Faszystowska banda z południa wraz z amerykańskimi imperialistami zaatakowała Koreę Północną, a działania Amerykanów miały być gorsze od tego, co robili hitlerowcy w trakcie II wojny światowej – tak o wojnie koreańskiej mówiono w Partii Pracy Korei. W swojej ocenie konfliktu Kim Ir Sen poszedł jeszcze dalej.
„Marionetkowa klika”
Korea Północna od 71 lat utrzymuję, że wojna koreańska rozpoczęła się od najazdu Republiki Korei na Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną. Jak powszechnie wiadomo, jest to wierutne kłamstwo – jedno z wielu, jakimi reżim Kimów karmi swoich obywateli. Już w dniu wybuchu wojny, 25 czerwca 1950 roku, Kim Ir Sen poinformował cały świat o swojej własnej interpretacji zaistniałych wydarzeń:
Marionetkowa klika południowokoreańska odrzuciła wszelkie propozycje pokojowego zjednoczenia, które przedstawiła Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, i dopuściła się zbrojnej agresji (…). Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna wydała rozkaz kontrataku, by odeprzeć napastnika. Marionetkowa klika południowokoreańska poniesie odpowiedzialność za przyszły rozwój wydarzeń.
Czytaj także: Północnokoreańska szopka betlejemska? Matka dyktatora, wielka obsesja i magiczne narodziny
Korea Północna przez lata zmieniała swoją wersję historii, zależnie od aktualniej sytuacji. Bezpośrednio po wybuchu Ojczyźnianej Wojny Wyzwoleńczej – tak w KRL-D nazywa się wojnę koreańską – odpowiedzialna za nią była jedynie „sprzedajna klika w Seulu”. Po interwencji wojsk ONZ, w tym głównie armii USA, Partia Pracy Korei stwierdziła, że agresorami była „faszystowska banda z południa wraz z amerykańskimi imperialistami”.
Amerykańskie cele
Z biegiem czasu północnokoreańska historiografia ustaliła, że głównym i bezpośrednim agresorem były Stany Zjednoczone, dążące do całkowitej likwidacji suwerennego państwa koreańskiego. Do tej koncepcji dorobiono cele, jakimi amerykańscy imperialiści kierowali się podczas najazdu.
Pierwszym z rzekomych zamierzeń USA miła być likwidacja rządu KRL-D i zjednoczenie całego Półwyspu Koreańskiego pod flagą Republiki Korei, by uczynić z niego bazę wypadową służącą do podbicia komunistycznych Chin. Przy okazji Stany Zjednoczone miały ratować proamerykański reżim Li Syng Mana, który – według KRL-D – upadałby w wyniku komunistycznej rewolucji na południu.
Poprzez pokonanie KRL-D Amerykanie mieli również powstrzymać Związek Radziecki przed przeobrażeniem się w globalne mocarstwo, które mogłoby konkurować z USA. Wojna miała też poprawić stan amerykańskiej gospodarki. Ponadto Korea Północna była pierwszym z wielu celów globalnej strategii amerykańskiego imperializmu zmierzającego do unicestwienia komunizmu na całym świecie.
Czytaj także: Korea, Amerykanie i drobny błąd w ocenie sytuacji…
Wojna oczami Kima
Podczas wojny Korea Północna nie szczędziła wyzwisk swoim wrogom:
W ludzkiej wyobraźni nie mieściły się okrutniejsze, straszliwsze zbrodnie, od dokonanych w tym czasie przez bandę hitlerowskich zbrodniarzy. Ale w Korei jankesi znacznie prześcignęli nawet hitlerowskie hordy!
Kim Ir Sen okazał się niezłym teoretykiem wojskowym. Z głoszonych przez niego stwierdzeń wyraźnie wynika, że najważniejsze w czasie wojny są duch bojowy żołnierzy oraz jego świadomość ideowa. „Aby zwyciężyć w boju, armia powinna bezwzględnie być dobrze uzbrojona, ale równocześnie powinna posiadać potężnego ducha bojowego, wysoką świadomość ideową i wysoki poziom techniczny. Zwłaszcza świadomość ideowa posiada decydujące znaczenie”.
Północnym Koreańczykom w czasie wojny nie straszna była nawet broń atomowa. Zapewne to przez świadomość ideową walczyli bohatersko, aby wykazać „na oczach pokój miłujących narodów świata, że groźba broni atomowej nie może wywrzeć żadnego wpływu na walkę o niepodległość i wolność Ojczyzny”.
W czasie wojny koreańskiej szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Finalnie nie została rozstrzygnięta – zawarto jedynie Układ Rozejmowy, pod którym podpis złożyli Głównodowodzący Wojskami Organizacji Narodów Zjednoczonych, generał Mark Clark, Kim Ir Sen oraz – w imieniu „chińskich ochotników” – generał Peng Dehuai. Brak podpisu osoby reprezentującej Republikę Korei doprowadził w ciągu kolejnych lat do wielu zawirowań pomiędzy państwami koreańskimi.
Czytaj także: Cudowne dziecko rewolucji, czyli spreparowane dzieciństwo Kim Ir Sena
Samą wojnę „Wielki Wódz” Kim Ir Sen podsumował:
W tym wielkim zmaganiu naród nasz pod słusznym kierownictwem partii i rządu Republiki, jak jedna dusza i jedno ciało, walczył nie na życie, a na śmierć. Toteż wyszedł z trudnych prób wojny z honorem, zadał amerykańskim imperialistom i ich lokajom haniebną klęskę i odniósł historyczne zwycięstwo
Kim Ir Sen wygrał wojnę – przynajmniej w swoim mniemaniu. Co prawda nie osiągnął żadnego z zakładanych celów, ale kiedy było się Wielkim Wodzem, wystarczyło powiedzieć, że się wygrało, a wielomilionowy tłum w to uwierzył.
Bibliografia:
- Dziak Waldemar Jan, Kim Ir Sen. Dzieło i Polityczne Wizje, Warszawa 2000.
- Hastings Max, Wojna koreańska, Wrocław 2010.
- Zarys działalności rewolucyjnej towarzysza Kim Ir Sena, Phenian 1971.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS