A A+ A++

Najlepszy obecnie zabrzański pięściarz – Robert Lehmann  (na zdjęciu – trzeci z prawej)w końcówce roku wiele podróżował. W poszukiwaniu sportowych rywali w ciągu kilku tygodni dwukrotnie odwiedził kraje bałtyckie, a potem trafił do Azji Zachodniej. Zaczął od udziału w 21. turniej Witalija Karpaciauskasa na Litwie, w którym uczestniczyli reprezentanci dziewięciu krajów. Niestety, na miejscu okazało się, iż dla jedynego w gronie Polaka brakuje rywala w kategorii 81 kg, ale dopuszczono go do rywalizacji zawodników lżejszych. W ćwierćfinale kategorii 75 kg Lehmann przegrał jednak z Denisem Kornilisem z Estonii. Niezrażony tą porażką, po kilkudniowym pobycie w Zabrzu, udał się niemal w tym samym kierunku, tym razem na Łotwę, gdzie walczył w 70. Ryga Open. W ramach tych zawodów pokonał reprezentanta gospodarzy Artursa Karnafels (3-0), a w półfinale stoczył z Yanem Zakiem (Izraela) tylko jedną rundę, bo… – Odnowiła mi się lekka kontuzja barku. Wprawdzie mogłem dalej walczyć, ale uznałem, że lepiej oszczędzać się przed kolejnymi startami. Tym bardziej, że rywal był bardzo silny i wygrał cały turniej – relacjonuje Lehmann, prezentując zdobyty na Łotwie brązowy medal.  

A przed Bożym Narodzeniem zabrzanin zdołał odwiedzić Ziemię Świętą, albowiem miał to szczęście, że został zaproszony do udziału w turnieju w Izraelu. Podczas zawodów w Ashdod, poświęconych pamięci żołnierza z tej miejscowości (Memory of Igal Livshits), nasz zawodnik stoczył dwie walki. W ćwierćfinale pokonał Cypryjczyka Loannisa Kokkinisa (3-2), a o wejście do finału skrzyżował rękawice z brązowym medalistą młodzieżowych mistrzostw Europy – Daniel Daskalo (Izrael). – Przegrałem z nim zdecydowanie, ale nie dziwota, bo on potem zajął pierwsze miejsce w całym turnieju. W ogóle ostatnie zagraniczne pojedynki, a przecież pod koniec listopada walczyłem na Litwie i Łotwie, uzmysłowiły mi, że muszę teraz trochę więcej boksować w Polsce, bo wciąż mam na koncie zbyt mało walk, żeby śmiało mierzyć się z doświadczonymi pięściarzami z Europy – przyznaje Lehmann. – Do Izraela pojechałem z inicjatywy prezesa klubu Olimpijczyk Katowice, a w polskiej ekipie był jeszcze tylko Witold Lisek z Kleofasa Katowice. Obydwaj wróciliśmy z brązowymi medalami. Turniej rozgrywał się blisko Tel Avivu, ale mieliśmy okazję spędzić jeden cały dzień w Jerozolimie, co było dla mnie ogromnym przeżyciem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFranciszek ogranicza sekret papieski. Ks. dr Jan Dohnalik: Władza przeszła na biskupa
Następny artykułPo Łodzi, czas na Ostrowiec Św. Wrócili z tarczą