A A+ A++

Wojna i rosyjska agresja trwają i wszystko zdecyduje się na polu walki. W tle toczą się jednak wprost powiązane z sytuacją na frontach dyplomatyczne podchody.

Ostatnie 12 godzin może być punktem zwrotnym tej wojny. Może być ona faktycznie błyskawiczna, jak chciał Władimir Putin. Błyskawicznie nieudana. Albo napędzana desperacją zamieni się w jeszcze bardziej brutalną, lub długą i krwawą. To co się dzieje na polu walki jest obecnie kluczowe. To pierwsze 72 godziny zdecydują o dalszych ruchach Wołodymyra Zełenskiego, Putina i Zachodu. Jest oczywiste, że komunikacja między Kijowem, Moskwą a Waszyngtonem i stolicami europejskimi odbywa się głównie nieoficjalnymi kanałami. Są i ujawniane oświadczenia. Póki co składają się na podchody wokół negocjacji. Wpływ na nie ma aktualna sytuacja broniącej się Ukrainy i przewaga psychologiczna, jaką uzyskuje po trzech dniach rosyjskiej inwazji.

Wpływ wojny

Według informacji Biełsatu ze źródeł bliskich do ukraińskiego ministerstwa obrony notowanych jest coraz więcej sygnałów świadczących o pokrzyżowaniu rosyjskich planów szybkiej, miażdżącej inwazji. Po pierwsze przechwycone rozmowy, ale i zeznania jeńców świadczą, że rosyjscy żołnierze mieli zakreślony trzydniowy horyzont głównej fazy operacji. Potwierdzają to skromne zapasy amunicji w rosyjskich wozach bojowych i czołgach. Tak jakby obliczone na krótkie walki i przełamanie oporu szybkością i przewagą liczebną na określonych kierunkach natarcia. Również brak, lub bardzo rzadkie podążające za jednostkami szturmującymi wozy zaopatrzenia, kuchnie polowe i cysterny.

Według Ukraińców Rosjanie nie zakładają nawet prowizorycznych, polowych „baz”, co świadczy o tym, że nie szykowali się do „okupacji” i w ogóle zajmowania terenu, a jedynie do szybkich rajdów w głąb terytorium Ukrainy. Za rosyjskimi jednostkami nie podąża również cała „infrastruktura” zaplecza. Pokazujące w mediach zaznaczone „okupowane” terytorium mapki są zatem mylące. Bo Rosjanie nic nie zajęli i nie okupują. Na mapkach widoczne są jedynie obszary, gdzie się wdarli i operują. W niektórych miejscach jednostki rosyjskie wdarły się na głębokość kilkudziesięciu kilometrów. Np. według informacji Biełsatu z Mikołajowa, wczoraj w ciągu dnia na przedmieścia tego dużego i ważnego miasta w ujściu Dniepru wdarły się pododdziały rosyjskich wojsk desantowych. Były szybko wyparte.

– W nocy pojawiają się natomiast dywersanci, poprzebierani za ukraińskie wojsko, ale są szybko neutralizowani – mówi Wiktoria Wesołowska, dziennikarka i aktywistka z Mikołajowa.

Modus operandi jest podobny: ostrzały artyleryjskie na cele wojskowe i infrastrukturę i próby szybkiego wjazdu do miasta grupami szturmowymi. Stosunkowo niewielkimi. Tak wyglądało to w ciągu ostatniej doby w Charkowie, Mariupolu, Mikołajowie, Sumach. W każdym przypadku artyleria ukraińska, drony Bayraktar, oraz lekka piechota uzbrojona w granatniki sprawnie zatrzymywała te natarcia. Traciły impet. To dało ukraińskim władzom podstawy do optymizmu.

Zełenski: Ukraina gotowa do negocjacji z Rosją

Pierwotny plan Putina zaczął się załamywać. Straty rosyjskich agresorów idą już w tysiące. Armia, która tak pięknie prezentowała się na defiladach i ćwiczeniach, ma ogromne problemy z logistyką, zarządzaniem, organizacją i morale. Także ze sprzętem. Trzy dni wojny na dużą skalę pokazały, że znaczna część sprzętu to „staruszki” trapione awariami. Ta świadomość podnosi morale Ukraińców, którzy i tak są potężnie zmotywowani. Po prostu tym, że bronią ojczyzny.

Dyplomatyczne przedbiegi

Dlatego pierwsze, ogłaszane rosyjskie propozycje negocjacji dziś trafiają w ścianę. Kreml dość szybko wypuścił w świat komunikaty, jak widzi zakończenie wojny. Siergiej Ławrow powiedział, że Rosja będzie rozmawiać, kiedy ukraińska armia złoży broń.

– Kreml nie widzi przeszkód w zorganizowaniu rozmów prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, ale tylko wtedy, gdy Ukraina będzie gotowa do rozmowy o kwestiach bezpieczeństwa Moskwy – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Dodał, że warunki Moskwy wynikają z „wizji Putina”. Kijów od początku deklarował, że jest gotowy na rozmowy. Np. Mychajło Podolak z Biura Prezydenta Zełenskiego powiedział, że Ukraina będzie się domagała od Rosji gwarancji bezpieczeństwa. Warunkiem progowym rozpoczęcia rozmów jest wstrzmanie działań bojowych. O chęci rozmów mówił Zełenski. Informacje o tych zabiegach nie były specjalnie nagłaśniane w ukraińskich mediach przez pierwsze dwie doby wojny. To zrozumiałe. Ukraińskie władze nie chciały łamać ducha oporu sygnałami, że są zdeterminowane na negocjacje. Tym bardziej, że obawiały się, że Moskwa zmanipuluje te sygnały i przedstawi je, jako chęć kapitulacji. W tym czasie pewna siebie Moskwa podniosła poprzeczkę.

– Rosja jest gotowa wysłać delegację do Mińska na negocjacje z Ukrainą – powiedział Pieskow.

Nierealistyczna propozycja rozmów w Mińsku, a więc stolicy państwa, które wspólnie z Rosją dokonało napaści na Ukrainę, brzmiała wręcz obraźliwie. I niebezpiecznie dla delegacji ukraińskiej. Zwłaszcza, że była obudowana płynącymi wciąż z Moskwy zapewnieniami, że celem Rosjan jest „demilitaryzacja i denazyfikacja” Ukrainy. Moskwa sugerowała, że ze strony Żeleńskiego padła propozycja Warszawy. W mediach pojawiły się hipotezy, że rozmowy mogłyby toczyć się w Izraelu. Z kolei Rosja wypuściła informację, że Putin w rozmowie z przywódcą Chin sugerował wolę rozmów. Gra o miejsce jest częścią przygotowań.

Kreml o miejscu ewentualnych negocjacji między Rosją a Ukrainą: Kijów wybrał Warszawę i znikł

Absurdalne tezy to utwardzanie stanowiska. Jednak wydarzenia ostatniej doby mogą wszystko zmienić. Sytuacja w walkach powoduje, że wizja szybkiego, łatwego zwycięstwa Putina oddaliła się. Nawet do świadomości zindoktrynowanego kierownictwa musi docierać, że nie będzie łatwo, szybko i tanio. Rosną krwawe rachunki. W czasie trwającej dziesięć lat drugiej wojny czeczeńskiej zginęło ok. 6 tys. rosyjskich żołnierzy. Według informacji ukraińskiego sztabu w trzy dni Rosjanie stracili ok. 4 tys. zabitych. Rosną koszty gospodarcze. Mimo komplikacji i rozdźwięków Zachód wprowadza kolejne sankcje i zbliża się do przełamania oporu Niemiec i Węgier, by zablokować system płatności SWIFT.

Koktajle Mołotowa dla “rosyjskich gości”

To zaś powoduje, że spada skłonność Zełeńskiego do negocjacji za wszelką cenę. Według informacji Belsatu władza w Kijowie utwardza swoje stanowisko. Nie jest skłonna na rozmowy na rosyjskich warunkach. W nocy pojawiło się na profilu rzecznika prezydenta Ukrainy Serhija Nikoforowa pojawiło się oświadczenie, że Kijów konsultuje miejsce i czas rozpoczęcia rozmów. Nie oznacza to wcale rychłego ich rozpoczęcia. Jak zwykle w przygotowaniach do negocjacji w czasie konfliktów zbrojnych obie strony będą starały się wypracować przewagę negocjacyjną w „polu”. Czyli w trakcie walk.

Może to oznaczać, że dzisiejsza noc ataków na Kijów i inne miasta, powtórzy się, a zdesperowany teraz Putin będzie starał się wymknąć z pułapki rozpoczęcia rozmów z pozycji agresora, któremu nie udała się agresja. Czas nie gra na jego korzyść i po raz pierwszy od rozpoczęcia wojny, a właściwie od rozpoczęcia eskalacji, pojawiła się szansa na zepchnięcie Putina do defensywy.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWiemy, co z Grand Prix w Togliatti
Następny artykułMieszkańcy Kołaczyc i okolic solidarni z Ukrainą