min. Błaszczakowi Polska będzie miała najsilniejszą armię lądową w Europie”.
Bo to prawda. Tyle tylko, że znacząca część polityków opozycji w każdej decyzji obecnej władzy szuka okazji do politycznej młócki. Nawet wtedy, gdy rzecz dotyczy fundamentów naszego bezpieczeństwa. Tak było przy okazji zamieszania z niemiecką propozycją wysłania do Polski wyrzutni Patriot. Gdy szef MON postulował przekazanie sprzętu Ukrainie, mieliśmy festiwal zarzutów o antyniemieckość, argumenty o potencjalnej eskalacji konfliktu i niemożności szybkiego wyszkolenia Ukraińców do obsługi systemu. Gdy dwa tygodnie później wzmocnienie Ukrainy Patriotami ogłosił Waszyngton, ci sami polscy politycy albo zamilkli, albo przekonywali, że od początku byli za takim rozwiązaniem (choć internet jest pełen ich niedawnych wypowiedzi podważających te twierdzenia). A jedynym podnoszącym, że Patrioty na Ukrainie to „przeciąganie konfliktu” jest już tylko Putin.
Bez optymizmu
Czy obserwowalibyśmy podobne zachowania również w obliczu ataku na Polskę? Czy klasa polityczna byłaby w stanie odłożyć na bok codzienne wojenki obliczone na destabilizację nastrojów społecznych mającą przynieść upragnione przejęcie władzy? Niestety nie ma żadnych powodów, by myśleć tu optymistycznie.
Podobnie ciężko mieć złudzenia co do roli, jaką wypełnia część polskich mediów. Niektóre publikacje na dobrą sprawę należy traktować jako jawną dywersję. Niekiedy nie potrzeba nad Wisłą armii trolli Putina, by siać niepokój i podważać zaufanie do władz. Wystarczy Radio Zet i ich newsy, jak ten wczorajszy, jakoby „amerykańskie Secret Service przewożąc przez Polskę Wołodymyra Zełeńskiego nie zwróciło się z o pomoc do polskich służb i policji”. Miało być to efektem braku zaufania do naszych służb.
Trudno o większą bzdurę. Nie tylko dlatego, że nie ma fizycznej możliwości, aby obce służby prowadziły w naszym kraju takie operacje bez współpracy ze stroną polską, ale też nijak się to ma do codzienności na linii Warszawa-Waszyngton od paru miesięcy. To Polska jest przecież głównym pośrednikiem w dostarczaniu niezbędnego sprzętu Ukrainie, to w naszym kraju lądują transporty z liczoną w dziesiątkach miliardów dolarów pomocą wojskową dla naszego sąsiada. To lotnisko w Rzeszowie służy do podróży na Ukrainę i z Ukrainy we wszelkich kontaktach transatlantyckich.
Fakty im nie przeszkadzają. Anonimowe źródło sprzeda nie wartą funta kłaków wieść, Dukaczewski skomentuje, news pójdzie w świat. Publikacją oficjalnego dementi nawet nie będą sobie zaprzątać głowy.
Naprawdę strach pomyśleć, jaki przekaz sączyłaby ta stacja w sytuacji ataku na Polskę, na „dom nasz i majętność całą”. Bloodymir wie, że ma tu na kogo liczyć.
Wielu kolegom po piórze trzeba życzyć przede wszystkim, by z pierwszą gwiazdką spłynęło na nich jakieś otrzeźwienie. A nam wszystkim łask od Księcia Pokoju, zdrowia i umiejętności rozeznawania prawdy.
Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS