Był wtorek, dochodziła godz. 15.20. Latem o tej porze na Krymie rozpoczyna się druga tura plażowania. Ludzie wracają nad morze z obiadów. Przygotowały je babcie i matki, bo Rosjanie na krymskie wybrzeże lubią zjeżdżać całymi rodzinami. Większość jadła w kwaterach, bo to o wiele tańsze niż stołowanie się w barach i restauracjach. Rosyjska mądrość ludowa ostrzega też, że można się w nich zatruć. Wielu Rosjan na wakacje na Krym zabiera więc zawekowane mięso, kaszę, pomidory konserwowe czy makarony w torebkach. To stało się tradycją jeszcze w czasach Związku Radzieckiego.
Wypoczywający na Krymie w planach mieli jeszcze wieczorny zakup u ulicznego sprzedawcy krymskiego wina, nalewanego z beczki do plastikowych butelek w kształcie karafek, ewentualnie rozpalenie mangału i upieczenie na nim szaszłyków z kupionego rano i zamarynowanego mięsa. Niektórzy zapewne planowali wieczorny spacer i kupno od Tatarów Krymskich smażonych czebureków, czyli czegoś w rodzaju pieroga z aromatycznie przyprawionym mięsnym nadzieniem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS