Od początku wojny mieliśmy zupełnie inne potrzeby niż inne miasta w Polsce. Już jest widoczna fala powrotów. Ludzie wracają do tych miejsc (w Ukrainie – red.), które są uważane za bezpieczne. Mierzymy się z ruchem dwukierunkowym, widoczna jest fala powrotów. Część osób z terenów uwolnionych spod okupacji rosyjskiej wyjeżdża do Polski, ale większy jest ruch osób wracających do Ukrainy – powiedział prezydent Przemyśla pytany przez Pawła Balinowskiego o to, jak obecnie wygląda sytuacja w mieście.
Paweł Balinowski zapytał gościa Popołudniowej rozmowy w RMF FM o to, ile osób będzie chciało zostać w Przemyślu na dłużej. Według rządowych szacunków, nawet 70 proc. uchodźców z Ukrainy może chcieć zostać w Polsce na stałe.
Na chwilę obecną w Przemyślu znajduje się około 5-6 tys. osób z Ukrainy, to 10 proc. mieszkańców miasta. Szacujemy ją na podstawie m.in. danych z przedszkoli i szkół. Ta liczba może być większa, sporo młodzieży pozostaje w ukraińskim systemie nauczania i nie chodzi do polskich szkół. Przygotowujemy się na pozostanie 5-6 tys. uchodźców z Ukrainy – stwierdził Wojciech Bakun.
Paweł Balinowski zapytał swojego gościa też o środki z subwencji rozwojowej.
Informacje, które do nas docierają, są dosyć przerażające. Subwencja rozwojowa to subwencja na inwestycje. Wiele miast, w tym Przemyśl, ma problem z finansowaniem zadań bieżących. Można porównać to do kupienia nowego mercedesa, kiedy nie ma się pieniędzy na prąd i gaz – powiedział prezydent Przemyśla w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.
Nie mamy takiej możliwości – mówił Wojciech Bakun pytany, czy Przemyśl będzie weryfikował, czy Ukraińcy, którzy pobierają np. 500+ nadal mieszkają w Polsce czy wyjechali do innych krajów Unii Europejskiej. Urząd nie ma żadnej korelacji z systemami straży granicznej. To jest kwestia, którą powinien zajmować się rząd. Samorządy już nie odpowiadają za dystrybucję programu 500+. Ten program został przejęty przez ZUS – dodał prezydent Przemyśla.
Bakun odniósł się też do zapowiedzi wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Pawła Szefernakera, który mówił dziś o uproszczeniu prawa budowlanego, dzięki któremu gminy łatwiej mogłyby przekazywać pustostany tym Ukraińcom, którzy zdecydują się zostać w Polsce. Mi nie jest potrzebny program – odparł Bakun. Jedynym programem, którego potrzebuję, są środki finansowe, żeby to zrobić. Przygotowanie pustostanu, żeby go można było zamieszka, to są przede wszystkim pieniądze – przekonywał prezydent Przemyśla.
Bakun mówił też, że państwo powinno zweryfikować procedury działania w przypadku fal migracyjnych, takich jak ta wywołana rosyjską inwazją na Ukrainę. Powinny zostać opracowane nowe procedury dla wszystkich miast w Polsce. Taki masterplan, którym powinniśmy się kierować w przypadku masowych ruchów ludności – mówił.
Paweł Balinowski: Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla miasta, które dla setek tysięcy uchodźców stało się pierwszym punktem po przyjeździe do Polski, pierwszym przystankiem. Panie prezydencie, jak pan patrzy w przeszłość, na te trzy miesiące, na waszą pracę, którą wykonywaliście w przyjmowaniu uchodźców, to myśli pan: “daliśmy radę”?
Wojciech Bakun: Zdecydowanie tak. Ja nie mam najmniejszej wątpliwości. Po tych trzech miesiącach, jeżeli patrzy się do tyłu, łatwo jest oceniać, łatwo jest mówić, co można było zrobić lepiej. Ale na chwilę obecną statystyka Straży Granicznej, którą mamy, taką bieżącą, mówi wprost, przez przejście graniczne w Medyce i przez przejście Przemyśl Główny, w ciągu ostatnich trzech miesięcy do Przemyśla dotarło ponad milion osób. Przypominam, że Przemyśl jest 60-tysięcznym miastem. Łatwo policzyć, że prawie 20 razy tyle osób przeszło przez Przemyśl, ile sam Przemyśl ma mieszkańców.
Panie prezydencie, pamiętam, bo byłem w Przemyślu na samym początku wojny w Ukrainie i widziałem pełen ludzi dworzec. Jak teraz wygląda sytuacja w Przemyślu. Ile osób u was w mieście zostało i jakie są teraz potrzeby?
My mamy zupełnie inne, i od początku wojny mieliśmy zupełnie inne problemy niż inne miasta w Polsce. W tej chwili przez Przemyśl już jest widoczna fala powrotów. Ludzie, którzy wracają do tych miejsc, które są uważane przez nich za bezpieczne. W związku z tym mierzymy się z takim ruchem dwukierunkowym na chwilę obecną. Cały czas jakaś część osób, zwłaszcza z tych terenów uwolnionych spod okupacji rosyjskiej, wyjeżdża, próbuje wyjechać, dlatego że ich domy są zwyczajnie zniszczone. Ale z drugiej strony jest ruch bardzo spory. W tej chwili większy ruch osób, które wracają na Ukrainę, bo takie miasta jak Kijów, takie miasta jak Lwów są uważane przez nich za bezpieczne.
Przy tych powrotach też potrzebna jest pomoc ludzi? Wielka praca została wykonana również przez wolontariuszy, którzy przyjeżdżali nie tylko do Przemyśla, do wielu, wielu polskich miast. U was ta praca wolontariuszy była również bardzo widoczna. Czy teraz też potrzebujecie wolontariuszy i czy są ludzie gotowi i chętni dalej pomagać, po tych trzech miesiącach wojny?
Tak panie redaktorze, ale faktycznie ci ludzie, którzy wracają na Ukrainę potrzebują dużo mniej tej pomocy. Wracają dobrze zaopatrzeni. Oni wracają z całej Europy, w większości z Polski, ale mają ze sobą prowiant na drogę, są dobrze zaopatrzeni. Czasami czekają dłużej na pociąg. W związku z tym, że Koleje Ukraińskie nie uruchomiły jeszcze wystarczającej ilości połączeń kolejowych, a połączenia drogowe są po stronie ukraińskiej niewystarczające. Ja tylko przypomnę, że na Ukrainie występuje bardzo duży problem z dostępnością paliwa, w związku z tym nie ma dużej ilości połączeń autobusowych czy połączeń samochodowych. Najlepszym połączeniem, żeby dostać się na Ukrainę, jest połączenie kolejowe, stąd tworzą się pewne zatory na stacji w Przemyślu. Co do wolontariuszy, cały czas ogromna rzesza wolontariuszy w Przemyślu pomaga. Mogę powiedzieć, że w tej chwili są to w 70 być może 80 proc. wolontariusze z całego świata. To są Amerykanie, to są Kanadyjczycy, Brytyjczycy, Francuzi, Włosi. Oczywiście cały czas największa grupa tych wolontariuszy to Polacy, ale, tak, jak mówię, około 70 proc. wszystkich wolontariuszy to są obcokrajowcy.
Ja czytałem dzisiaj, zdaje się już w Dzienniku Gazecie Prawnej, że rząd szacuje, iż nawet 70 proc. tych osób, które do Polski przyjechały, będzie chciało tutaj zostać. Ile jest takich osób u pana w mieście, które najprawdopodobniej w Przemyślu będą chciały zostać na dłużej, które będą chciały jakoś, przynajmniej przez najbliższe miesiące, lata, ułożyć sobie w mieście życie?
Szacujemy, że na chwilę obecną w Przemyślu znajduje się około 5-6 tys. osób, to jest około 10 proc. mieszkańców miasta. Ta liczba może być większa. My ją szacujemy na podstawie m.in. informacji z naszych szkół, z naszych przedszkoli. Tam, gdzie rodzice zapisali swoje dzieci do naszych jednostek oświatowych. Mamy informacje o rodzicach, o ich rodzeństwie. Tak że możemy szacować to na tej podstawie. Natomiast rzeczywista liczba może być większa z racji chociażby tego, że sporo młodzieży, sporo dzieci, które przebywają w Przemyślu, pozostaje w ukraińskim systemie nauczania. W związku z tym, nie chodzą do naszych polskich szkół, tylko uczą się zdalnie, ale w systemie ukraińskim. Liczymy, że w Przemyślu jest około 5 tys. osób. Tak się przygotowujemy, że około 5 tys. co najmniej osób będzie chciało zostać dłużej, niż kilka miesięcy, być może zostać na zawsze. Wynika to oczywiście z bliskości granicy. Z tej łatwości komunikacji. Wynika to też z pewnych udogodnień, które występują w Przemyślu, a nie występują w innych miastach. To jest chociażby szkoła z ukraińskim językiem nauczania.
Wkrótce dalsza część rozmowy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS