Trzy mecze i trzy przegrane to najnowszy dorobek Włókniarza Częstochowa. Drużyna, która przed sezonem była jednym z faworytów całych rozgrywek, może nie awansować do play-offów. To by była katastrofa, szczególnie że po zdobyciu brązowych medali w ubiegłym roku kadra została wzmocniona. Jednak od początku lipca częstochowscy zawodnicy nie jadą. Jak już zdobywają punkty, to raczej w sposób wymęczony niż w wielkim stylu, jak miało to miejsce na początku rozgrywek.
Po 9. meczach Włókniarz ma na koncie 11 punktów, choć po 3. kolejce częstochowianie mieli w ligowej tabeli 6 oczek. W zasadzie od 4. do 9. kolejki Włókniarz zdobył tylko 3 punkty, bo dwa punkty bonusowe (za dwumecze z GKM-em i Falubazem) częstochowianie zawdzięczają tylko świetnej jeździe na początku sezonu. Sytuacja w tabeli jest trudna, ale nie beznadziejna. Tyle samo punktów ma będący na 3. miejscu Motor Lublin, a oczko mniej wrocławska Sparta. Wszystko wskazuje, że pomiędzy tymi trzema zespołami rozstrzygnie się, kto awansuje do najlepszej czwórki. Miejsca są jeszcze dwa.
Włókniarz Częstochowa sam skomplikował sobie sytuację i teraz żużlowcy będą musieli się sporo nagimnastykować, żeby odrobić poniesione straty. Pierwszym krokiem będzie niedzielny mecz we Wrocławiu. W obecnej formie, jaką prezentują zawodnicy Marka Cieślaka, faworytem będą gospodarze. Włókniarz jedzie przede wszystkim bronić punktu bonusowego – aby wrócić z nim do Częstochowy, biało-zieloni muszą zdobyć we Wrocławiu przynajmniej 38 punktów.
Postawa Włókniarza jest wielką niewiadomą, jeśli zawodnicy pojechaliby na swoim poziomie, to wówczas będą mogli powalczyć nawet o wygraną. Gdyby wrócili z Wrocławia z trzema punktami, kibice zapomnieliby poprzednie porażki, a droga do play-offów byłaby znacznie łatwiejsza. Ostatnie mecze pokazują, że zawsze ktoś zawodzi. Kibice już teraz zastanawiają się, który z zawodników w niedzielę będzie miał słabszy dzień.
Swoje problemy mają też gospodarze, którzy obok Unii Leszno i Włókniarza byli w gronie faworytów rozgrywek. Działacze Sparty mocno gimnastykują się, aby być dalej w grze. Najpierw skutecznie opóźniali postępowanie antydopingowe w sprawie Maksa Drabika, dzięki czemu ten dalej jeździ i w zasadzie nikt już nie wie, kiedy zostanie podjęta decyzja o zawieszeniu zawodnika lub oczyszczeniu go z zarzutów. Przed sezonem udało się załatwić obywatelstwo Glebowi Czugunowowi, dzięki czemu Sparta zyskała silnego juniora. To jednak nie wystarczyło i po słabym początku do Wrocławia w ramach gościa ściągnięto Chrisa Holdera, a następnie Olivera Berntzona i zapewne jeden z nich pojawi się w niedzielę na torze.
Dla obu drużyn niedzielny mecz będzie bardzo ważny. Wygrana Włókniarza będzie oznaczać dla Sparty w zasadzie koniec sezonu. Z kolei Częstochowianie nie mogą sobie pozwolić na roztrwonienie przewagi z pierwszego meczu.
W ostatnich meczach na torze we Wrocławiu brakowało walki i zdecydowana większość wyścigów rozstrzygała się na pierwszym łuku. Problem jest jednak znacznie szerszy i dotyczy większości stadionów w Polsce. Dlatego w piątek żużlowa centrala zapowiedziała, że tory od tej kolejki mają być przygotowane w taki sposób, aby zapewniały widowisko. Jak będzie to wyglądać w praktyce wkrótce się przekonamy.
Spotkanie Eltrox Włókniarza Częstochowa ze Spartą Wrocław rozpocznie się w niedzielę o godz. 19.15. Transmisja w nSport+.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS