9 lutego przypada bardzo miłe święto – Dzień Pizzy. A z kim lepiej porozmawiać o pizzy niż z właścicielem pizzerii, który dla swoich gości na mieleckiej starówce stworzył mały zakątek jakby żywcem przeniesiony z Włoch?
Pizzeria Stanisława Wolaka jest miejscem trochę oddalonym od miejskiego zgiełku, mieszczącym się przy cichej uliczce. Kiedy jednak już się tu trafi, można by sądzić, że zamiast do mieleckiej pizzerii, przeszło się przez drzwi do prawdziwej włoskiej trattorii. Przytulne, pełne smacznych zapachów, dźwięków muzyki miejsce jest idealne, by dowiedzieć się wszystkiego o pizzy.
Rzymska przygoda
Właściciel, pan Stanisław, o tym okrągłym placku wie bardzo dużo. Skąd wziął się w ogóle pomysł na tego rodzaju miejsce?
– Pizzeria jest konsekwencją naszego długiego, 10-letniego pobytu we Włoszech i pracy w tej branży – opowiada pan Stanisław. – Razem z małżonką mieszkaliśmy tam i pracowaliśmy w restauracjach, również w pizzerii o podobnym charakterze jak ta, a potem restauracji z szerszym menu. Kiedy wróciliśmy, przez jakiś czas pracowaliśmy na etatach, ale wspomnienia nie dały o sobie zapomnieć, wciąż siedziały nam w głowach. Najpierw więc założyliśmy lokal w Przecławiu, a w Mielcu działaliśmy, tylko realizując zamówienia przez telefon. A kiedy nasz syn dorósł i jego też wciągnęła taka działalność, postanowiliśmy otworzyć lokal ze stolikami, gdzie można spotkać się z gośćmi.
Mielec, co tu kryć, mocno różni się od słonecznej, ciepłej Italii.
– Czy tęsknimy za Włochami? Czasami – to mało powiedziane. Non stop – przyznaje pan Stanisław. – Spędziliśmy tam najpiękniejsze lata, okres naszej młodości, jako dwudziestoparolatkowie. Włochy to piękny kraj. Urodził się tam nasz syn. Wiedliśmy tam życie nie jako para imigrantów, ale jako swoi, z sąsiadami – Włochami, nawiązaliśmy przyjaźnie, nauczyliśmy się języka. Czasem nawet łapię się na tym, że myślę po włosku, tak jest łatwiej niż po polsku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS