A A+ A++

Publikacja z dnia: 17-03-2023 12:03

Można by rzec odwieczne prawo natury, ściślej fizyki. Człowiek od dawien dawna starał się podporządkować owe zasady ku swoim potrzebom.

Nieco odmiennie z tym radzeniem sobie z przyrodą zachodzi w rzeczywistości samorządowej. Na wspomniane prawa natury nakładają się jeszcze regulacje zawarte w prawie wodnym.

Nie zmienia się istota rzeczy, wszyscy mają pełną świadomość i wiedzę ale nie dochodzi do konkluzji. Problem dotyczy firm zlokalizowanych przy ulicy Betoniarskiej w Kurzętniku, których tereny są zalewane po większych opadach deszczu. Przedsiębiorcy od lat się skarżą na brak działań władz samorządowych gminy i powiatu. Na ostatniej sesji rady powiatu temat powrócił za sprawą interpelacji radnego Jacka Rydla.

– Problem ten istnieje od kilku, kilkunastu lat i nikt z tym nic nie robi, mam na myśli powiat, Urząd Gminy Kurzętnik a podatki trzeba płacić i to niemałe. Na terenie mojej posesji dokonałem zabezpieczeń, w wyniku których poniosłem duże koszty jednak mimo wszystko w przypadku dużych ulew, czy roztopów jesteśmy zalewani wodą z przydrożnych rowów, które nie mają odprowadzenia – opisuje rzecz jeden z kurzętnickich przedsiębiorców.

Prawo wodne

Art.  234.  [Zakaz zmiany stanu wody i odprowadzania wody]
1.
Właściciel gruntu, o ile przepisy ustawy nie stanowią inaczej, nie może:
1)
zmieniać kierunku i natężenia odpływu znajdujących się na jego gruncie wód opadowych lub roztopowych ani kierunku odpływu wód ze źródeł – ze szkodą dla gruntów sąsiednich;
2)
odprowadzać wód oraz wprowadzać ścieków na grunty sąsiednie.
2.
Na właścicielu gruntu ciąży obowiązek usunięcia przeszkód oraz zmian w odpływie wody, powstałych na jego gruncie na skutek przypadku lub działania osób trzecich, ze szkodą dla gruntów sąsiednich.
3.
Jeżeli spowodowane przez właściciela gruntu zmiany stanu wody na gruncie szkodliwie wpływają na grunty sąsiednie, wójt, burmistrz lub prezydent miasta, z urzędu lub na wniosek, w drodze decyzji, nakazuje właścicielowi gruntu przywrócenie stanu poprzedniego lub wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom, ustalając termin wykonania tych czynności.
4.
Nakaz, o którym mowa w ust. 3, nie zwalnia z obowiązku uzyskania pozwolenia wodnoprawnego albo dokonania zgłoszenia wodnoprawnego, jeżeli są wymagane.
5.
Postępowania w sprawie decyzji, o której mowa w ust. 3, nie wszczyna się, jeżeli upłynęło 5 lat od dnia, w którym właściciel gruntu sąsiedniego dowiedział się o szkodliwym oddziaływaniu na jego grunt.

Kurzętnicka topografia

Dawne miasteczko, dzisiaj wieś założone w wiekach średnich położone w dolinie rzeki Drwęcy jest urokliwą miejscowością. Niewątpliwie na ten urok wpływ mają otaczające Kurzętnik wzgórza. Zatem od zarania Kurzętnik, jego mieszkańcy mieli do czynienia ze spływem wody z otaczających pagórków i musieli z tym jakoś żyć. Woda z opadów czy roztopów znajdowała ujście w Drwęcy, która w ten sposób zasilana rozlewała się szeroko na okolicznych łąkach.

Nie da się pominąć geograficznych okoliczności albowiem z osiedla położonego wyżej, ściślej ulicy Grunwaldzkiej opadowa woda zalewa drogę powiatową. Droga co prawda ma rowy ale służące li tylko do odbioru opadów z samej jezdni. Rowy te w aktualnej postaci są bezodpływowe, co znaczy jedynie tyle iż przy większych deszczach nie są w stanie przyjąć dodatkowej objętości spływającej z wspomnianego osiedla.

– Z historii to jest trochę tak – mieliśmy to kilka lat temu z gminą Kurzętnik zrobić, myśmy nawet partycypowali w kosztach chyba 25%, kosztów dokumentacji. Natomiast później doszło do rozmów na “spalenie tego projektu”, nagle gmina chciała od nas 75% czy 85% wykonania a gmina tylko 15%. Wcześniej wystąpiliśmy do gminy Kurzętnik o określenie zlewni terenów gminnych, które powodują, że woda z tych zlewni przemieszcza się na drogę powiatową – odpowiadał radnemu starosta Ochlak.

– Ta sprawa ma więcej jak dziesięć lat. W tej sprawie tylko dobrej woli zabrakło. To nie jest tak – woda spływa a to nie nasza sprawa. Sprawa jest wspólna, tam mieszkańcy tego samego powiatu, mieszczą się w ramach powiatu i trzeba było względem gminy tak rozmawiać żeby przy obecnej inwestycji to wykonać. Pani dyrektor doskonale wiedziała przejmując obowiązki od pana dyrektora (Romana Kłosowskiego – red.). Planowany rurociąg był od tego skrzyżowania w kierunku Lipowca, tam jest taki dołek tak zwany mówiąc kolokwialnie i tam była zlewnia i tam woda mogła iść tylko koszt wydawał się każdemu zbyt duży a jak się zaleje kilka posesji, to jest taniej. W tej chwili mieliśmy budowę nowej drogi powiatowej i mógł ten kolektor iść pod chodnikiem i nic by się nie stało, chyba że przepisy nie zezwalają. To było dobre rozwiązanie, dobry pomysł tylko dobrej woli zabrakło – mówił radny Jan Rochewicz.

(Grzegorz Podkomorzy fot.gp)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrzy tysiące usuniętych usterek w budynkach ZKZL. Co psuje się najczęściej?
Następny artykułTrwa nabór zgłoszeń do VIII edycji „Bitwy Regionów”