A A+ A++

Drużyna prowadzona przez trenera Marka Papszuna zagwarantowała już sobie udział europejskich rozgrywkach. Jednak jest też o krok od dwóch wielkich sukcesów – prowadzi w tabeli i jeśli wygra pozostałe trzy spotkania ligowe, to sięgnie po tytuł, a w poniedziałek w Warszawie zagra z najgroźniejszym rywalem w walce o mistrzostwo – Lechem Poznań – w finale Fortuna Pucharu Polski.

– Po pierwszym sezonie w ekstraklasie wielu patrzyło na nas jako na ciekawy projekt. W drugim – jako na zespół, który jest niebezpieczny i mogący o coś powalczyć. Teraz pokazujemy powtarzalność i ludzie niedostrzegający potencjału drzemiącego w Rakowie musza swoje poglądy zrewidować – zaznaczył Cygan, który zanim został szefem rady nadzorczej był prezesem Rakowa.

Jak przyznał, po awansie do elity trzy lata temu nie było w klubie jakiegoś oficjalnego dokumentu zakładającego określone wyniki.

– Rozmawialiśmy o tym, że w pewnej perspektywie chcielibyśmy powalczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie i to się udało. Jednak zaznaczam, że w tym sezonie jeszcze niczego nie zdobyliśmy. Wciąż walczymy o jak najszlachetniejszy medal i Puchar Polski, ale musimy jeszcze wiele się natrudzić, żeby zapewnić sobie te trofea – zauważył wiceprezes PZPN ds. futbolu profesjonalnego.

ZOBACZ TAKŻE: Wielkie zmiany w Legii Warszawa. Z klubu odejdzie kilku piłkarzy

Latem 2021 Raków zadebiutował w europejskich pucharach i niewiele zabrakło, aby awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji. W ostatniej, 4. rundzie eliminacji musiał uznać wyższość belgijskiego KAA Gent.

– Po tej europejskiej przygodzie mówiliśmy, że chcemy ją kontynuować i ta część planu została już zrealizowana – podkreślił Cygan.

Jego zdaniem na sukcesy klubu złożył się ogrom wysiłku włożony przez zawodników, sztab szkoleniowy i wszystkich pracowników.

– Nic nam się nie “udało”, ale na to wszystko ciężko zapracowaliśmy codziennym wysiłkiem wielu osób. Cieszę się, że pokazujemy, iż w polskiej piłce powtarzalność jest możliwa i możemy powalczyć o coś więcej niż w poprzednim sezonie, kiedy wydawało się, że sufit jest blisko – zauważył.

Zimą o chęci pozyskania trenera Papszuna mówili szefowie Legii Warszawa, tymczasem urodzony w stolicy szkoleniowiec przedłużył umowę z częstochowianami.

– Pamiętajmy, gdzie kilka lat temu był Raków, a gdzie Legia. To duża radość, że możemy rywalizować z tym klubem na jakimkolwiek polu i niekoniecznie schodzić jako pokonani – ocenił Cygan, który jednocześnie podkreślił, że nie byłoby sukcesów klubu bez zaangażowania, pomysłów, determinacji i pieniędzy jego właściciela Michała Świerczewskiego.

Nie ukrywał też, że praca nad transferami trwa w Rakowie cały czas.

– Nie chcemy się osłabiać. Dopuszczamy odejście zawodników za nasza zgodą, pod warunkiem znalezienia porównywalnego zastępstwa. Jeżeli chodzi o kwestie organizacyjne, to rezerwy są zawsze. Mamy spory deficyt w kwestiach infrastruktury, musimy pracować nad tym z udziałem miasta. Nabieramy doświadczenia z każdym dniem, choć w porównaniu z Legią czy Lechem Poznań jest ono wciąż niewielkie. Chcemy jednak się rozwijać, iść do przodu – podsumował Cygan.

AA, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUlicami Krakowa przejdzie defilada klas mundurowych. “Barbaro! Opamiętaj się!”
Następny artykułGmina Wołomin stawia na cyberbezpieczeństwo